zdj. ilustracyjne
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Żużel to nie tyko wyścigi czy emocje. Rzadko poruszany jest temat tego, czy swoją popularność zawodnicy wykorzystują w relacjach z płcią przeciwną. Z jedną z kobiet speedwaya – przez pewien etap swojego życia będącą podprowadzającą – która dużo widziała i słyszała, porozmawialiśmy o relacjach damsko-męskich. Nasza rozmówczyni zastrzegła sobie jednak anonimowość, co naturalnie uszanowaliśmy.

 

Dlaczego zrezygnowałaś z podprowadzania zawodników pod taśmę?

Przyczyna była bardzo prosta. Uznałam w pewnym momencie, że „popularność” i bycie przy żużlu nie jest mi już potrzebne. Praktycznie odeszłam od żużla. Obecnie się kształcę i próbuję rozwinąć biznes.

Często portale branżowe zamieszczają Wasze zdjęcia i podkreślają Waszą urodę. Nie jest to tak, że tym samym „kreują” Was na potencjalne ośrodki zainteresowań ze strony mężczyzn obecnych przy tym sporcie?

Oczywiście, że jest. Powiem więcej, znam koleżanki, które tylko czekały czy czekają może nadal, aż ktoś o nich napisze. Wiele z nich po jednym artykule uważa się już za swojego rodzaju celebrytki.

Przejdźmy do „kuchni”, a raczej jej żużlowych zakamarków. Zapytam wprost. Zdarzają się propozycje relacji osobistych ze strony środowiska żużlowego?

Oczywiście. Tak było za moich czasów. Tak jest i na pewno będzie. Jedna uwaga. To są najczęściej niemoralne propozycje.

Co masz na myśli mówiąc niemoralne propozycje?

Niemoralne propozycje to oczywiście nic innego, jak propozycja spędzenia razem czasu, na osobności. Resztę możesz sobie dopowiedzieć. Wiadomo, o co mężczyznom chodzi w tym wszystkim. Zresztą, bądźmy uczciwi, niektórym kobietom też głównie o to chodzi.

Zawodnicy są w tej kwestii bardzo bezpośredni?

Tak bym tego nie nazwała. Większość z nich robi to w ten sposób, że i my i oni wiedzą o co chodzi. Co tak naprawdę się kryje za ich propozycjami. Na pewno nie jest to zaproszenie do stałego randkowania.

Dużo miałaś takich propozycji podczas swojej obecności w tym środowisku?

Nie ukrywam, że sporo.

Mniej więcej.

Naprawdę ciężko powiedzieć. Nie chcę generalizować i określać liczbami, ale myślę, że bardzo atrakcyjna kobieta byłaby zaczepiana przez co drugą osobę ze środowiska. Tak to procentowo wygląda.

Parę miesięcy temu był temat kontaktów jednego z klubowych działaczy z podprowadzającą . Sami działacze, wnioskuję, zatem też składają propozycje.

(śmiech) Działacze to jest trochę inna bajka. Przynajmniej była w moich czasach. Przede wszystkim musimy sobie powiedzieć, że żużel to męski sport. Ładna kobieta zwraca uwagę, jeśli ma dostęp do tych rejonów, gdzie nie mają kibice. Jeśli taka kobieta przechodzi, załóżmy, przez parking, to co drugi boks rzuca tak naprawdę na nią okiem. Nie ma rozróżnienia czy to są zawodnicy czy działacze. Jest taki jeden działacz obecnie w ekstralidze, który jak widzi ładna kobietę, to dosłownie rozum traci. Powiem taką ciekawostkę. Jako, że nasze środowisko też jest hermetyczne i znamy się dosyć dobrze. Całkiem niedawno jeden z działaczy pewnego klubu wpadł na pomysł, aby podprowadzające zabawiły się w pracowników marketingu i pomagały „zasypywać” dziurę budżetową jednego klubu. W jaki sposób – to już dopowiedz sobie sam…

Bardziej podrywają Was polscy czy zagraniczni zawodnicy

Ciężkie pytanie. Nie ma reguły. To też, aby było jasne, nie jest tak, że każdą kobieta jest zaczepiana. W 90 procesach dotyczy to tych naprawdę atrakcyjnych pod względem fizycznym.

A kwestia zawodnika żonatego czy nie żonatego coś zmienia w ich zachowaniu?

W większości wypadków zdecydowanie tak. Przyznaję. Znane są też i inne przypadki, kiedy zawodnik zamiast jechać do żony, wolał spędzać czas w swoim busie na drugim końcu Polski.

