Tygodniowa trylogia żużlowa, czyli dlaczego żałujemy (wybiórczo) rzekomo pokrzywdzonych?

Jarosław Hampel i Piotr Baron. Fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nazbierało się w ostatnim czasie nieco pozasportowych sensacji żużlowych, że tak to ujmę. A to spekulujemy czy i ewentualnie kiedy wróci do ścigania ulubieniec kibiców Grzegorz „Zengi” Zengota, choć mnie bardziej interesuje, czy i kiedy, jeśli w ogóle, jego kontuzjowana noga wróci do pełnej sprawności. Dalej obfita, niestety, kronika kryminalna. Jak u Slammera. Kradzieże, pościgi, łycha i skrucha. No i wreszcie wybiórcze traktowanie współczucia przez (niektórych) kibiców. Cóż więc się wydarzyło? Po kolei zatem…

W wywiadzie dla naszego portalu Grzegorz Zengota opowiedział o rehabilitacji kontuzjowanej nogi i planach z tym związanych. Mister elegancji i czarującego uśmiechu, tym razem, nie mówiąc wprost, stara się ukryć chyba niepewność za bielą roześmianych ząbków. Wygląda to trochę na uśmiech przez łzy. Zengi mówi o jedenastu (sic!) zabiegach, które do tej pory przeszła kontuzjowana kończyna i planach pierwszych prób z motocyklem jesienią. Nie rokuje to dobrze. Zważywszy, że sam zainteresowany regularnie odwleka termin ewentualnego powrotu do ścigania, należy się domyślać, że z uszkodzoną nogą wciąż jest bardziej niż kiepsko. W tym stanie rzeczy sensowniejszym i lepiej osadzonym w realiach wydaje się pytanie o szanse i potencjalny termin przywrócenia kończyny do pełnej sprawności. Żużel, jeżeli jeszcze w ogóle, schodzi w tym momencie na dalszy plan. Liczy się człowiek i jego zdrowie.

Nogę uratowano, tyle że do pełni szczęścia nadal brakuje odzyskania sprawności. Póki co więc skupmy się na ściskaniu palców, by ta wróciła, przy okazji pełna i możliwie wcześnie. Dopiero jeśli ten etap uda się szczęśliwie pokonać Grzesiowi, przyjdzie czas by rozważyć wszelkie za i przeciw powrotowi do startów. Nawet jeżeli Zengi stwierdzi, że ponowne ryzyko nie ma sensu – uszanujmy taką potencjalną decyzję. W końcu to jego zdrowie, a czas rehabilitacji, mozolnej i skutecznej, choć bardziej rozwleczonej w czasie, niż wielu oczekiwało, daje do myślenia. Grzegorz – trzymamy kciuki za usprawnienie kontuzjowanej nogi, doprowadzenie jej do pełnej władzy, a żużlem szczególnie się nie przejmuj. Będzie szansa, wola i możliwości – spróbujesz. Jeśli uznasz, że nie warto kusić losu – to będzie wyłącznie Twoja decyzja, a nam pozostanie uszanować wybór. Mimo wszystko trzymam kciuki, byś został żużlowym Kubicą i przeżył z nami radosny come back.

Ostatnie dni na krajowym podwórku wyglądały trochę jak zapowiedź kolejnego odcinka programu 997. W Zielonej Górze aresztowano Alexa Z. byłego jeźdźca Falubazu. Ten to miał dopuścić się kradzieży luksusowego auta i został złapany, a potem aresztowany. Już chwilę później zaczęły napływać sprzeczne doniesienia. Chyba mecenas mocno i szybko zajął się „sprawą”. Za chwilę może się okazać, że jak donosi radio Erewań, to nie Alex ukradł, tylko jemu ukradziono, nie samochód, a rower, a on sam nie został złapany na gorącym uczynku, tylko złapał sprawców na tymże i nie jest winowajcą, lecz bohaterem.

