FOT. MATEUSZ DZIERWA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pamiętacie żużel 20 czy 30 lat temu? Wtedy jeszcze, aby poznać wyniki zawodów, czy przeczytać wywiady z zawodnikami, biegało się do kiosku po gazetę. W dzisiejszych czasach kończy się mecz, czytamy relację czy wypowiedź zawodnika i natychmiastowo możemy wyrażać swoje opinie do woli. Zazwyczaj niezbyt pochlebne. Wszak kibic, dziennikarz zna się na speedwayu zdecydowanie lepiej aniżeli sam zawodnik.

Regulamin angielskiego żużla sprawia, że często młodzi zawodnicy rzucani są na głęboką wodę i nierzadko poddawani zbyt ostrej krytyce. Właśnie na to zwrócił uwagę w ostatnim numerze Speedway Stara Australijczyk Tyron Proctor, który aplikacje mediów społecznościowych wykasował ze swojego telefonu. 

– Mam to szczęście, że ja zaczynałem swoje ściganie na żużlu, kiedy jeszcze media społecznościowe nie zawładnęły nami tak, jak teraz. Ostatnio wyrzuciłem aplikacje mediów społecznościowych z mojego telefonu. Przyznam, że dla mnie było coraz gorzej, kiedy słuchałem czy czytałem że ten czy tamten bieg powinienem wygrać, bo to i tamto, bo tak ma być. Dałeś dupy i jesteś dupkiem. Tacy hejterzy dołują zawodników, bo to nie jest tak, że my, zawodnicy, się tym nie przejmujemy. Ja starałem się tym mniej przejmować i czerpałem motywację od tych, którzy mnie rozumieli i wspierali – mówi były zawodnik ekipy z Lublina. 

Proctor nie ukrywa, że hejt na zawodnika to jedna sprawa, ale też ci, którzy hejtują, nie zdają sobie sprawy, że to dotyka najbliższe otoczenie zawodników. 

– Najgorsze jest to, że ci ludzie nie mają odwagi stanąć i powiedzieć ci, jaki ich zdaniem jesteś prosto w oczy. Robią to za pomocą mediów społecznościowych. Osobiście miałem sporo ataków na siebie i, nie ukrywam, były momenty, że ta krytyka miała wpływ na moje życie. Mam rodzinę, przyjaciół, sponsorów i im też czytanie takich rzeczy na mój temat łatwo nie przychodzi. Moja mama, która nie widzi mnie po kilka lat, bo jestem na drugim końcu świata, musi się dowiadywać, jaki jest jej syn, czytając komentarze i wpisy tchórzliwych hejterów – kontynuuje Proctor. 

Australijczyk nie ukrywa, że dla młodych zawodników zaczynających karierę hejt może sprawiać, iż szybko skończą kariery.

– Gdybym ja zaczynał swoją przygodę teraz, to nie wiem, czy – patrząc na to jak są obrażani młodzi zawodnicy – chciałoby mi się startować dalej na żużlu. Młodzi chłopcy mają inne psychiki i jeszcze gorzej sobie radzą z krytyką niż starsi zawodnicy. Każdy z nas ma w życiu dobre i złe dni. Na żużlu startuje czterech zawodników i tylko jeden może wygrać. Czemu nikt nie chce pamiętać, że gdyby nie ta trójka, która przegrała, to jeden by nie wygrał w chwale?! Krytyka jest w każdym sporcie, ale mam nadzieję, że choć kilka osób się zastanowi się nad sobą. Hejt zabija u wielu radość i zniechęca – kończy Proctor.