Turowski: Po nominacjach nie byłem zły. Byłem po prostu smutny (wywiad)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W sezonie 2019 grudziądzanie byli bardzo blisko zrealizowania wymarzonego celu. Podopieczni Roberta Kempińskiego zajęli piąte miejsce w tabeli i do play-offów zabrakło im czterech punktów. Jednym z zawodników, którzy przyczynili się do naprawdę dobrego wyniku drużyny z Hallera 4 był Marcin Turowski. Z juniorem ekipy Gołębi porozmawialiśmy o minionych rozgrywkach, nowym zawodniku w MRGARDEN GKM-ie, a także o pouczającej wycieczce do Kenii.

Sezon 2019 zakończyłeś ze średnią 1,000 punktu na bieg. Poprawiłeś tym samym wynik z poprzedniego sezonu, z ligi niżej, bo w Wybrzeżu osiągnąłeś 0,939 punktu na bieg. W Twoim odczuciu to był udany rok?

Podobnie jak każdy zawodnik, zawsze liczę na lepszy wynik ze swojej strony. Satysfakcję to bym miał, gdybym osiągnął średnią na poziomie 2,000 punktu na bieg. Można powiedzieć, że ten sezon był dobry w moim wykonaniu, zwłaszcza w lidze. Udało mi się trochę rozwinąć i poprawić rezultaty. Duża w tym zasługa klubu i mojego taty, który mi bardzo pomaga w tym sporcie.

Czułeś, że w końcu rywale zaczynają się bać grudziądzkich juniorów? W poprzednich sezonach bywało z tym różnie.

Trochę tak było. Nie można zapomnieć też o dobrej pracy moich kolegów. Patryk Rolnicki i Kamil Wieczorek również przyczynili się do tego, że już nie jesteśmy traktowani jak zespół z bardzo słabymi juniorami. Przyjeżdżały do nas zespoły ze znacznie bardziej doświadczonymi juniorami i chyba czuli presję przed tym drugim wyścigiem.

Na koniec sezonu MRGARDEN GKM zajął piąte miejsce. Oczekiwania pewnie były większe…

Oczywiście, że były większe. Przez długi czas wydawało się, że uda nam się do tych play-offów awansować. To był nasz cel, ale niestety nie udało się go zrealizować. Czujemy po tym sezonie niedosyt. Na początku wypadł nam Artiom Łaguta, potem kontuzji doznał Patryk Rolnicki i to nam trochę przeszkodziło. Dużo tych punktów do awansu nie brakowało, więc mam nadzieję, że ten cel zostanie w końcu spełniony w przyszłym sezonie.

Twoim problemem były natomiast wyniki w turniejach indywidualnych. Co poszło nie tak w eliminacjach do Srebrnego Kasku i Indywidualnych Mistrzostwach Polski Juniorów?

Nie będę ukrywał, byłem bardzo zły po tych występach. Chciałem pokazać się w nich z jak najlepszej strony, bo to zawsze dobra okazja do wypromowania się. W Srebrnym Kasku miałem sporo pecha. Pękały mi łańcuszki, rama, a na deser rozwalił mi się silnik. To jednak jest taki sport. Nauczyłem się już żeby bardziej szukać winy u siebie niż w sprzęcie. Indywidualne Mistrzostwa Polski Juniorów natomiast zwyczajnie mi nie poszły, po prostu słabo pojechałem i stąd taki wynik. 

Marcin Turowski ma przed sobą ostatni sezon juniorski. FOT. JAKUB SOBOCZYŃSKI

Nie otrzymałeś powołania do reprezentacji Polski. W składzie Rafała Dobruckiego znalazło się kilku zawodników, którzy osiągali gorsze wynik od Ciebie. Byłeś zły po ogłoszeniu nominacji?