Celowo podkręcam nieco sarkazmem, ale powoli zaczyna mnie męczyć bezmyślność i w zasadzie bezkarność żużlowej i odrobinę pożużlowej młodzieży. W Gorzowie podobnie, choć występek inny. Znowu były zawodnik, wnuk jednej z ikon Stali, Łukasz C. postanowił zamiast ratować życie osobom trzecim, siać pośród nich zagrożenie. Jeszcze niedawno jeden z portali czynił zeń niemal Boga, rozpływając się nad misją, którą tenże w pocie czoła pełni, ratując, nie zważając na ryzyko własne, życie innych. Bez znaczenia, że to był jego wybór i nie czynił swego powołania, czy misji bezinteresownie. Zajął się chwalebną robotą w służbie zdrowia i za to czapki z głów. Niestety. Stres chyba przerósł odporność młodego człowieka. Postanowił więc rozładować go aplikując płyn dezynfekcyjny zamiast na dłonie – do ust, na język. Miał szczęście. Został zatrzymany, zbadany, alkomat wykazał, a młodziana zrazu zwolniono z dalszego pełnienia misji kierowcy karetki, zabierając prawo jazdy i stawiając zarzuty. Dlaczego szczęście?

A co gdyby poszedł śladem kolegi z Rybnika i zaczął wyprzedzać, doprowadzając do „czołówki”? A propos. Poszkodowana w rybnickiej kolizji wciąż, niestety, przebywa w stanie ciężkim na szpitalnym oddziale, zaś sprawca, jak to mawiają w światku „walnął skruchę”. Podobno można już używać imienia i nazwiska eks żużlowca, ale ja nie widzę powodów imiennej promocji głupoty. Co innego przyjechać konno na CPN po flaszkę – to bardziej fantazja, ale spowodować poważny wypadek na podwójnym gazie, uciekać z miejsca wypadku bez udzielenia pomocy poszkodowanej, a potem jeszcze podawać błędne dane – to już skrajna nieodpowiedzialność.

Teraz Szumina naskrobał epistołę, adresowaną do poszkodowanej. Ręcznie, może nawet własnoręcznie. Tylko dwie kwestie mnie nurtują. Skoro to szczere – to kiego grzmota ujawnianie przez papugę treści pisma? W końcu nie do kibiców treść, a do poszkodowanej, chyba że się mylę. I druga rzecz. Czy aby na pewno refleksja i owa skrucha są szczere, czy też wiarygodne, jak podejrzanie prawidłowa składnia listu, zważywszy na możliwości samego zainteresowanego. Znaczy przemyślał, czy to tylko strategia mecenasa, który to – mecenas naturalnie – przemyślał, co się może „opłacać” pod względem wymiaru kary? Sami oceńcie. Dla mnie nie ma zmiłuj dla idiotów, siadających za kółko pod wpływem. Alkoholu, prochów, czegokolwiek, co naraża niewinnych ludzi, ich zdrowie i życie, na szwank. A za beznadziejną głupotę, jak za wszystko, trzeba w życiu płacić.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

6 komentarzy on Tygodniowa trylogia żużlowa, czyli dlaczego żałujemy (wybiórczo) rzekomo pokrzywdzonych?
    AveM
    5 Jun 2020
     7:50am

    „Zważywszy, że sam zainteresowany regularnie odwleka termin ewentualnego powrotu do ścigania, należy się domyślać, że z uszkodzoną nogą wciąż jest bardziej niż kiepsko. W tym stanie rzeczy sensowniejszym i lepiej osadzonym w realiach wydaje się pytanie o szanse i potencjalny termin przywrócenia kończyny do pełnej sprawności.”

    należy się domyślać? skoro sami z nim rozmawialiście to może było warto spytać, a nie teraz spekulować. Sensownym wydaje się pytanie? To dlaczego nie padło w rozmowie z Grześkiem? Panowie, jesteście lepsi od SF, ale nie idźcie ich drogą, nie spekulujcie. Przeprowadziliście wywiad z chłopakiem, który od półtora roku walczy z kontuzją – zamknijcie temat, nie spekulujcie. Jeśli nie chciał na coś odpowiadać to miał do tego powód. Jego zdrowie to jego sprawa prywatna, uszanujmy to.

