Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Za nami 5 kolejek PGE Ekstraligi. Tempo iście zawrotne, zatem margines błędu niewielki. Tymczasem w Grudziądzu, póki co, nie za bardzo jest się z czego cieszyć. Konkurenci urywają punkty na wyjazdach, walczą, remisują, bądź wygrywają, zaś GKM pod tym względem „tradycyjnie” bez sukcesów. Do tego porażka z Unią Leszno, w jednym z dwóch domowych spotkań. Kibice są mocno zaniepokojeni, żeby to delikatnie ująć. Niektórzy już zaczynają snuć czarne wizje odejścia po sezonie Artioma Łaguty, awansu Apatora w miejsce Rybnika i bolesnego od kilku sezonów braku juniorów, co ma sprawić degradację w kolejnych rozgrywkach. Czy jest więc aż tak źle?

Oceny będzie można wystawić po sezonie. Jednak nie sposób nie zauważyć chaosu taktycznego w poczynaniach sztabu GKM-u. We Wrocławiu juniorzy jechali trochę jak, nie przymierzając, ci z ROW-u na inaugurację, czym sprawili nawet wesołość sprawozdawców TV, którzy co i rusz wbijali młokosom Gołębi szpileczkę, obserwując ich nieudolność. W tym samym czasie odpoczywał od składu, kreowany na lidera tej formacji, Marcin Turowski.

Zatem czy można za jakość i skuteczność na torze winić jedynie narybek? Tak byłoby najprościej. Jednak ktoś odpowiada za efekty szkolenia, a dotąd zamiast hurraoptymistycznie zapowiadanego wysypu talentów, mamy degrengoladę obecnych kandydatów na żużlowców. To może nie do końca winić należy wyłącznie młokosów. Jak mawiał nieodżałowany Kazimierz Górski, to jest dobry trener, tylko wyników nie ma. Czyżby to o Kostku? Uczyć się rzemiosła należy w imprezach młodzieżowych. Ekstraliga przeznaczona jest dla rokujących i wybitnych na tle pozostałych. Jeżeli takich nie było albo nie ma, to należało myśleć zimą i mimo niewielkiego pola manewru na rynku, zakontraktować choćby rokujących. Skoro zaś w klubie utrzymywali, że to moment, by wypuścić na szerokie wody swojaków, to rozumiem, że „ktoś” potrafił ocenić, iż drzemie w nich potencjał, a obecne umiejętności sprawią, że sobie poradzą i będą widoczni w ujęciu z jednej kamery podczas spotkań. Lotarski terminował rok w Opolu. Nie błysnął, ale katastrofy też nie było. Zieliński zaliczył kiepski sezon w Gdańsku – trudno więc, by nagle stał się filarem formacji ligę wyżej. Turowski jest cieniem samego siebie sprzed roku. To chyba nie tylko ich wina. I proszę mnie nie przekonywać, że to wszystko, to brak objeżdżenia i sparingów spowodowany pandemią. A inni to niby gdzie jeździli?

Teraz seniorzy. Na początek Roman Lachbaum. Niezwykle zdeterminowany chłopak, który bez gwarancji startu, przemierzył kilka tysięcy kilometrów, by stawić się w Grudziądzu, przejść kwarantannę i czekać. Okazji w zakończonych pięciu kolejkach było kilka, żeby wystąpił. Wykorzystano nieliczne, a Roman nie zawiódł, choć ligi także nie zawojował. Ale przynajmniej stara się i walczy. Gdyby GKM traktował chłopaka poważnie, to trenerzy staraliby się zbudować sobie zawodnika. W jedynym wygranym spotkaniu z Rybnikiem u siebie, Lachbaum pojechał, ale nie 4 razy i nie za każdym razem za innego z kolegów, którzy dali plamę w Częstochowie. Skorzystał na problemach sprzętowych Przemka Pawlickiego, bo inaczej pewnie nie posmakowałby toru, jak we Wrocławiu. Nicki jedzie dla siebie i coś tam przywozi. Przed sezonem był niepewnym towarem. Leciwy, po kontuzji, do tego charakterny. I taki jest, choć swoje punkciki przywozi, to trudno mówić o stabilności jego poczynań i umiejętności jazdy dla zespołu.