Nie mogę powiedzieć, że byłem zły. Byłem po prostu smutny. Nie jestem jakąś zawistną osobą, żebym miał teraz być zły na chłopaków, że oni w tej kadrze są, a mnie nie ma. Nie było mi to dane i muszę się skupić teraz na innych celach. Muszę teraz pokazać jeszcze więcej.

To Twój ostatni rok juniorski, więc teraz pozostanie Ci walka o powołanie do seniorskiej reprezentacji. Czujesz się już gotowy do startów z bardziej doświadczonymi zawodnikami?

Szczerze mówiąc to w ogóle nie myślę o tym, że będę niebawem kończył wiek juniora. Będę teraz pracował z całych sił, aby jak najlepiej odjechać kolejny sezon. Mocne wejście w seniorskie starty na pewno pomoże mi w dalszym rozwoju.

Wasza drużyna nieco się zmieniła. Nie ma już Antonio Lindbacka, jest Nicki Pedersen. Cieszy Cię jazda w jednym klubie z trzykrotnym mistrzem świata?

Cieszy, ale muszę powiedzieć, że trochę też się tego boję.

Bardziej charakteru czy stylu jazdy Pedersena?

Raczej charakteru. Nicki jest znany z tego, że ma ostry charakter. Mam nadzieję jednak, że wszystko się dobrze ułoży i będzie wspierał juniorów w parkingu i na torze.

W sezonie 2019 będziesz zdecydowanym liderem formacji juniorskiej. Czujesz pewną odpowiedzialność za resztę młodych chłopaków w GKM-ie?

Nie powiedziałbym tak, że muszę być za nich odpowiedzialny. To są chłopacy, którzy potrafią jeździć, ale mają zwyczajnie mniejsze doświadczenie. Każdy z młodych zawodników przez to przechodził. Myślę, że to zawodnicy, którzy mają talent do tego sportu i będą coraz lepsi.

20-latek jest zadowolony ze startów w Grudziądzu. FOT. Jarosław Pabijan

Odłóżmy żużel na bok. Byłeś już na wakacjach czy dopiero planujesz wylot w jakieś fajne miejsce?

Jestem już po wakacjach. Zaraz po Gali PGE Ekstraligi wyleciałem z dziewczyną na dwutygodniowy wyjazd. Trochę pozwiedzałem, trochę też się nauczyłem. To był bardzo dobry czas. Teraz wracam i powoli myślę już o kolejnym sezonie.

A gdzie poleciałeś?

Do Kenii.

To dość oryginalne miejsce. Żużlowcy raczej wybierają Malediwy bądź Stany Zjednoczone.

Ja bardzo lubię podróżować w różne miejsca. Mój pierwszy taki daleki wyjazd to była Dominikana. Wtedy pierwszy raz leciałem samolotem i bardzo się stresowałem. Mimo tego, bardzo to pokochałem i chcę zwiedzać takie nieoczywiste miejsca.

W Kenii pewnie żyje się zupełnie inaczej niż w Polsce…

W Kenii świat jest zupełnie inny. Poznałem tam takiego chłopaka, któremu przez pewien czas pomagałem. Dałem mu trochę swoich rzeczy, a także jakieś kosmetyki. Przykro się patrzy na to, jak niektórzy ludzie biednie żyją. Takie wyjazdy sporo uczą. 

Wspominałeś też kiedyś, że jednym z Twoich marzeń jest mieć kilka psów. Masz już jakiegoś?

Jak byłem młodszy, to już miałem jednego psa. Potem dostałem od siostry owczarka niemieckiego. Niestety choroby nie pozwoliły, by żyły długo. Teraz mam właściwie trzy psy. Dwa z nich to shih tzu, a jeden to też owczarek niemiecki. Kocham zwierzęta, bardzo lubię się nimi opiekować. Mam nadzieję, że będę miał ich w przyszłości jeszcze więcej.

Dziękuję Ci zatem za rozmowę i życzę, aby hodowla rosła systematycznie – tak jak wyniki w PGE Ekstralidze.

Dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA