Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Za nami kolejny żużlowy weekend. Było gorąco. Dosłownie i w przenośni. W Gorzowie emocje takie, że aż zapłonęła rozdzielnia. W Lublinie nie pojechał tym razem autor klapsusa poprzedniej kolejki Mateusz Szczepaniak i jak sądzę, jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Może i lepiej. Przynajmniej nie dał pretekstu, by nadal go odstawiać, a koledzy, z jednym wyjątkiem, generalnie nie imponowali. Potem emocjonująca jak grzybobranie inauguracja Tauron SEC, bez publiczności niemal, wcale nie z powodu pandemii, wreszcie dwa pozostałe spotkania Ekstraligi i tu… tym razem działo się. W poniedziałek Północ – Południe w Gdańsku – tu też nie było frekwencyjnego szału. I wreszcie poweekendowe reperkusje już od poniedziałku. Zatem po kolei.

Obserwując spotkanie aspirującego Motoru z beniaminkiem nie sposób było nie zauważyć, że rybniczanie zaczynają dzierżyć palmę pierwszeństwa w dziedzinie pustoszenia klubowych kas rywali. Nie powalczyli jeszcze na żadnym z dwóch wyjazdów, a te najtrudniejsze dopiero przed nimi. W składzie rzucał się w oczy brak solidnego dotąd, acz zbyt szczerego ostatnio Mateusza Szczepaniaka. Swoją drogą, interesujące kto go odstawił, a kto decyzję firmował. Tak czy siak Mati nie musi narzekać. W kontekście słabości kolegów, z wyjątkiem skutecznego i bojowego Lamberta, przynajmniej nie miał okazji dać alibi do kolejnej ewentualnej absencji, chociaż na najbliższy mecz Kędziora (?) zapowiada Szczepana w zestawieniu Rekinów.

Jacek Ziółkowski także nie ma łatwo. Pojechał Jamróg. Plamy nie dał, powalczył, punkty przywiózł, ale na tle Rybnika, to pewnie Miesiąc także zrobiłby swoje. I bądź tu mądry. Hampel zaliczył wpadkę na dzień dobry, ale potem dobrze startował, trzymał farbę i do wypłaty, w sprzyjających okolicznościach przyrody, znowu „u siebie” się zgadza. Współczuję trochę księgowym gospodarzy w starciach z Rekinami, choć Lubelacy podobno bogatymi są, więc ich taki pokaźny dorobek ekipy zapewne nie boli. Boli natomiast brak wymagającego tła, by Ziółkowski mógł obiektywnie ocenić dyspozycję dwójki oczekujących Miesiąc, Jamróg, porównując dorobek każdego w dwóch zaliczonych spotkaniach.

W Gorzowie było gorąco. Bardzo gorąco. Stal potrzebuje punktów jak tlenu, a Częstochowa stara się ugruntować formę zawodników. Dodam dobrą i rosnącą w lwiej części wypadków. Stercie zapowiadało się na walkę dwóch zdeterminowanych ekip, w której każde ogniwo da z siebie 110 procent. No i takim było, tyle że do 10. wyścigu. Potem napięcia nie wytrzymała… rozdzielnia energetyczna, zapłonęła i zasilanie bezpowrotnie uciekło ze stadionu. Mecz został przerwany. Co teraz? A czym różni się gwałtowne oberwanie chmury od zwarcia instalacji elektrycznej? Moim zdaniem niczym. W obu przypadkach czynnik ludzki, że tak to ujmę, nie ma wpływu na wydarzenia i skutki. Reasumując więc, naturalnie w mojej ocenie, nie ma mowy o walkowerze na korzyść gości. Tym bardziej nie ma podstaw, by zaliczyć wynik po rozegranej części meczu. W zgodzie z duchem sportu byłoby albo powtórzyć zawody, czego akurat nie jestem zwolennikiem, bowiem ukarano by szczególnie tych, którym akurat szło dobrze lub bardzo dobrze. W mojej skromnej ocenie, najuczciwiej byłoby mecz dokończyć od stanu po zakończeniu 10. wyścigu.

