Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp
Spora grupa żużlowców nosi tatuaże. Niektórzy fundują je sobie, bo ponoć dodają odwagi. Dla innych to wyłącznie ozdoba ciała. Znany hiszpański tatuażysta – Roberto Lopez pokrywa tatuażami piłkarzy. U Lopeza tatuują się m.in. Leo Messi i inne gwiazdy sportu czy estrady. Maciej Fludziński od lat tatuuje w Sopocie żużlowców. Obecnie na jego liście znajdują się nazwiska 52 przedstawicieli tej dyscypliny. Artysta z Sopotu za polskiego Lopeza jednak się absolutnie nie uważa, mimo że należące do niego Seagull Tattoo Studio ma uznaną renomę. O jego pracy na co dzień, kontaktach z żużlowcami oraz samych tatuażach w rozmowie poniżej.

 
Maćku, jak to się stało, że w ogóle zostałeś tatuażystą i założyłeś świetnie dziś znane studio?
Przechodziłem kiedyś wielokrotnie obok jednego z pierwszych w ogóle salonów tatuażu w Polsce. Zawsze, przyznam, kusiło mnie, aby wejść do środka. Za którymś razem w końcu się odważyłem i wszedłem. Zobaczyłem rysunki na ściankach, poczułem również specyficzny zapach mydełka do tatuażu i wtedy zdałem sobie sprawą z faktu, że tatuowanie to jest to, co chcę w życiu robić. Nie ukrywam, że zawsze bardzo lubiłem rysować, pociągało mnie to po prostu. Te fakty w głównej mierze zaważyły na tym, że zdecydowałem się na zostanie tatuażystą.
Otworzenie własnego studia tatuażu wymagało zapewne poniesienia określonych nakładów finansowych…
Tak, oczywiście. Przeznaczyłem na to swoje oszczędności, które posiadałem. Otwieraliśmy studio razem z Jarkiem Skierka ówczesnym wspólnikiem w 2000 roku. Po roku nasze drogi się jednak rozeszły. Dementuję od razu plotki, że się pokłóciliśmy. Rozstaliśmy się normalnie i od 2001 roku  Studio Seagull Tattoo prowadzę już sam.
Obraz 21.12.2018, godz. 20.08
Po co ludzie robią sobie w ogóle tatuaże? To jest kwestia psychiki czy panującej mody?
To jest zarazem proste i skomplikowane pytanie. Każdy ma swój powód, który sprawia, że decyduje się na tatuaż. Dla niektórych to, owszem, moda. Są tacy, którzy chcą upamiętnić jakieś wydarzenie z życia. Jest też grupa, gdzie z kolei rolę odgrywa psychika czy ból po życiowych przejściach – rozstanie, nowy rozdział w życiu, pamięć po stracie kogoś bliskiego. Idealnej odpowiedzi na to pytanie po prostu nie ma. Zdarzają się też kolekcjonerzy, którzy tatuaż na swoim ciele traktują jako element sztuki artystycznej. Takich klientów bardzo lubię, ponieważ wtedy praca jest cięższa. Trzeba dopasowywać tatuaż choćby do załamań na ciele, anatomii człowieka itd.
Bywają momenty, kiedy praca tatuażysty staje się nudna?
Mam takie momenty. Nie nudzi mnie na pewno element tatuowania ludzkiego ciała. Nudzą mnie te same wzory i te same pytania od klientów, które się po prostu nagminnie powtarzają. Samo przygotowanie wzorów niekiedy też bywa męczące. Nie ukrywam, robienie po raz enty podobnego wzoru może być nużące. Jeśli są zadania od klientów, które mnie zainspirują i odpowiadają mojemu poczuciu estetyki, to wtedy mam po prostu większą frajdę.
Jesteś fanem speedwaya…
Tak. Ta historia została swego czasu mocno opisywana. Byłem w szkółce Wybrzeża. Niestety, ze względu na zdrowie musiałem sobie karierę odpuścić. Po iluś tam latach, już jako dorosły facet, próbowałem poślizgać się amatorsko, ale ten rozdział też już zamknąłem  przez poważny wypadek, któremu uległem na torze.
