fot. J. Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Bartosz Zmarzlik bije kolejne rekordy w szwedzkiej Elitserien. We wtorek zdobył kolejny, szósty komplet punktów w dziewięciu dotychczas rozegranych meczach, uzyskując tym samym na półmetku sezonu średnią biegopunktową na poziomie 2,891. Tymczasem część rodzimego środowiska żużlowego grzmi, że jego zdobycze punktowe w Ekstralidze nie są aż tak imponujące, czego potwierdzeniem ma być średnia 2,367.

Na polskim podwórku nie brakuje złośliwców, którzy wytykają Zmarzlikowi słabszą dyspozycję, szczególnie w spotkaniach wyjazdowych. Do wypowiedzi tych malkontentów odniósł się trener truly.work Stali, Stanisław Chomski, przepytywany przez Przemysława Sierakowskiego w naszej cotygodniowej audycji „Wieczorne magnata rozmowy”.

– Bartek przyzwyczaił wszystkich do solidnych zwycięstw. Jak ktoś jest na topie, to ktoś inny go chce przegonić. Na tym polega rywalizacja. A w dobie dostępności i wysokiej jakości sprzętu, gdzie decydują niunase, też mogą zdarzyć się sytuacje, że Bartek przyjedzie z tyłu. To nie jest maszynka do robienia punktów. Gdyby to tylko zależało od ambicji, odwagi i umiejętności, to Bartek nie powinien biegu przegrać. On też jest człowiekiem, może być czasem czymś zmęczony. Z Falubazem zdobył tylko 12 punktów. Gdyby każdy tyle zdobywał, to byśmy roznieśli ten Falubaz – zakończył.

I trudno się z nim nie zgodzić. Wszak wspomniana wyżej średnia Zmarzlika, 2,367, czyni go czwartym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Do lidera statystyk, Taia Woffindena, traci ledwie 0,092 punktu. Dlatego może zamiast pompować do granic możliwości balon oczekiwań, powinniśmy cieszyć się widowiskową jazdą Zmarzlika i razem z nim przeżywać emocje, jakich nie dostarcza żadna inna dyscyplina sportowa?

KAMILA JANKOWSKA