Artiom, Kenio, Przemo – wszyscy w kratkę, tylko na razie te ich wykresy nie chcą się nakładać. Jak jeden wystrzeli, to dołuje inny. Buczek, pisałem wcześniej, ma u mnie czas. Jego nie oceniam. Po tak paskudnej kontuzji Jarek Hampel dochodził do ładu przez dwa pełne sezony, a Krzysiek już jest na torze i pracuje, by wrócić jak najpilniej. Dotąd bez większego powodzenia, ale ambicji i prób odmówić mu nie sposób. Gdyby oceniać walory artystyczne jazdy, byłby w czołówce, choć punktów za to nie przyznają.

To jak to jest z tym GKM-em? Dwa mecze u siebie, w tym porażka z Lesznem, trzy wyjazdy w głowę, w tym dwukrotnie bez złudzeń i teraz w perspektywie, będący na fali wznoszącej Lublin, także na wyjeździe. Czyli po sześciu rundach 2 oczka i początek marszu w górę? Więcej spotkań na swoich śmieciach, gdzie tor powinien być, acz nie jest, atutem i to oraz potencjalne bonusy z dwumeczów pozwolą wywindować się w tabeli, czy walka z Rybnikiem i Gorzowem w dolnych rejonach? Chciałbym, by prawdziwą była ta pierwsza opcja, jednak patrząc na panujący chaos w poczynaniach meczowych, śmiem mocno wątpić. Oby tylko ów czarny scenariusz z odejściem Artioma, bez uzupełnienia składu się nie ziścił, bo przy potencjalnym awansie Apatora, może być w przyszłym roku, jak teraz nie przymierzając, z Rybnikiem. Pytanie tylko, czy ktokolwiek w Grudziądzu jeszcze nad tym panuje i potrafi przewidywać, bo na leczenie może być za późno. Budujmy więc Lachbauma ile można, ale z głową, szukajmy wzmocnienia juniorki, bądź egzekwujmy efekty od sympatycznego trenera. Bo tu nie o efekty medialne idzie, a o skuteczność na torze. No i może pora, by ten Artiom zaczął startować z innej pozycji niż prowadzący juniora – niech się chłop wykaże. A z juniorem na 2 oczka to i Nicki pojedzie, przy okazji nie robiąc krzywdy partnerowi, bo aż tak słaby, żeby go grudziądzcy młodzieżowcy doganiali, to jeszcze nie jest.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

2 komentarze on W GKM-ie (jeszcze) wszystko pod kontrolą, czy pora na rachunek sumienia?
    Szary
    15 Jul 2020
     12:30pm