Obraz 21.12.2018, godz. 20.08 (3)
Od lat wykonujesz tatuaże żużlowcom, speedway to twoja pasja. Praca z nimi musi sprawiać przyjemność. Musi być to miły element Twojej codziennej pracy…
Zgadza się. Pracuję z wieloma zawodnikami. Należą do nich m.in. Jarosław Hampel, Krystian Pieszczek czy Patryk Dudek. Bardzo lubię pracować z żużlowcami, ponieważ mamy zawsze wspólne tematy. Co ciekawe, rzadko tym tematem jest żużel, co może bardzo dziwić. Kiedy zaczynałem pracę z zawodnikami, to, owszem, sam poruszałem niekiedy ten temat. Teraz rozmawiamy o ich profesji bardzo rzadko, to też są zwykli ludzie. Potrzebują odpoczynku od tego sportu. Dla nich wizyta u mnie to nie tylko tatuaż, ale możliwość rozmowy o czymś innym niż żużel. Rozmawiamy na bardzo rożne tematy. Żużel jest dla nas już tematem „przeoranym”. Współpracuje się z nimi bardzo dobrze, a z wieloma na codzień się przyjaźnię.
Bywały sytuacje, że zawodnik chciał dany tatuaż, a Ty uważałeś, że nie będzie on dla niego najlepszym wyborem?
Pewnie, że tak. Takie sytuacje miały już miejsce niejednokrotnie. Wtedy siadamy razem, robimy burzę mózgów i zawsze znajdujemy satysfakcjonujący dla obu stron kompromis.
Który z tatuaży robionych dla żużlowców był najtrudniejszy, a który najbardziej bolesny?
Dla mnie każdy tatuaż jest najtrudniejszy. Niekiedy mała gwiazdka, którą się robi dziesięć minut, jest o wiele trudniejsza od wytatuowania komuś całych pleców. Proszę sobie wyobrazić, że taka mała gwiazdka to jest dziesięć kresek, które muszę wykonać idealnie i w pełnym skupieniu. Nie ma absolutnie najmniejszego marginesu na błąd. Uważam, że każdy tatuaż, który robię jest moim najtrudniejszym. Dopóki tak uważam, to wykonuję swoją pracę dobrze. Co do tych bolesnych, to zapytam Ciebie – masz tatuaż?
Tak, mam na ramieniu.
Więc odpowiem tak. Byli zawodnicy, którzy mocno się u mnie wycierpieli, ale każdy z nich trudy zniósł dzielnie. Bardzo dużo zależy od miejsca na ciele. W skali od 1 do 10 tatuaż na ramieniu to ból – dwa. Z kolei na szyi oceniam ból na 9. Dużo zależy też od czasu, w jakim się go wykonuje.
Obraz 21.12.2018, godz. 20.09 (2)
Królem tatuażu wśród zawodników jest Tai Woffinden. Co sądzisz o liczbie tatuaży na ciele Anglika?
Ja akurat Taia nie tatuuję. On wykonuje swoje tatuaże w Anglii, choc kiedys miał zarezerwowane u mnie sesje, niestety choroba pokrzyżowała nasze plany. Co do Taia, jest dorosłym człowiekiem i wie doskonale, co robi. Mnie to kompletnie nie przeszkadza i też mi się podoba. W jakiś sposób tatuaże stały się przez lata jego cechą charakterystyczną. To, co każdy ma na sobie, to indywidualna sprawa.
No tak, ale liczba tatuaży u niego jest ogromna…
Proszę mi wierzyć, czasy kiedy tatuaże były kojarzone negatywnie, się skończyły. Jeśli Tai to lubi, to sobie robi. To nie te czasy, kiedy tatuaż był kojarzony z zakładem karnym czy paniami lekkich obyczajów. Ja tatuuję dziś cały przekrój społeczeństwa. Miałem bardzo znanego kardiologa, poważanego sędziego sądu z koleżankami czy księdza. Tatuaże robią sobie nawet znani politycy. Świat się zmienia i dziś tatuaż nie jest wyznacznikiem tego, że ma się za sobą „ciemną” przeszłość czy, że jest się złym człowiekiem.
Obraz 23.12.2018, godz. 12.25
Najbardziej dziwna historia związana z Twoją pracą?