Busy to miejsce randek.

W wielu przypadkach tak.

Ile razy proponowano Ci związek?

Nigdy. Żaden zawodnik nie zaproponował mi stałego związku. To są raczej propozycje spotkań, nie żadnych związków. Zawodnicy jeszcze bez związków rzadko chcą bowiem w związki wchodzić. Często wynika to z ich licznych podróży, złych doświadczeń czy… zazdrości. Przez zazdrość parę relacji „siadło”, Inna sprawa, że taki stały związek, jak to jeden z chłopaków kiedyś powiedział, rozprasza psychikę.

Rozumiem, że zawodnik jest zazdrosny?

Nie. Kobieta. Wiele z nich nie potrafi sobie poradzić z częstymi wyjazdami, brakiem kontaktu. Kłótnie, sceny zazdrości męczą też samych zawodników. Znam jednego który jeden sezon miał przez taką relację niby na poważnie zmarnowany.

Żużlowiec w łóżku jest…

Najczęściej bardzo dobry. To wysportowane chłopaki i dają radę w tym względzie również. Tu absolutnie większość można pochwalić.

Najdziwniejsza propozycja od mężczyzny ze środowiska jaką otrzymałaś?

Bardzo często działacze wykorzystują swoje przywileje i proponują bliższe relacje. Problem taki że często oni sami nie pasują w żaden sposób do młodszych kobiet. Nie mają pokory. Działacz załóżmy 50-letni wyciąga „łapy” do dziewczyny, która mogłaby być tak naprawdę jego córką. Najlepsza i najdziwniejsza propozycja jaką miałam to była naprawdę dobra „fucha” w firmie u kolegi jednego z byłych prezesów. Miałam być tylko często nazwijmy dyspozycyjna. Inny działacz prosił, abym poczekała, jak odwiezie żonę 50 kilometrów do domu i wróci.

A najdziwniejsza sytuacja w żużlowych relacjach damsko męskich o jakiej słyszałaś

Najdziwniejsza? Trudno wybrać hit, ale do dziś nie mogę zrozumieć jak jedna z partnerek zawodników mogła „obcować” z zawodnikiem w momencie, kiedy ten ścigał się na torze. Parę metrów dalej. To stara i znana historia. Najbardziej szalone są te chyba też z wyjazdów zawodników do Szwecji. Tu pewnie obsługa promów godna przepytania. Ponoć kiedyś dwóch polskich zawodników zabawiało się takm iż jeden drugiego prowadził publicznie na promie na smyczy.

Środowisko woli brunetki czy blondynki.

Raczej obojętne. Dla zawodników ważne jest „opakowanie”, gdyż sami lubią markowe ciuchy. Na ubiór zwracają uwagę.

Zwracają też uwagę na wasz intelekt.

Tak. Tego nie można im odmówić. Są tacy którzy częściej rozmawiają z tymi z którymi jest o czym rozmawiać.

Są zawodnicy którzy traktują was jak powietrze.

Tak. Jest taka grupa zawodników i oczywiście działaczy, którzy nie idą za wzorem kolegów i nie korzystają ani z możliwości rozmów bliższych czy nazwijmy to dalszych.

No dobrze, nie jesteś przy żużlu, ale pewnie ciągle o nim słyszysz. Kto zostanie mistrzem Polski?

Teraz ciężko powiedzieć, ale stawiam przekornie – na teoretycznie najsłabszego, czyli Ostrovię Ostrów.

Naprawdę?

A dlaczego nie! Uwierz mi, w sporcie żużlowym tyle widziałam, że nawet mistrzostwo klubu z Ostrowa mnie nie zdziwi. Bywały zdecydowanie „grubsze” akcje, ale niech to już pozostanie tajemnicą.

W porządku, a jeśli ktoś zaproponuje Twojej firmie jakiś związek ze speedwayem? Sponsoring, wspieranie zawodników?

(cisza)

Cisza wymowna. Rozumiem, że się zastanawiasz?

Widzisz… Teoretycznie z żużla wyjść można, czy tylko spoglądać na wyniki kolejki na przysłowiowej telegazecie… Ale tak naprawdę mimo tych wszystkich przeżyć, dalej by mnie tam ciągnęło. Więc gdyby pojawiłaby się propozycja, to na pewno bym ją rozważyła. Nie mówię, że przyjęła. Ale na pewno bliżej mi do żużla niż do innych sportów. To takie środowisko – jak raz Cię wciągnie, trudno z niego bezpowrotnie wyjść.