Nie ma rozwiązania idealnego. Zawsze ktoś będzie mniej lub bardziej pokrzywdzony. Aby jednak zminimalizować nieszczęścia wszelakie, by nie wymyślać koła i prochu, wystarczy skorzystać z rozwiązania, stosowanego w innych dyscyplinach, w tak drastycznie nieprzewidzianych sytuacjach. Co orzeknie KOL? Tego nie wiem. Pożaru rozdzielni opasłe i rozbudowane do granic absurdu tomiska regulaminów, których treści nie znają już nawet tfu!rcy, nie przewidują. Podobnie jak choćby faktu, że nagle na stadion spadnie samolot, jak to celnie i odkrywczo zauważył był szef wszystkich szefów Leszek Demski, w telewizyjnym magazynie. Zatem poczekajmy na decyzje, oby z duchem sportu, a obu prezesom zalecam wstrzemięźliwość w publicznym formułowaniu ocen i oczekiwań, nim ów werdykt zapadnie. Popieram przy tym opinię Jacka Gajewskiego z tegoż pomeczowego magazynu.

W sobotę, jako przerywnik od ligi, ruszył cykl Tauron SEC. Ot i cała prawda o współczesnym ściganiu, objawiona w Toruniu. Stawka palce lizać, a publiki mniej niż dopuszczają obostrzenia związane z pandemią. Znudziło się? A może woda, grill i pilot? Nie wiem. Jeśli jednak te zawody miały promować speedway na antenach przyszłego właściciela cyklu Grand Prix, to ja się wypisuję. Niezależnie od braku zainteresowania publiki, widowisko było nudnawe i przewidywalne. Przy wyrównanej stawce, kto jechał z wewnętrznego, ten wygrywał. Pierwszy dopadał do pasa przy farbie, jedynego po którym można było skutecznie rozpędzić bajka i tak już potem, z bardzo nielicznymi wyjątkami, dojeżdżali. Adrenalinki niewiele. Emocje skromne. Rezultaty przewidywalne. Zaczynałem rozumieć kibiców. Tych, którzy wybrali grilla nad speedway. Ot cała prawda o współczesnym ściganiu, że się powtórzę, a ściślej i dokładniej, o współczesnych twardych, gładkich, szerokich torach, zabijających ściganie. Nie chcę Formuły 1. Chcę żużla!

W niedzielę wróciliśmy do ligi. Tu już większych problemów z frekwencją nie było i to mimo obecności kamer. Jakiś fenomen. Wrocław, z Holderem starszym, bo ten młodszy całkiem smacznie debiutował w barwach Stali podczas przerwanego meczu w Gorzowie, miał niemal nosem wciągnąć podobno słaby Falubaz. A tu panie suprajsik i to dużego kalibru. Wrocław nadal dziurawy, do tego walczący z rywalami i własnym torem o mały figiel nie poległ. Zielona, pod wodzą Piotra Żyto, walczyła z determinacją i szachami taktycznymi miejscowych. Goście byli szybcy i wściekli, że tak sparafrazuję. Fajnie się to oglądało, choć gospodarze wyraźnie szukali szerokiej, na czym tylko tracili, a po wewnętrznej fury nie chciały kleić. Szczególnie obu Maksiom. Temu swojskiemu Drabikowi i temu importowanemu Fricke.

