Zdj.: Facebook Promet Cargo
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od sześciu lat wspólnie z mężem wspiera Stal Gorzów, a w grudniu ubiegłego roku została menedżerem marketingu w nadwarciańskim klubie. Mowa o Magdalenie Ciszek–Kozłowskiej, która chce odbudować silną Stal Gorzów. W rozmowie z naszą redakcją opowiedziała m.in. o swojej miłości do czarnego sportu, a także planach na zbliżający się sezon.

Podczas oficjalnej prezentacji drużyny prezes Marek Grzyb przedstawił Ciebie jako nowego menedżera marketingu. Dlaczego zdecydowałaś się podjąć to wyzwanie?

Najkrócej byłoby odpowiedzieć: „bo serce nie sługa”. Ja po prostu kocham żużel i kocham Stal Gorzów. Nie ukrywam jednak, że do tej miłości musiałam dojrzeć, a konkretnie zarazić się nią od mojego męża. Maciej kibicuje gorzowskiej Stali już od 28 lat! Dlatego pamiętam czasy, kiedy naszą drużynę reprezentowali Billy Hamill, Marek Hućko, czy Tony Rickardsson. Tak więc serce przede wszystkim, bo uważam, że klub, który się reprezentuje trzeba po prostu kochać, wierzyć w niego oraz przejść z nim nie tylko dobre, ale i gorsze chwile. Ale mam oczywiście świadomość, że poza sercem ogromnie ważna jest także wiedza merytoryczna. Od 12 lat prowadzę firmę Promet Cargo, wielokrotną laureatkę Gazeli Biznesu, czy Diamentów Forbesa. Studiowałam marketing, a potem przez wiele lat nabierałam wiedzy praktycznej. Uważam, że doszłam do punktu, w którym czas się tą wiedzą podzielić. I chcę, by posłużyła komuś, w kogo bardzo wierzę. Jestem ze Stalą od lat, widziałam ostatni sezon, zauważam odwrót kibiców od klubu i wiem, że trzeba to zmienić. Ci chłopcy, trenerzy, zarząd, oni są właśnie dla nich. I tylko gdy zagrają w duecie, osiągniemy wymarzony sukces.

Długo zastanawiałaś się nad podjęciem decyzji?

To nawet nie była kwestia tego „czy”, tylko „jak”. W moim bardzo napiętym już grafiku miał dojść nowy, w dodatku priorytetowy obowiązek. Trzeba więc było wszystko na nowo poukładać, przeorganizować. Oddelegować wiele obowiązków, zarówno w firmie, jak i w domu. Na szczęście mój mąż jest wielkim kibicem Stali i bardzo mnie w tej kwestii wsparł i wspiera każdego dnia.

Proszę przybliżyć siebie kibicom czarnego sportu.

Najważniejsza moja rola to oczywiście bycie mamą. Mam dwoje wspaniałych dzieci w wieku 14 i 12 lat. Zawodowo natomiast prowadzę wraz z mężem firmę transportową Promet Cargo. Każdy, kto choć kilka dni pracował w tej branży wie, jak jest nieprzewidywalna i pełna wyzwań. Ale ja to właśnie lubię. Wyzwania mnie napędzają i ogromnie motywują. Dzięki firmie nauczyłam się nie odpuszczać, ani nie zadowalać półśrodkami. Każdy kto mnie zna wie, że jeśli w coś wchodzę, to robię to na 200 procent. Tak też jest z moją obecnością w klubie.

Jak wspomniałaś, miłość do speedwaya zaszczepił w Tobie mąż…

Tak. W tej nierównej walce byłam bez szans (śmiech). Mąż zawsze mówi, że miłość do żużla była u niego pierwsza, więc gdy inni wspominają swoje pierwsze randki w kinie czy w kawiarni, my opowiadamy o stadionie Edwarda Jancarza. Ta pasja dojrzewała razem z nami. Gdy założyliśmy firmę i zaczęła ona odnosić sukcesy, decyzja o wejściu w sponsoring Stali Gorzów była w zasadzie formalnością. Tak już się dzieje szósty sezon. I nie planujemy w tej kwestii żadnych zmian.  

Sponsorujecie Stali Gorzów, ale również Bartka Zmarzlika.

Tak, ale staramy się rozgraniczać te kwestie. Bartek jest zawodnikiem, który w naszej opinii może być dla młodych zawodników wzorem do naśladowania. Jego talent oraz profesjonalne podejście do sportu zaprowadziły go do tytułu mistrza świata. Jesteśmy z niego bardzo dumni.

Jaki masz pomysł na Stal Gorzów?

