Rafael Wojciechowski (z lewej) FOT. MATEUSZ DZIERWA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pandemia koronawirusa przynosi straty niemal wszystkim osobom w żużlowym środowisku. Cierpią kluby oraz sponsorzy, którzy są związani umowami, a obecnie, w wielu przypadkach, nie mają żadnych zysków. Problem dotyka również menedżerów. Szkoleniowcy muszą martwić się o swoje biznesy niezwiązane z żużlem.

Menedżer ekipy z Gniezna, Rafael Wojciechowski, wspólnie z bratem prowadzi firmę eventową. Od ponad tygodnia, wedle decyzji rządu, wszystkie galerie handlowe, restauracje, bary, a także kluby i dyskoteki są jednak zamknięte. Lokale nie mogą więc organizować żadnych imprez i stoją puste.

– W tym momencie też muszę się skupić na swojej firmie. Staram się jak najlepiej przygotować na ten czarny gospodarczy scenariusz. Muszę być gotowy, bo pracuję w branży rozrywkowej, która teraz bardzo mocno obrywa – wyjaśnia nam Wojciechowski.

– Moja działalność jest związana z prowadzeniem klubów i dyskotek. Z wiadomych względów te miejsca teraz nie funkcjonują. Nie mamy przychodów, a pracowników trzeba utrzymać – dodaje opiekun gnieźnieńskiej ekipy.

Szkoleniowiec jednej z najmocniejszych drużyn 1. Ligi Żużlowej przyznaje, że poza troską o firmę, stara się aktywnie spędzać czas, w którym należy pozostać w domu. Wojciechowski na nudę nie narzeka i nadrabia aktywności, na które wcześniej zwyczajnie nie było czasu.

– Jest wiele sposobów na to jak można spędzić czas w tym okresie. Ja mieszkam poza przestrzenią miejską, więc mam trochę łatwiej z wychodzeniem na spacery. W domu jednak też jest co robić. Czytam książki, ćwiczę angielski i spędzam czas z rodziną. Jest to też taka chwila na trochę przemyśleń – kończy menedżer Car Gwarant Startu.

BARTOSZ RABENDA