Gdyby nie Holder, który nie miał pojęcia jaki powinien być tor i jechał skutecznie jak na tegoroczny debiut, to WTS pewnie by wtopił. A Zielona Góra? Po dwóch wyjazdach trzy oczka meczowe w dorobku. Szacunek panie Piotrze i klapsik zarazem. Ten punkt z Wrocławia, to sukces i wyłącznie w tych kategoriach należy rozpatrywać wynik przyjezdnych. Po cóż więc nerwy i emocjonalny wpis na forum publicum, dający pole do dalszego hejtu tym, których dosadnie tam Pan opisał. Bądźmy Piotrze ponad to. Nie warto strzępić nerwów. A wybór między Lindbaeckiem, Krakowiakiem i Jensenem był obarczony ryzykiem. Dwaj seniorzy w poprzedzających biegach wieźli ogony, a junior miał prawo ów ogon podkulić na nominowany. Zatem zważywszy wcześniejsze wrażenia z toru wybór MJJ wydawał się najbardziej sensowną opcją, ale wciąż z kategorii „może się zerwie”, a nie na pewno wygra. Jeszcze raz gratki Piotrze, a Sparta musi mocno przemyśleć strategię, bo cóż ma zrobić biedny Darek Śledź, gdy Fricke i Bewley nie istnieją, a pozostali jadą w kratkę. Jeśli mielibyśmy dopuścić do powtórki z niedawnych spekulacji i komentarzy po porażce Gorzowa w Rybniku, to przecież trener odpowiada za wynik – prawda fachowcy? Wywalić Śledzia i nagle Max i Dan zaczną jechać dwucyfrówki. To nie taki proste, drodzy fani kapeli Raptus and W Gorącej Wodzie Company. Pokora i praca, że zacytuję klasyka.

A propos. Leszno, pod wodzą Piotra Barona, kroczy pewnie od zwycięstwa do zwycięstwa. Dotąd sezon życia Kubery, znakomite wejście Lidseya, przebudzenie Smektały – do kompletu Pawlicki, Sajfutdinow i Kołodziej z których dwóch zawsze lideruje, a swoje oczka urywa dzielnie Szlauderbach. Znowu są kompletni. W Grudziądzu młodzież Unii pokonała miejscową 11-3, aż tak wysoko. Z tego juniorzy GKM-u tylko punkcik wyrwali w walce rywalom, ci z Leszna byli skuteczniejsi. Znacznie. Jeśli jednak porażkę GKM-u miałbym sprowadzać do marnego występu szczególnie gwiazdeczki Turowskiego, który jak szybko rozbłysł w poprzednim roku, tak szybko teraz gaśnie, to byłbym nieuczciwy.

Łaguta. Niedawne bożyszcze. Znowu bez zęba, prędkości i zdobyczy. Satysfakcjonującej zdobyczy naturalnie. Nicki sam sobie. Nie będzie autorytetu dla Duńczyka w parkingu, którego zechce posłuchać i będzie się liczył z jego zdaniem – nie będzie zmiany, ściśle poprawy. Bardzo w kratkę Kenio. Dwie trójki, ale też dwie śliwki i bądź tu mądry człowieku, czego się spodziewać. Przemo na plus, tylko raz słabiej. Buczek ma u mnie czas. Czekam do sierpnia i wtedy najwcześniej się wypowiem. Póki co zauważyłem kolejny symptom poprawy. Krzysiek pierwszy raz od niepamiętnych czasów, pojechał w polu po samym płocie. Nie do 3/4 łuku, tylko po samym płocie. To coś, co potrafi i lubi, tylko potrzeba nie lada odwagi. I ta odwaga w niedzielę już była.

Czego zabrakło gospodarzom, skoro nie młodych? Młodych też, ale najbardziej zabrakło nie czego a kogo. Zabrakło zmarłego w ubiegłym roku Jurka Bałtrukowicza. Wieloletniego zawodnika, a potem toromistrza który praktycznie mieszkał na torze i potrafił go dopieścić tak, że nawet Tomasz Gollob doceniał, a Jurek był z tego dumny jak paw. On potrafiłby ruszyć szeroką, żeby ten słynny płot jechał jak zawsze. Gospodarze tam szukali prędkości, ale ta ścieżka nie chodziła. Chodził najpierw krawężnik, a potem środek. Tworzył się pas, i tak po prawdzie, mimo poszerzenia, grudziądzki owal miał wciąż tylko jedną ścieżkę. Trochę więc jak we Wrocku z Zieloną, gospodarze walczyli z rywalem i… własnym torem. Szkoda.