    Witam Panie Przemku…Jeżeli Pan pozwoli, chciałbym uzupełnić Pański tekst o swoje przemyślenia. Tak jak Pan jestem z krwi i kości kibicem GKM-u i leży mi na sercu dobro naszego klubu. Poszedłbym jeszcze głębiej w dywagacje na temat sytuacji naszej ekipy, rozszerzając promień osób odpowiedzialnych za wynik jeszcze bardziej. Po Robercie Kościesze, którego Pan raczył ująć w swoich rozważaniach jest jeszcze Menedżer/Trener Robert Kempiński. Wszyscy chwalą go za atmosferę jaką tworzy, jak potrafi scalić zespół, wszystko się zgadza. Jednakże ja jako kibic, mam prawo również oczekiwać wyniku sportowego, a ten niestety na przestrzeni lat jest moim zdaniem, delikatnie mówiąc, niezadowalający. Trener Kempiński nie wypełnił żadnego, z wcześniej nakreślonych celów…Począwszy od awansu z Pierwszej Ligi do Ekstraklasy (odbył się on przy zielonym stoliku), idąc dalej, utrzymanie w Ekstraklasie (skorzystaliśmy na niewypłacalności innych) i na końcu, awans (zakładany od kilku sezonów) do palyoff. Co roku wymieniamy „najsłabsze ogniwo” w składzie, by wzmacniać, scalać zespół i przede wszystkim, nie wydawać poza miarę, zresztą łatkę solidnego płatnika mamy od kilku lat, za to chwała zarządowi. Ale czy nikt z zarządu nie widzi, że wyniku sportowego nie ma? Tutaj moim zdaniem jest rola Trenera, żeby to odpowiednio poukładał. Czy nikt nie widzi, że układ zawodników w parach jest ustawiany metodą „kopij-wklej” (proszę prześledzić sobie „roszady” w ustawieniu par chociażby z zeszłego sezonu)? Wystarczy zerknąć na poczynania innych zespołów z początku tego sezonu, jak menedżerowie i trenerzy żonglują składem, dopasowując się do składu przeciwnika, do toru, do tego kto na początku czuje się lepiej z wewnętrznych pól startowych, a komu nie robi to różnicy itp. itd. U nas tego nie ma…gdyby nie fatalny wynik meczu we Wrocławiu, gwarantuję Panu, że zarówno skład jak i ustawienie numerów na mecz w Lublinie, pozostałoby bez zmian. Dlatego uważam, że powinniśmy zacząć przyszły sezon równolegle z szukaniem opcji juniora, jak również menedżera/trenera. Rozumiem, że jeżeli byłyby wyniki, to Trener Kempiński mógłby być na stanowisku tak długo jak Sir Alex Ferguson na Man Utd. Ale wyniku (playoff) nie ma. Czy wyobraża Pan sobie, żeby po 10, czy więcej latach Adam Skórnicki, Marek Cieślak, czy inni trenerzy, tkwili by na stanowisku, w tym czy innym klubie, tylko dlatego że robią dobrą atmosferę i spędzają na stadionie czas, od rana do wieczora…(jak raczył zauważyć w jednym z wywiadów Pan Cichoracki)??? Wątpię…powiem więcej, a gdzie trener miałby się znajdować? Przecież to jego praca.
    Jeszcze raz apeluję, zastanówmy się nad zmianami, również w kierownictwie drużyny, bo najlepszy skład nic nie wywalczy, jak nie będzie odpowiednio ustawiony..

    Z wyrazami szacunku
    Ł.

    Ps. Proszę nie traktować mego wpisu jako coś obrazoburczego, że szczuję, czy coś podobnego. Nie mam nic osobistego do Roberta Kempińskiego, proszę rozumieć mój wywód stricte pod względem sportowym. Wychowałem się na Kempińskim jako dziecko, ale nie mogę już patrzeć na jego poczynania taktyczne.

    Kuntersztyn Się pijało
    15 Jul 2020
     9:59pm

    Kempes był fajnym zawodnikiem, długie włosy, lansik, lasencje szalały. Było, minęło. Stare czasy.
    Jako trener jest bardzo mierny. Wystarczy posłuchać jego wywiadów. Zero merytoryki. Uszy więdną.
    A już trzymanie tego ruskiego pod nr 13 przez kilka lat, żeby waniuszka natrzepał sobie punktów na juniorach to już mega żenada.
    Chłop powinien dawno być zwolniony. GKM potrzebuje świeżego spojrzenia na zespół.

Skomentuj

2 komentarze on W GKM-ie (jeszcze) wszystko pod kontrolą, czy pora na rachunek sumienia?
    Szary
    15 Jul 2020
     12:30pm