Ciężko na szybko znaleźć tę jedyną. Hmm, kiedyś miałem okazję tatuować klienta, który pracował na patomorfologii, czyli przeprowadzał sekcję zwłok. Podczas robienia tatuażu rozmawialiśmy. Kiedy zaczął mi opowiadać historię związane z jego pracą  – o topielcach itd. – proszę mi wierzyć, miałem dosyć. Ciary przechodziły. Jestem odporny na różne rzeczy, ale jego zawodu nie chciałbym wykonywać nigdy.
Ilu żużlowców masz na swoim koncie?
Na chwilę obecną dokładnie 52. Mam nadzieję, że lista będzie się w kolejnych latach powiększała. Dzisiaj przed rozmową był u mnie również jeden z „lewoskrętnych”.
Żużlowcy mają specjalne zniżki na Twoje usługi?
Mam słabość do żużla oraz żużlowców i zawsze mogą liczyć u mnie na specjalne traktowanie.
Obraz 21.12.2018, godz. 20.08 (2)
Oprócz żużlowców, których znają kibice speedwaya, tatuujesz inne osoby znane choćby z mediów. Wystarczy wspomnieć o Agnieszce Chylińskiej…
To prawda. Z Agnieszką pracuję od dawna i to już taka moja przyjaciółka od serca. Tatuowałem choćby Arka Malarza czy Dawida Kownackiego. Dużo znanych osób wykonuje u mnie tatuaże. Nie wszyscy sobie jednak życzą, aby ich wymieniać. Polegam na jakości swojej pracy, a nie na tym, kto jest moim klientem i zawsze mnie cieszy, jak klienci wybierają mnie ze względu na moja prace, a nie, że tatuuję tych ZNANYCH
Ekstraklasa żużlowa to najsilniejsza liga świata. Do jakiej ligi należą polscy tatuażyści?
Na pewno jako tatuażyści należymy do światowej ekstraklasy. Oczywiście nie wszyscy, ja się do tej elity nie zaliczam, żeby było jasne. Szkoła polska czy rosyjska jest bardzo ceniona na świecie. Nasi czołowi tatuażyści, jest ich kilkunastu, to przekozacy w tym fachu. Polscy tatuażyści są poważani za to jak wykonują tatuaż, za jego wygląd. Ja, gdy oceniam innego kolegę po fachu, nie patrzę na to, co jest na tatuażu, tylko na to, jak jest wykonany. Dokładność pracy, położenie kresek, operowanie światłem i cieniem. Dużo jest dobrych tatuażystów, którzy skończyli Akademię Sztuk Pięknych, choć z drugiej strony to też nie aż taki wyznacznik. Teraz dużo tatuażystów się specjalizuje w pewnych rodzajach tatuażu. Są choćby specjaliści od tatuaży neotradycyjnych. Ja z kolei lubię robić w realizmie, choć ostatnio coraz częściej robię tatuaże związane z komiksami, oraz takie ,,od linijki’’
Obraz 21.12.2018, godz. 20.08 (1)
Teraz, Maćku, quiz żużlowy. Wytypuj i uzasadnij, kto będzie w sezonie 2019 mistrzem świata, drużynowym mistrzem Polski, powiedz również, jak oceniasz szanse gdańskiego Wybrzeża?
Mistrz Polski 2019 to Unia Leszno, ponieważ nic nie zmieniła w porównaniu do ubiegłego sezonu. Mistrz świata to Patryk Dudek. Jestem za Polakami zawsze i wydaje mi się że „Duzers” może tego dokonać. Jeśli chodzi o Wybrzeże Gdańsk, to na pewno pierwsza liga będzie bardzo wyrównana. Osobiście wierzę, że na własnym torze będziemy nie do ugryzienia, a jak się rywalizacja ligowa skończy, zobaczymy. Oby awansem.
Rozmawiał Łukasz Malaka
Wykorzystano zdjęcia autorstwa Dominiki Lipińskiej
3 komentarze on Swoje ciała oddają mu Hampel, Dudek, Madsen…
    smog wawelski
    26 Mar 2019
     5:03pm

    czemu szpecić ? wszystko kwestia podejścia i tego co się dzierga oraz ile – podobno dziewczyny uważają, że to męskie

Skomentuj

3 komentarze on Swoje ciała oddają mu Hampel, Dudek, Madsen…
    smog wawelski
    26 Mar 2019
     5:03pm

    czemu szpecić ? wszystko kwestia podejścia i tego co się dzierga oraz ile – podobno dziewczyny uważają, że to męskie

Skomentuj