W poniedziałek na Wybrzeżu mecz Północ – Południe. Kibiców coś tak 1500. Mogło być lepiej, wszak gdańszczanie morze mają na co dzień. Lepiej nie było, czyli powtórka syndromu toruńskiego Tauron SEC, choć tu ranga oczywiście niższa. Zawody, jak to na współczesnych, twardych, ubitych, przygotowanych na nieprzewidziane oberwanie chmury, torach. Tu jednak częściej zdarzały się błędy jeździeckie, stąd działo się takoż ciekawiej. Gwiazdą imprezy Mateusz Cierniak. Młody tarnowianin wyjechał 4 razy, przywiózł 9+2 i następnego dnia… wyłączył telefon. Słusznie. Pokora i praca, że zacytuję ponownie mantrę Piotra Barona. Do wyniku za bardzo bym się nie przywiązywał. I ci, którzy coś pojeździli i ci, którzy debiutowali, testowali sprzęt ile mogli. W lidze będzie inna jakość. Żużlowcy potraktowali mecz jako ekstra sparing, pozwalający ocenić sprzęt i dopasowanie na tle rywali. Wnioski wyciągnęli, przebrali w silnikach i jedni nerwowo dalej szukają, a drudzy mieli spokojny sen.

No i na koniec. Potwierdziły się moje obserwacje a propos Turowskiego. Na Wrocław Kostek zapowiedział, że chłopak musi sobie przemyśleć „pewne sprawy” i odstawił Marcina. Oby młokos zaczął myśleć, najlepiej we właściwym kierunku, bo zostanie zbieranie puszek, które tak „dowcipnie” podawał jako alternatywę, gdyby liga nie ruszyła, jeszcze przed startem rozgrywek. Obyś Marcinie nie okazał się prorokiem.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

11 komentarzy on Taki Holder Panie – to jest gość! I wszystko jedno który
    Tornado
    8 Jul 2020
     11:50am

    Holder gość? A na kim zrobił większość punktów? Na poobijanym Jensenie i na juniorach. Wyszedł mu jeden bieg tak jak i Jackowi, za wcześnie na zachwyty.

    Mało kibiców na SEC? A kto z Apatora dostał dzikusa żeby torunianie mieli kogo dopingować? Nikt? No to zwyczajnie organizator strzelił sobie w stopę jak i z asfaltowym torem.

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    8 Jul 2020
     1:04pm

    Ogólnie to chyba wszyscy powinni się cieszyć, co drugi dzień mamy jakiś mecz a nawet dwa!
    Dostaliśmy od pana Sierakowskiego taki skrót kilku ostatnich dni, związanych ze sportem żużlowym. Fajnie opisane, krótko, treściwie, trochę bez polotu, ale także bez osobistych „wycieczek”. Można by napisać: Artykuł doskonały.
    Jednak są treści z którymi się nie zgodzę. A pewno, mam prawo wyrazić swoje zdanie i na dodatek nie omieszkam się go użyć. Dodam że także jestem w stanie pojąć opozycję w moim kierunku i tych co nie zgodzą się z moim zdaniem, gdyż ja nie zgodziłem się ze zdaniem pana Przemysława. Sam już nie wiem kto i dlaczego może mieć rację a kto jej nie ma? … Wracam do obiekcji.
    Palącą sprawą jest oczywiście mecz Stal vs. Włókniarz i na tym się skupię:
    „Czym różni się oberwanie chmury od zwarcia instalacji elektrycznej?” – jest różnica, zjawiska atmosferyczne są obserwowane przez kluby i możemy to przewidzieć z dokładnością do kilkudziesięciu minut a nawet dni, dlatego są mecze o statusie zagrożonym. Pożaru nie da się przewidzieć i powinno to być na korzyść klubu z Gorzowa, jako wypadek losowy. Jednak, paradoksalnie, nie jest. Regulamin przewidział taką sytuację i ustanowił odpowiednie paragrafy.
    Wcale nie przemawia też do mnie wypowiedź pana Demskiego odnośnie nieprzewidzianego upadku samolotu na płytę stadionu. Najmniej skomplikowane OWU ubezpieczeń mieszkaniowych przewidują różne ryzyka i jest w nich upadek statku powietrznego (to m.in. samolot, balon, sterowiec itp.), przewidują także pożar w przypadku zwarcia w sprawnej instalacji elektrycznej. Czyli patrząc obiektywnie, jedyne co powinna zrobić komisja orzekająca Ekstraligi to ogłosić walkower dla Częstochowy.
    Dokończenie meczu? Panie Przemku, litości, przewaga handicap’u swojego toru w pierwszych biegach ustawia całkowicie mecz. Powtórka? Brzmi to rozsądnie bo wiadomo, duch sportu. Jednak jak się ma do tego regulamin, albo to wydarzenie do regulaminu? Toż te paragrafy po coś ktoś wymyślał i to latami. Mamy to wyrzucić do kosza?
    Może dziś zastosujmy regulamin a następnie panowie co siedzą w lożach VIP z PZM, GKSŻ i władz trzech lig i na dodatek biorą za to ciężkie pieniądze, niech się wezmą do roboty i ustala jasne i czytelne regulaminy rozgrywek.