    Witam Panie Przemku…Jeżeli Pan pozwoli, chciałbym uzupełnić Pański tekst o swoje przemyślenia. Tak jak Pan jestem z krwi i kości kibicem GKM-u i leży mi na sercu dobro naszego klubu. Poszedłbym jeszcze głębiej w dywagacje na temat sytuacji naszej ekipy, rozszerzając promień osób odpowiedzialnych za wynik jeszcze bardziej. Po Robercie Kościesze, którego Pan raczył ująć w swoich rozważaniach jest jeszcze Menedżer/Trener Robert Kempiński. Wszyscy chwalą go za atmosferę jaką tworzy, jak potrafi scalić zespół, wszystko się zgadza. Jednakże ja jako kibic, mam prawo również oczekiwać wyniku sportowego, a ten niestety na przestrzeni lat jest moim zdaniem, delikatnie mówiąc, niezadowalający. Trener Kempiński nie wypełnił żadnego, z wcześniej nakreślonych celów…Począwszy od awansu z Pierwszej Ligi do Ekstraklasy (odbył się on przy zielonym stoliku), idąc dalej, utrzymanie w Ekstraklasie (skorzystaliśmy na niewypłacalności innych) i na końcu, awans (zakładany od kilku sezonów) do palyoff. Co roku wymieniamy „najsłabsze ogniwo” w składzie, by wzmacniać, scalać zespół i przede wszystkim, nie wydawać poza miarę, zresztą łatkę solidnego płatnika mamy od kilku lat, za to chwała zarządowi. Ale czy nikt z zarządu nie widzi, że wyniku sportowego nie ma? Tutaj moim zdaniem jest rola Trenera, żeby to odpowiednio poukładał. Czy nikt nie widzi, że układ zawodników w parach jest ustawiany metodą „kopij-wklej” (proszę prześledzić sobie „roszady” w ustawieniu par chociażby z zeszłego sezonu)? Wystarczy zerknąć na poczynania innych zespołów z początku tego sezonu, jak menedżerowie i trenerzy żonglują składem, dopasowując się do składu przeciwnika, do toru, do tego kto na początku czuje się lepiej z wewnętrznych pól startowych, a komu nie robi to różnicy itp. itd. U nas tego nie ma…gdyby nie fatalny wynik meczu we Wrocławiu, gwarantuję Panu, że zarówno skład jak i ustawienie numerów na mecz w Lublinie, pozostałoby bez zmian. Dlatego uważam, że powinniśmy zacząć przyszły sezon równolegle z szukaniem opcji juniora, jak również menedżera/trenera. Rozumiem, że jeżeli byłyby wyniki, to Trener Kempiński mógłby być na stanowisku tak długo jak Sir Alex Ferguson na Man Utd. Ale wyniku (playoff) nie ma. Czy wyobraża Pan sobie, żeby po 10, czy więcej latach Adam Skórnicki, Marek Cieślak, czy inni trenerzy, tkwili by na stanowisku, w tym czy innym klubie, tylko dlatego że robią dobrą atmosferę i spędzają na stadionie czas, od rana do wieczora…(jak raczył zauważyć w jednym z wywiadów Pan Cichoracki)??? Wątpię…powiem więcej, a gdzie trener miałby się znajdować? Przecież to jego praca.
    Jeszcze raz apeluję, zastanówmy się nad zmianami, również w kierownictwie drużyny, bo najlepszy skład nic nie wywalczy, jak nie będzie odpowiednio ustawiony..

    Z wyrazami szacunku
    Ł.

    Ps. Proszę nie traktować mego wpisu jako coś obrazoburczego, że szczuję, czy coś podobnego. Nie mam nic osobistego do Roberta Kempińskiego, proszę rozumieć mój wywód stricte pod względem sportowym. Wychowałem się na Kempińskim jako dziecko, ale nie mogę już patrzeć na jego poczynania taktyczne.

    Kuntersztyn Się pijało
    15 Jul 2020
     9:59pm

    Kempes był fajnym zawodnikiem, długie włosy, lansik, lasencje szalały. Było, minęło. Stare czasy.
    Jako trener jest bardzo mierny. Wystarczy posłuchać jego wywiadów. Zero merytoryki. Uszy więdną.
    A już trzymanie tego ruskiego pod nr 13 przez kilka lat, żeby waniuszka natrzepał sobie punktów na juniorach to już mega żenada.
    Chłop powinien dawno być zwolniony. GKM potrzebuje świeżego spojrzenia na zespół.

Skomentuj