    No, a z Hampelem to trochę nietrafiony fragment, chyba wczoraj ani dziś rano nie chciało się już redaktorowi korygować tekstu… 🙂

      Robert KSUL
      5 Jun 2020
       12:09pm

      Coś wycięli? Bo nie ogarniam tekstu o Hampelu w Twoim komentarzu. Chyba, że odnosisz się do foty.

        AveM
        5 Jun 2020
         1:39pm

        wycieli, wcześniej było o tym, że jak przejdzie do Rybnika to nie wszyscy będą szczęśliwi, czy coś w takim stylu

    Voy
    5 Jun 2020
     6:30pm

    Nie wiem co było niestosownego w moim komentarzu, że nie został opublikowany. Napisałem tylko w odpowiedzi do Robert KSUL, że pan redaktor „delikatnie” edytował swój tekst.

    Rysio-z-Klanu
    5 Jun 2020
     8:56pm

    Dobre przemyślenia szczególnie o Zengim.
    A konkurencyjny portal z naczelnym na czele mało wiele a Cyranowi by pomnik postawił:)))
    Zresztą tam nawet redaktorzy sami o sobie piszą i się wychwalają jak walczą z zarazą.:)))

Skomentuj

6 komentarzy on Tygodniowa trylogia żużlowa, czyli dlaczego żałujemy (wybiórczo) rzekomo pokrzywdzonych?
    AveM
    5 Jun 2020
     7:50am

    „Zważywszy, że sam zainteresowany regularnie odwleka termin ewentualnego powrotu do ścigania, należy się domyślać, że z uszkodzoną nogą wciąż jest bardziej niż kiepsko. W tym stanie rzeczy sensowniejszym i lepiej osadzonym w realiach wydaje się pytanie o szanse i potencjalny termin przywrócenia kończyny do pełnej sprawności.”

    należy się domyślać? skoro sami z nim rozmawialiście to może było warto spytać, a nie teraz spekulować. Sensownym wydaje się pytanie? To dlaczego nie padło w rozmowie z Grześkiem? Panowie, jesteście lepsi od SF, ale nie idźcie ich drogą, nie spekulujcie. Przeprowadziliście wywiad z chłopakiem, który od półtora roku walczy z kontuzją – zamknijcie temat, nie spekulujcie. Jeśli nie chciał na coś odpowiadać to miał do tego powód. Jego zdrowie to jego sprawa prywatna, uszanujmy to.

    No, a z Hampelem to trochę nietrafiony fragment, chyba wczoraj ani dziś rano nie chciało się już redaktorowi korygować tekstu… 🙂

      Robert KSUL
      5 Jun 2020
       12:09pm

      Coś wycięli? Bo nie ogarniam tekstu o Hampelu w Twoim komentarzu. Chyba, że odnosisz się do foty.

        AveM
        5 Jun 2020
         1:39pm

        wycieli, wcześniej było o tym, że jak przejdzie do Rybnika to nie wszyscy będą szczęśliwi, czy coś w takim stylu

    Voy
    5 Jun 2020
     6:30pm

    Nie wiem co było niestosownego w moim komentarzu, że nie został opublikowany. Napisałem tylko w odpowiedzi do Robert KSUL, że pan redaktor „delikatnie” edytował swój tekst.

    Rysio-z-Klanu
    5 Jun 2020
     8:56pm

    Dobre przemyślenia szczególnie o Zengim.
    A konkurencyjny portal z naczelnym na czele mało wiele a Cyranowi by pomnik postawił:)))
    Zresztą tam nawet redaktorzy sami o sobie piszą i się wychwalają jak walczą z zarazą.:)))

Skomentuj