    Slawek
    8 Jul 2020
     5:42pm

    Ogólnie fajny artykuł, wszystko co się ostatnio działo znalazło tu miejsce, jednak…również nie zgodzę się z autorem w temacie płonącego Gorzowa. Mianowicie Panie Redaktorze, również do wczoraj byłem zwolennikiem powtórzenia spotkania GOR-CZE, ale zmieniłem zdanie po przeczytaniu 157-go wywiadu z panem Grzybem w roli głównej, jaki to on biedny, poszkodowany że to nie jego wina etc. Płaczu, lamentu i biadolenia tego człowieka mam już dość. Facet jest żałosny i tyle w temacie. Próbuje wywrzeć presję na wszystkich dookoła, niech bierze przykład z prezesa z Częstochowy, do momentu ogłoszenia werdyktu twarz w piasek, ewentualnie po decycji KOL, może zgłaszać swoje pretensje. Dlatego też moim zdaniem tylko i wyłącznie 0:40, następnym razem może ugryzie się w język, zamiast szczekac.
    Co do Pana propozycji odjechania pozostałej części zawodów to z całym szacunkiem najgłupszy pomysł z całej listy propozycji – niby dlaczego? Który przepis regulaminu o tym mówi? W czym zawiniła Częstochowa, żeby w ciągu zaledwie pięciu biegów musiała się spasować z torem (to ma być kara, czy nagroda)?
    Powtarzam, również byłem za opcją potworki meczu, ale Pan Grzyb swoją postawą skutecznie wybił mi to z głowy.
    Pozdrawiam Redakcję.

