27-letni Timo Lahti odpoczywał w miniony weekend od pierwszoligowych zmagań, ponieważ jego Lokomotiv Daugavpils pauzował w drugiej kolejce sezonu. Fin był jednak bezsprzecznie bohaterem inauguracyjnej rundy Nice 1. LŻ, gdy na torze w Tarnowie nie miał sobie równych i wywalczył komplet punktów. Zawodnik łotewskiego klubu odpowiedział na kilka naszych pytań.

Urodzony w Kuusankoski zawodnik jest stałym bywalcem polskich torów. Na różnych szczeblach ligowych startuje od 2011 roku, gdy jako zawodnik Orła Łódź zaprezentował się kibicom w jednym tylko biegu. Rok później Fin był w kadrze ekstraligowej PGE Marmy Rzeszów, lecz tam nie udało mu się wywalczyć choćby punktu w dwóch biegach sezonu zasadniczego. Od tamtej pory występuje w niższych ligach, a od trzech sezonów wierny jest barwom Lokomotivu Daugavpils. Lahti, który przez cztery ostatnie sezony nie miał sobie równych na krajowym podwórku, odniósł się do swojego występu przeciw Unii Tarnów oraz zdradził plany na przyszłość.

Czy spodziewałeś się aż tak dobrego występu na inaugurację ligi?

– Mecze sparingowe wyglądały dobrze, wiec tak. Wraz z kolegami z zespołu byliśmy przekonani, że uda się wywalczyć dobry rezultat i tak właśnie się stało.

Jak wyglądały Twoje przygotowania do sezonu? Różniły się czymś w porównaniu do poprzednich lat?

– Niespecjalnie. Codziennie ćwiczę, poza tym biorę czynny udział w budowie swoich monocyklów wraz z mechanikiem. Do tego dochodzą również obowiązki wobec sponsorów.

Czy macie w Daugavpils postawiony jakiś konkretny cel na koniec sezonu?

– Nasz główny cel to dostać się do play-off. Gdy już to osiągniemy, nakreślimy sobie nowe wyzwanie.

A jaki jest Twój cel indywidualny na ten sezon?

– Chcę przede wszystkim rozwijać się jako żużlowiec, jeździć jeszcze lepiej i zdobywać więcej punktów niż w poprzednich latach.

Czy chciałbyś spróbować swoich sił w PGE Ekstralidze w przyszłym sezonie?

– Zdecydowanie. Bardzo chciałbym podpisać kontrakt z którymś z ekstraligowych klubów.

Przez lata byłeś jedynym fińskim żużlowcem na polskich torach. W tym sezonie będziesz miał wreszcie towarzystwo…

– Tak, w tym roku w Wandzie Kraków będzie jeździł Tero Aarnio. Jestem pewien, że sobie poradzi.

MATEUSZ ŚLĘCZKA