Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Rozmowa z GRZEGORZEM LEŚNIAKIEM – wiceprezesem Klubu Żużlowego Wilki Krosno.

Przed kilkoma dniami GKSŻ ogłosiła konkurs na zajęcie miejsca w rozgrywkach Nice 1. Ligi żużlowej, zwolnionego przez zespół Stali Rzeszów, który nie otrzymał licencji uprawniającej do startu. Nie pojawiła się myśl w Waszym nowym klubie, czy nie warto by spróbować?

Od początku mieliśmy świadomość, że przede wszystkim nie spełniamy wymogów formalnych. Ale gdyby nawet tej przeszkody nie było, to nie przystąpilibyśmy do tego konkursu, bo zwyczajnie nie stać nas w tym momencie na zaplecze ekstraligi. Znamy swoje miejsce w szyku, wiemy, że budujemy coś nowego, budujemy budżet i kadrę drużyny gotowej do występów w II lidze, więc każda próba pójścia na skróty byłaby obarczona zbyt dużym ryzykiem.

Proszę o osobisty komentarz do tego, co się przydarzyło rzeszowskiemu speedwayowi.

Z dużym ubolewaniem i prawdziwym żalem przyjąłem wiadomość o nieprzyznaniu Stali Rzeszów licencji na występy w I lidze. W ciągu kilkunastu ostatnich lat byłem na dziesiątkach imprez żużlowych rozgrywanych na torze przy ul. Hetmańskiej w Rzeszowie i pozostały mi same tylko miłe z nich wspomnienia. Nigdy bym nie pomyślał, że drużyny tak mocnej kadrowo, a przede wszystkim posiadającej w swoich szeregach Grega Hancocka, może zabraknąć w ligowej rywalizacji. To wprost trudne do ogarnięcia. Nie znam uzasadnienia decyzji o odmowie licencji, nie mam pojęcia o stanie finansów rzeszowskiego klubu i jego rozliczeniach z zawodnikami, więc powstrzymam się od komentowania tej sytuacji.

Paradoksalnie Wilki Krosno mogą na tym zyskać, bo będą jedyną żużlową drużyną z Podkarpacia uczestniczącą w ligowych rozgrywkach. Kibicom tego sportu nie pozostanie nic innego jak jeździć na mecze do Krosna.

Nie zacieramy rąk z tego powodu i nie liczymy żadnych ewentualnych zysków czy korzyści. Naprawdę wolelibyśmy, aby kibice z Rzeszowa przyjeżdżali do nas w terminach, które nie kolidowałyby z meczami ich drużyny. Jestem przekonany, że władze naszego żużla tak ułożyłyby terminarze I i II ligi, aby tych kolizji terminowych pomiędzy Krosnem i Rzeszowem było jak najmniej. Tak czy inaczej zapraszam wszystkich serdecznie na nasze mecze rozgrywane na torze przy ul. Legionów. Będziemy mieć w składzie Nicklasa Porsinga i Edwarda Mazura, czyli ubiegłorocznych jeszcze stalowców, więc będzie komu kibicować. Dodam także z dużą satysfakcją, że trenerem naszej drużyny będzie rzeszowianin Janusz Ślączka, którego bliżej przedstawiać nie muszę. Bardzo się cieszymy, że podpisał z nami umowę.

Zastanawiacie się nad ewentualnym zwiększeniem rzeszowskiej kolonii w kadrze Waszego klubu?

Przyglądamy się możliwości pozyskania jednego, może dwóch młodzieżowców z Rzeszowa, bo tu mamy na razie braki. Kadrę seniorów uważamy natomiast za zamkniętą. Nawet gdyby była możliwość transferu z rzeszowskiego klubu kogoś z mocnym nazwiskiem, to nie wiem czy byłoby nas na niego stać.

Przyznam, że mimo bardzo krótkiego okresu działalności zupełnie nowego stowarzyszenia sportowego, jakim są Wilki Krosno udało Wam się skompletować całkiem obiecujący skład. Jakie cele sportowe w nadchodzącym sezonie przed sobą stawiacie?

Zależy nam na awansie do półfinału fazy play-off po zakończeniu sezonu zasadniczego. To byłoby naprawdę coś znaczącego, po kilku latach słabszych wyników krośnieńskiej drużyny. Spełnienie tego celu na pewno ucieszyłoby fanów naszej drużyny, a nam dałoby zastrzyk pozytywnej energii do dalszego umacniania pozycji naszego klubu w regionie i w całej Polsce. Na pewno łatwiej byłoby prowadzić rozmowy z kolejnymi sponsorami. Taki dobry wynik uwiarygodniłby nas w negocjacjach z firmami, które mogą aspirować do miana sponsora tytularnego. Ludzie działający w biznesie, zanim wyłożą swoje pieniądze na sponsoring sportowy, chcą mieć przynajmniej wysokie prawdopodobieństwo, że środowisko, z którym podejmują współpracę ma swój potencjał marketingowy. My robimy wszystko, by każdego dnia potwierdzać naszymi działaniami realizację planów także na niwie marketingowej. To podstawa w dzisiejszym sporcie.