    Lucky Bastard
    8 Jul 2020
     10:31pm

    Cytuję(po raz pierwszy) autora:” Aby jednak zminimalizować nieszczęścia wszelakie, by nie wymyślać koła i prochu, wystarczy skorzystać z rozwiązania, stosowanego w innych dyscyplinach, w tak drastycznie nieprzewidzianych sytuacjach.”
    Poprosze o jakieś konkretne przykłady.Bo w poważnych ligach ,i kazdej szanującej sie dyscyplinie w takich sytuacjach jest walk.
    Cytuję(po raz drugi)autora:” Pożaru rozdzielni opasłe i rozbudowane do granic absurdu tomiska regulaminów, których treści nie znają już nawet tfu!rcy, nie przewidują. Podobnie jak choćby faktu, że nagle na stadion spadnie samolot, jak to celnie i odkrywczo zauważył był szef wszystkich szefów Leszek Demski, w telewizyjnym magazynie.”
    Oczywiscie ,ze wspomniane regulaminy nie przewidują pożaru rozdzielni.Niemniej wyraznie wykładają czarno na białym jakie obowiązki i co ma zapewnic gospodarz spotkania.Gorzów tego nie zapewnił.O tym samolocie to juz nawet nie wspominam bo to idiotyzm i kompromitacja porównywanie tych dwóch spraw.Stal i osir wlascicielami boeinga nie są.Skrzynki z prądem na swoim stadionie juz bardziej.Porazka wogóle,ze musze o tym pisać. I pytanie do autora artykułu a’propos „siły wyzszej” (nastepny idiotyzm.porównywanie sił natury ze zjebaną skrzynką z prądem) .Na pozór głupie,banalne,ale jakże zasadne w obecnej syuacji(bo juz mnie nic nie zdziwi)Czy nastepnym razem jak np. Kasprzak kupi sushi i przed meczem poczestuje Thomsena,Puka i Bartka,a ryba okaże sie nieswieża i dostaną mega sraczki po ósmym biegu i na dowód tego bedą stali w swoich boksach w tych obsranych kevlarach mając bóle brzucha to co?Przerywamy ,powtarzamy czy czekamy na opinie sanepidu z sushi baru?Czy zaliczamy mecz dla gorzowa bo prowadzili.Wiadomo sraczka siła wyższa(albo najwyższa).Przecież Kasprzak nie wiedzial,ze ryba jest stara.Grzyb tez nie wiedzial,ze stycznik jest do bani.Będąc Polakami czyli narodem baaaardzo kreatywnym (kombinowanie)dla własnego dobra nie uchylajmy tej furtki.Bo nastepnym razem ktos wejdzie z bucika razem z futryną.I nie mam nic do Gorzowa.Pech.Dla dobra sprawy walkower dla Czewy .I mimo,ze Czewa wspaniałomyslnie proponuje nowy mecz.Taki precedens tez w przyszłosci bedzie niebezpieczny.Wyobrazmy sobie mecz bezposrednio o utrzymanie.Ja jako „kreatywny” prezes majacy na widoku kase z tv,miasta,kibiców (to wszystko w wydaniu ekstraligowym) pamietając ze stali pykło.Podpalam trzy rozdzielnie i kible.Zostając w ekstra i tak sie zwróci.uff sie napisałem

      Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
      9 Jul 2020
       5:18pm

      “bedą stali w swoich boksach w tych obsranych kevlarach mając bóle brzucha to co?” a tu to się nie zgodzę, wtedy mogą sobie wziąć 500 ml. wlewki i zgłosić to po kilku miesiącach. Wszystko zgodnie z regulaminem – ha ha ha.

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    9 Jul 2020
     5:17pm

    „bedą stali w swoich boksach w tych obsranych kevlarach mając bóle brzucha to co?” a tu to się nie zgodzę, wtedy mogą sobie wziąć 500 ml. wlewki i zgłosić to po kilku miesiącach. Wszystko zgodnie z regulaminem – ha ha ha.

Skomentuj

11 komentarzy on Taki Holder Panie – to jest gość! I wszystko jedno który
    Tornado
    8 Jul 2020
     11:50am

    Holder gość? A na kim zrobił większość punktów? Na poobijanym Jensenie i na juniorach. Wyszedł mu jeden bieg tak jak i Jackowi, za wcześnie na zachwyty.

    Mało kibiców na SEC? A kto z Apatora dostał dzikusa żeby torunianie mieli kogo dopingować? Nikt? No to zwyczajnie organizator strzelił sobie w stopę jak i z asfaltowym torem.

