Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Michałowi Świącikowi przyznaję tytuł króla transferowego polowania. Zakontraktowanie Jasona Doyle’a powoduje, że Włókniarz już nie jest zespołem, który co najwyżej może awansować do play-offu, teraz to zespół, który może zdetronizować Unię Leszno. W Częstochowie żarty się skończyły. Presja wchodzi na poziom najwyższy z możliwych. Włókniarz Michała Świącika ma szansę zdobyć swój pierwszy w historii złoty medal.

Z pełną premedytacją piszę o pierwszym złocie dla aktualnego klubu z Częstochowy. W końcu Świącik wielokrotnie dawał do zrozumienia, że jego Włókniarz nie ma nic wspólnego z Włókniarzem Artura Sukiennika. Stary klub stracił licencję i padł pod ciężarem długów w 2014 roku. Przez rok Częstochowa pozbawiona była ligowego żużla. Klub Świącika przystąpił do rywalizacji w połączonej pierwszej i drugiej lidze w 2016 roku. Z czystym kontem, bo długów poprzedników rzecz jasna nie spłacił. Tym samym cztery gwiazdki na kevlarach zawodników Włókniarza uważam za gruby nietakt. Jeśli w Częstochowie aż tak hołdują tradycji, to niech przy tym okażą się sumienni i uczciwie oddadzą pieniądze.

Trzeba jednak przyznać, że Świącik skutecznie porusza się po żużlowej scenie. Czasami mówi to, co wszyscy chcą usłyszeć. Innym razem zagaduje dziennikarzy i w telewizyjnym studiu mówi to, co akurat chce powiedzieć, a nie to, o co pytają gospodarze. Jego klub rośnie w siłę. Zawodników kontraktuje coraz lepszych i bawi się w dużej mierze za pieniądze samorządu, który ledwie zipie. Nikt jednak nie zwrócił uwagi prezesowi Włókniarza, że za miejską kasę utrzymuje zagraniczne gwiazdy. Że w przyszłym sezonie w podstawowym składzie najpewniej zabraknie zawodników z Częstochowy. Włókniarz stał się zespołem opartym o legię cudzoziemską i z Częstochową ma tyle wspólnego, co ja z mercedesami, czyli nic. Taki Apator Toruń przez cały miniony sezon zbierał krytykę, że w ligowym zestawieniu miał ledwie jednego wychowanka. Świącika nikt nie krytykuje. Co tylko potwierdza moją tezę, że prezes znalazł skuteczny sposób na wzbudzanie sympatii lub chociaż życzliwej obojętności. Teraz wdrapuje się na wysokiego konia. Wchodzi do walki o złoto. A jak powszechnie wiadomo upadek z wysokiego konia boli najbardziej.

W Częstochowie obok Świącika o miejsce w sercach kibiców walczy Marek Cieślak. W minionym sezonie między panami iskrzyło. Prezes po kilku bolesnych porażkach walił pięścią w stół i zapowiadał, że tor  samodzielnie będzie przygotowywał do zawodów. Trener spokojnie odpowiadał, że prezesa na swoje podwórko nie wpuści. Taka oto szorstka przyjaźń. Czasami można odnieść wrażenie, że Świącik sprowadził sobie do klubu Cieślaka i teraz nie wie, jak się go pozbyć w sposób kulturalny, bez medialnej nagonki i bez strat dla klubu.

Nie dam się nabrać, że celem Włókniarza będzie play-off. Z tym składem w grę wchodzi minimum finał. Cieślak będzie miał więc pełne ręce roboty. A ostatnich sezonów nie zaliczy do udanych. Z Zielonej Góry odchodził po spektakularnych porażkach. W Częstochowie w bólach udało się zrealizować plan minimum. W kadrze liczy się tylko złoto, a Speedway of Nations ciągle pozostaje niezdobyte. „Narodowego” gonią młodsi. W kadrze zastąpi go Rafał Dobrucki. W lidze mocną cisną Piotr Baron i Dariusz Śledź. Przyzwyczailiśmy się, że Cieślak lubi chodzić w nimbie zwycięzcy. Tylko ostatnio nie wygrywa. A jak to w sporcie bywa swoją wartość trzeba udowadniać na każdym kroku. Na przyszły sezon Świącik wykupił dla swojego trenera bilet w jedną stronę. Wprost do finału. Będzie więc presja od pierwszej ligowej kolejki. Hitem inauguracji sezonu byłby mecz Lwów z mistrzami z Leszna. Od razu bylibyśmy na szczycie ekstraligowych emocji.

Trzeba jednak zaznaczyć, że Świącikowi trener Cieślak nie jest potrzebny tylko do wpisywania zawodników pod odpowiednie numery w programie, zarządzania torem i zespołem w parkingu. Do Cieślaka garną się zagraniczne gwiazdy. Leon Madsen na polskiej ziemi jest w zasadzie jego wychowankiem. Fredrik Lindgren najlepszy sezon w karierze odjechał, gdy trafił pod cieślakowe skrzydła. Jason Doyle wybrał Włókniarza nie dlatego, że kocha Częstochowę, a na dobre pieniądze mógł liczyć w każdym innym klubie. Stawiam, że decydujący wpływ na decyzję Australijczyka miała obecność w klubie Marka Cieślaka. To przy nim jeszcze w barwach Falubazu Zielona Góra wypłynął na szerokie wody i zawojował świat. Teraz Doyle szuka dawnej formy i natchnienia. Wpadł na pomysł, że współpraca z trenerem reprezentacji Polski pomoże mu ponownie wdrapać się na szczyt serii Grand Prix.

I tym sposobem Włókniarz okazuje się zespołem naczyń połączonych. Świącik organizuje kasę z zadłużonego częstochowskiego samorządu. Teoretycznie buduje skład, choć zawodnicy bardziej lgną do Cieślaka niż do niego. Cieślak rządzi zespołem i torem. Stempel na sukcesie postawią wszyscy. Za porażkę odpowie już tylko Świącik.

DAWID LEWANDOWSKI 

One Thought on Świącik i jego Włókniarz atakują złoto
    Gadol
    6 Nov 2019
     11:34am

    Włókniarz ś.p. Sukiennika czyli Włókniarz SSA w upadłości likwidacyjnej powstał w 2007 roku. Ile to tytułów wiec zdobył? Mnie wychodzi 0, jedynie jeden brązowy medal .
    Stowarzyszenie CKM Włókniarz, które ma na koncie wcześniejsze tytuły nigdy nie było udziałowcem upadłej spółki i poza nazwą nie było z nią powiązane. W przypadku obecnej spółki wygląda to inaczej.

Skomentuj

One Thought on Świącik i jego Włókniarz atakują złoto
    Gadol
    6 Nov 2019
     11:34am

    Włókniarz ś.p. Sukiennika czyli Włókniarz SSA w upadłości likwidacyjnej powstał w 2007 roku. Ile to tytułów wiec zdobył? Mnie wychodzi 0, jedynie jeden brązowy medal .
    Stowarzyszenie CKM Włókniarz, które ma na koncie wcześniejsze tytuły nigdy nie było udziałowcem upadłej spółki i poza nazwą nie było z nią powiązane. W przypadku obecnej spółki wygląda to inaczej.

Skomentuj