Janusz Kołodziej stanął na najwyższym stopniu podium Grand Prix w Pradze. Polak pokazał, że miejsce wśród najlepszych zawodników na świecie całkowicie mu się należy.
Dla Kołodzieja to drugi sezon w „elicie”. Debiut (w sezonie 2011) nie był wymarzony. Wychowanek tarnowskich „Jaskółek” ciężko pracował, by do grona najlepszych powrócić i w końcu się udało – w roku 2019 ponownie ściga się w cyklu Grand Prix.
Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo i pierwsze 2 turnieje pokazały, że samo zakwalifikowanie się do cyklu to dopiero połowa drogi. W pierwszym turnieju, w Warszawie Janusz zdobył tylko 4 punkty – na Słowenii było niewiele lepiej (ale jednak lepiej), bo Polak zapisał na swoim koncie 7 „oczek”.

Zaczęły się jednak pojawiać głosy, że Grand Prix to dla Kołodzieja chyba za wysokie progi. Jakieś to polskie, prawda? Zanim ktoś się rozkręci, potrafimy go już skreślić i stwierdzić, że z tego to chyba nic nie będzie.
Tymczasem w Pradze „Koldi” wypalił i od niedzieli będzie chyba uznawany za „czarnego konia” tegorocznego cyklu (przynajmniej do następnego turnieju). Mam taką prośbę do wszystkich kibiców i dziennikarzy – sezon trwa i cieszmy się tym naszym żużlem. Chcemy oceniać – nie ma sprawy, ale róbmy to po sezonie, bo takie podsumowania gdy nawet nie minęła połowa cyklu raczej do niczego nie prowadzą, a możemy tylko zaszkodzić naszym zawodnikom, na których sukcesy tak bardzo czekamy.
MICHAŁ CZAJKA
Żużel. Speedway wśród pól naftowych i Lambert w Chinatown, czyli żużel w Ameryce (REPORTAŻ)
Żużel. Legendarny zawodnik udzielił mu rad. Poprawi starty?
Żużel. Chcieli wyrwać Przyjemskiego! Prezes Motoru odkrył kulisy!
Żużel. Nieudane zawody Polaków. Tonder jedyny na podium
Żużel. Poznaliśmy terminarz PZM! Mistrza Polski poznamy 15 sierpnia!
Żużel. Dudek najpoważniejszym kandydatem do „dzikiej karty”? Czeka go pracowity początek sezonu