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    8 Jul 2020
     1:04pm

    Ogólnie to chyba wszyscy powinni się cieszyć, co drugi dzień mamy jakiś mecz a nawet dwa!
    Dostaliśmy od pana Sierakowskiego taki skrót kilku ostatnich dni, związanych ze sportem żużlowym. Fajnie opisane, krótko, treściwie, trochę bez polotu, ale także bez osobistych „wycieczek”. Można by napisać: Artykuł doskonały.
    Jednak są treści z którymi się nie zgodzę. A pewno, mam prawo wyrazić swoje zdanie i na dodatek nie omieszkam się go użyć. Dodam że także jestem w stanie pojąć opozycję w moim kierunku i tych co nie zgodzą się z moim zdaniem, gdyż ja nie zgodziłem się ze zdaniem pana Przemysława. Sam już nie wiem kto i dlaczego może mieć rację a kto jej nie ma? … Wracam do obiekcji.
    Palącą sprawą jest oczywiście mecz Stal vs. Włókniarz i na tym się skupię:
    „Czym różni się oberwanie chmury od zwarcia instalacji elektrycznej?” – jest różnica, zjawiska atmosferyczne są obserwowane przez kluby i możemy to przewidzieć z dokładnością do kilkudziesięciu minut a nawet dni, dlatego są mecze o statusie zagrożonym. Pożaru nie da się przewidzieć i powinno to być na korzyść klubu z Gorzowa, jako wypadek losowy. Jednak, paradoksalnie, nie jest. Regulamin przewidział taką sytuację i ustanowił odpowiednie paragrafy.
    Wcale nie przemawia też do mnie wypowiedź pana Demskiego odnośnie nieprzewidzianego upadku samolotu na płytę stadionu. Najmniej skomplikowane OWU ubezpieczeń mieszkaniowych przewidują różne ryzyka i jest w nich upadek statku powietrznego (to m.in. samolot, balon, sterowiec itp.), przewidują także pożar w przypadku zwarcia w sprawnej instalacji elektrycznej. Czyli patrząc obiektywnie, jedyne co powinna zrobić komisja orzekająca Ekstraligi to ogłosić walkower dla Częstochowy.
    Dokończenie meczu? Panie Przemku, litości, przewaga handicap’u swojego toru w pierwszych biegach ustawia całkowicie mecz. Powtórka? Brzmi to rozsądnie bo wiadomo, duch sportu. Jednak jak się ma do tego regulamin, albo to wydarzenie do regulaminu? Toż te paragrafy po coś ktoś wymyślał i to latami. Mamy to wyrzucić do kosza?
    Może dziś zastosujmy regulamin a następnie panowie co siedzą w lożach VIP z PZM, GKSŻ i władz trzech lig i na dodatek biorą za to ciężkie pieniądze, niech się wezmą do roboty i ustala jasne i czytelne regulaminy rozgrywek.

    Slawek
    8 Jul 2020
     5:42pm

    Ogólnie fajny artykuł, wszystko co się ostatnio działo znalazło tu miejsce, jednak…również nie zgodzę się z autorem w temacie płonącego Gorzowa. Mianowicie Panie Redaktorze, również do wczoraj byłem zwolennikiem powtórzenia spotkania GOR-CZE, ale zmieniłem zdanie po przeczytaniu 157-go wywiadu z panem Grzybem w roli głównej, jaki to on biedny, poszkodowany że to nie jego wina etc. Płaczu, lamentu i biadolenia tego człowieka mam już dość. Facet jest żałosny i tyle w temacie. Próbuje wywrzeć presję na wszystkich dookoła, niech bierze przykład z prezesa z Częstochowy, do momentu ogłoszenia werdyktu twarz w piasek, ewentualnie po decycji KOL, może zgłaszać swoje pretensje. Dlatego też moim zdaniem tylko i wyłącznie 0:40, następnym razem może ugryzie się w język, zamiast szczekac.
    Co do Pana propozycji odjechania pozostałej części zawodów to z całym szacunkiem najgłupszy pomysł z całej listy propozycji – niby dlaczego? Który przepis regulaminu o tym mówi? W czym zawiniła Częstochowa, żeby w ciągu zaledwie pięciu biegów musiała się spasować z torem (to ma być kara, czy nagroda)?
    Powtarzam, również byłem za opcją potworki meczu, ale Pan Grzyb swoją postawą skutecznie wybił mi to z głowy.
    Pozdrawiam Redakcję.