Jeden najważniejszy – powrót kibiców. Po gorszym sezonie Stal Gorzów musi może nie tyle zapomnieć, ile wyciągnąć poważne wnioski z tego, co się stało. Musi nas być więcej. Musimy być bliżej i jeszcze bardziej dla kibiców. A oni odwdzięczą się nam tym samym. Już prezentacja zawodników, która odbyła się w grudniu pokazała że kibice chcą silnej, zgranej i mocnej drużyny. I to chcemy im dać. Mamy oczywiście świadomość, że najważniejszy dla kibiców będzie wynik na torze. Ale w mojej ocenie konieczne jest też utwierdzenie ich w przekonaniu, że to jest ich drużyna, ich chłopaki. Że jest to drużyna, która jeździ właśnie dla nich. I dla nich da z siebie wszystko.  

Nad jakim aspektem w swoich działaniach zamierzasz skupić się w głównej mierze?

Wspólnie z działem marketingu mamy naprawdę dużo pomysłów. Nie chcę jednak ich wszystkich zdradzać przed sezonem. Na pewno chcielibyśmy się bardziej skupić na najmłodszych kibicach. Mecze muszą być atrakcyjne również dla dzieci. Dzieci muszą chcieć przychodzić i powracać na stadion. Muszą wiedzieć, że na nich czekamy i mamy przygotowane atrakcje. Chcemy także zaszczepić w nich świadomość tego sportu, kulturę kibicowania, po prostu pasję i miłość do Stali.

Zamierzacie wykorzystać sukces Bartosza Zmarzlika w działaniach marketingowych?

Bartek jest indywidualnym mistrzem świata. Jest to więc jego osobisty i jak najbardziej zasłużony sukces. Ale poza tym jest także kapitanem Stali Gorzów. A któż by się nie cieszył z takiego połączenia? Mając w drużynie mistrza świata po prostu trzeba się tym szczycić!

Kibice oczekują bliższego kontaktu z drużyną. Planujecie częstsze spotkania fanów z zawodnikami?

Nie tylko planujemy, ale już rozpoczęliśmy takie działania. Mieliśmy już dwie formy prezentacji drużyny. Pierwsza to oficjalna prezentacja w Askanie, a późnej była premiera filmu przedstawiającego Stalową Armię. Mamy kilka fanklubów w okolicach Gorzowa i jest plan, aby te miejsca również odwiedzić jeszcze przed sezonem. Więcej, póki co, nie mogę zdradzić.

Obóz w Szpindlerowym Młynie był również okazją do działań marketingowych.

Mając wszystkich zawodników w jednym miejscu musieliśmy popracować nie tylko nad tym, co jest teraz, ale również nad tym, co planujemy w przyszłości. Musieliśmy wyprzedzić czas i myśleć już o tym, co będzie. Nie chcę zdradzać konkretnych dat, ani akcji, których te działania dotyczyły. Tak to właśnie wygląda, że dział marketingu musi myśleć dużo do przodu i na obozie różne akcje były nagrywane, czy inscenizowane. Wszystko odbyło się zgodnie ze scenariuszem.

Zawodnicy chętnie biorą udział w takich akcjach marketingowych?

Zawsze twierdzą, że coś wymyślamy dla nich i są ciekawi, co to będzie. W drużynie jest bardzo fajna atmosfera między chłopakami, oni tylko wyczekują, czym my ich zaskoczymy i naprawdę bardzo chętnie uczestniczą w tych akcjach. Wszystko robimy na zasadzie zabawy, nikt nie jest ciągnięty na siłę. Zawodnicy nawet dorzucają swoje pomysły, podpowiadają, co można zrobić lepiej, jak jeszcze bardziej uatrakcyjnić dane przedsięwzięcie. Biorą udział czynnie i bardzo chętnie. W tych chłopakach drzemie nie tylko żużlowy talent, ale także wiele innych, które sukcesywnie przed kibicami odkrywamy. Najważniejsze jest jednak w tym wszystkim to, że mamy bardzo mocno zintegrowaną drużynę. Wierzę, że ich wzajemne wsparcie, zaufanie do siebie i sympatia, znajdą przełożenie na torze.

Planujecie atrakcje dla kibiców na inaugurację sezonu?

Oczywiście, że tak, ale, póki co, pozostanie to tajemnicą.

Nie uchylisz choć rąbka tajemnicy?

Nie. Lubimy zaskakiwać. Myślę, że już Memoriał Edwarda Jancarza będzie bardzo ciekawym widowiskiem i to nie tylko sportowym. Z jednym z naszych partnerów planujemy niespodzianki dla kibiców. Dlatego już dziś wszystkich żużlowych kibiców zapraszam na to wydarzenie. I obiecuję, że nie będziecie żałować. Zapraszam też na mecze w nowym sezonie, szykujcie się na stalowe zaskoczenie!

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiała DOROTA WALDMANN