Mały sukces na tym polu już macie, gdyż w gronie sponsorów Wilków jest bardzo znana nie tylko w światku żużlowym rzeszowska firma Marma Polskie Folie. Jak do tego doszło?

Duże znaczenie miała tu znajomość na niwie biznesowej naszego prezesa Roberta Dobosza z panią Martą Półtorak. Nie muszę dodawać jak duże znaczenie ma dla nas możliwość współpracy z panią  prezes Marmy Polskie Folie. Zawsze możemy liczyć na jej bezcenne rady i podpowiedzi. Ona nam mówi, że w danej kwestii postąpiłaby tak, a nie inaczej, ale nam zostawia wolną rękę, jaką opcję ostatecznie wybierzemy. Taki partner to dla nas prawdziwa wartość dodana.

Wiem, że przechodząc na etatowe zatrudnienie w klubie sportowym porzuciłeś mikrofon dziennikarza radiowego.  Nie jesteś w tym względzie bynajmniej wyjątkiem. Wystarczy, że przypomnę tu nazwiska moich kolegów po piórze (z czasów gdy pisałem do „Nowin” i Tygodnika Żużlowego) Przemka Sierakowskiego czy Maćka Polnego. Czy wiedza i doświadczenie zebrane w tym zawodzie są Ci pomocne na funkcji wiceprezesa urzędującego krośnieńskich Wilków?

Zdecydowanie tak. Jako dziennikarz w ciągu kilkunastu lat poznałem dobrze środowisko sportowe i samorządowe prawie całego regionu, a także prezesów wielu firm.  Jeśli więc umawiam się na spotkania, to nie jestem osobą anonimową, a osobista znajomość często pomaga, nie traci się czasu na kłopotliwe czasem uwiarygodnianie się. Dodam od razu, że gdy się już znalazłem po tej drugiej stronie, to ogląd spraw i problemów, które jako dziennikarzowi wydawały się czasem banalne, nie jest już taki oczywisty. Bez nadużywania wielkich słów mogę powiedzieć, że zarządzanie klubem sportowym to jak prowadzenie dużego przedsiębiorstwa.

Co do tej pory okazało się dla Ciebie najważniejszym wyzwaniem czy problemem do rozwiązania na nowym stanowisku?

To bez wątpienia skompletowanie całej obudowy technicznej i wyposażenia toru żużlowego koniecznego do przeprowadzenia zawodów, czyli pulpitu sędziowskiego, maszyny startowej, niezbędnej sygnalizacji świetlnej czy choćby polewaczki i ciągnika wyposażonego w urządzenia do przygotowania toru. Większość tego sprzętu musimy odkupić od poprzedniego klubu, czyli KSM-u Krosno. Wydatek to niemały, gdy się wszystko zsumuje, więc musimy prowadzić żmudne negocjacje. Tego typu problemu nie ma w tej chwili żaden prezes klubu żużlowego w Polsce. Musimy się z nim jakoś uporać.

Ale są też zapewne i jakieś pozytywy. Co uznałbyś za największy sukces w tej zaledwie 3-miesięcznej działalności?

Entuzjazm i życzliwe oczekiwania wspaniałych kibiców krośnieńskiego żużla wobec prowadzonych przez nas działań. Dali oni temu wyraz 21 grudnia podczas oficjalnej prezentacji naszej drużyny, która odbyła się w Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie. Pomimo że był to gorący okres przedświątecznej krzątaniny i zakupów gwiazdkowych, to zjawił się komplet ponad 600 osób, którzy wszystkie bezpłatne zaproszenia na to wydarzenie odebrali zaledwie w ciągu dwóch dni. To świadczy jak duże jest pragnienie dobrego wyniku krośnieńskich Wilków w zbliżającym się sezonie.

Na koniec zapytam czego się najbardziej obawiasz już w trakcie trwania rozgrywek, zakładając, że dopniecie budżet, skompletujecie skład i dogadacie się z działaczami poprzedniego klubu w sprawie wyżej omawianej.

Najbardziej tego, na co sami nie mamy wpływu, czyli pogody. Żużel to niestety sport, który w dużym stopniu jest zdany na jej kaprysy. Miniony sezon był wręcz idealny pod tym względem, bo jak mnie pamięć nie myli, odwołano z tego powody bodaj tylko jeden mecz. Natomiast dwa czy trzy lata temu był prawdziwy kataklizm pogodowy dla speedwaya. Dziesiątki meczów przekładanych na drugi, trzeci, a może nawet czwarty termin. Zanosiło się, że rewanżowy mecz o tytuł mistrzowski może nie dojść do skutku, ze względu na pogodę właśnie. Za odwoływaniem meczów kryją się dodatkowe koszty przygotowania toru, zwrotu kosztów podróży zawodnikom i inne koszty. Takich wydatków nie da się niestety przewidzieć w budżecie. Innym aspektem tego sportu jest urazowość i kontuzje zawodników, które mogą znacząco wpłynąć na wynik końcowy sportowej rywalizacji.

Czego zatem życzyć na zakończenie tej rozmowy?

Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że łaskawej pogody właśnie, trybun pełnych kibiców i bezwypadkowych startów wszystkich żużlowców, nie tylko zawodników naszego klubu.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

TADEUSZ SZYLAR