    Lucky Bastard
    8 Jul 2020
     10:31pm

    Cytuję(po raz pierwszy) autora:” Aby jednak zminimalizować nieszczęścia wszelakie, by nie wymyślać koła i prochu, wystarczy skorzystać z rozwiązania, stosowanego w innych dyscyplinach, w tak drastycznie nieprzewidzianych sytuacjach.”
    Poprosze o jakieś konkretne przykłady.Bo w poważnych ligach ,i kazdej szanującej sie dyscyplinie w takich sytuacjach jest walk.
    Cytuję(po raz drugi)autora:” Pożaru rozdzielni opasłe i rozbudowane do granic absurdu tomiska regulaminów, których treści nie znają już nawet tfu!rcy, nie przewidują. Podobnie jak choćby faktu, że nagle na stadion spadnie samolot, jak to celnie i odkrywczo zauważył był szef wszystkich szefów Leszek Demski, w telewizyjnym magazynie.”
    Oczywiscie ,ze wspomniane regulaminy nie przewidują pożaru rozdzielni.Niemniej wyraznie wykładają czarno na białym jakie obowiązki i co ma zapewnic gospodarz spotkania.Gorzów tego nie zapewnił.O tym samolocie to juz nawet nie wspominam bo to idiotyzm i kompromitacja porównywanie tych dwóch spraw.Stal i osir wlascicielami boeinga nie są.Skrzynki z prądem na swoim stadionie juz bardziej.Porazka wogóle,ze musze o tym pisać. I pytanie do autora artykułu a’propos „siły wyzszej” (nastepny idiotyzm.porównywanie sił natury ze zjebaną skrzynką z prądem) .Na pozór głupie,banalne,ale jakże zasadne w obecnej syuacji(bo juz mnie nic nie zdziwi)Czy nastepnym razem jak np. Kasprzak kupi sushi i przed meczem poczestuje Thomsena,Puka i Bartka,a ryba okaże sie nieswieża i dostaną mega sraczki po ósmym biegu i na dowód tego bedą stali w swoich boksach w tych obsranych kevlarach mając bóle brzucha to co?Przerywamy ,powtarzamy czy czekamy na opinie sanepidu z sushi baru?Czy zaliczamy mecz dla gorzowa bo prowadzili.Wiadomo sraczka siła wyższa(albo najwyższa).Przecież Kasprzak nie wiedzial,ze ryba jest stara.Grzyb tez nie wiedzial,ze stycznik jest do bani.Będąc Polakami czyli narodem baaaardzo kreatywnym (kombinowanie)dla własnego dobra nie uchylajmy tej furtki.Bo nastepnym razem ktos wejdzie z bucika razem z futryną.I nie mam nic do Gorzowa.Pech.Dla dobra sprawy walkower dla Czewy .I mimo,ze Czewa wspaniałomyslnie proponuje nowy mecz.Taki precedens tez w przyszłosci bedzie niebezpieczny.Wyobrazmy sobie mecz bezposrednio o utrzymanie.Ja jako „kreatywny” prezes majacy na widoku kase z tv,miasta,kibiców (to wszystko w wydaniu ekstraligowym) pamietając ze stali pykło.Podpalam trzy rozdzielnie i kible.Zostając w ekstra i tak sie zwróci.uff sie napisałem

      Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
      9 Jul 2020
       5:18pm

      “bedą stali w swoich boksach w tych obsranych kevlarach mając bóle brzucha to co?” a tu to się nie zgodzę, wtedy mogą sobie wziąć 500 ml. wlewki i zgłosić to po kilku miesiącach. Wszystko zgodnie z regulaminem – ha ha ha.

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    9 Jul 2020
     5:17pm

    „bedą stali w swoich boksach w tych obsranych kevlarach mając bóle brzucha to co?” a tu to się nie zgodzę, wtedy mogą sobie wziąć 500 ml. wlewki i zgłosić to po kilku miesiącach. Wszystko zgodnie z regulaminem – ha ha ha.

Skomentuj