Sprzedawał spojlery, kupował motocykle. Historia pierwszego sponsora w polskim żużlu

zdjęcie ilustracyjne
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Chyba tylko niewielka grupa kibiców wie, że to wcale nie Zbigniew Morawski – wspierający na początku lat 90. ubiegłego stulecia klub z Zielonej Góry – przecierał szlaki w zakresie profesjonalnego sponsoringu w polskim żużlu. Pierwszym poważnym sponsorem, w latach 80. XX wieku, był nieżyjący już Roman Wieczorek. 

Wieczorek w latach osiemdziesiątych sponsorował zespół Wybrzeża Gdańsk. Sponsorował – to stwierdzenie jednak na wyrost. Jako były żużlowiec wspomagał gdański klub, nie mając przełożenia na reklamę swojej firmy, jak to się dzieje obecnie. 

Karierę żużlową w Gdańsku rozpoczął w 1962 roku, kiedy do gdańskiego klubu trafił razem z Janem Tkoczem z Górnika Rybnik. Barwy gdańskiego Wybrzeża reprezentował do roku 1970, a najlepszy sezon nad morzem zaliczył w 1967 roku, kiedy w 39 biegach „wykręcił” średnią 1,24 pkt na bieg. 

Zdecydowanie lepiej aniżeli na torze, powiodło mu się w biznesie. W 1974 roku wyjechał do Niemiec, osiadł w Hamburgu i rozpoczął działalność, która kilkanaście lat później pozwoliła mu pomagać ukochanemu Wybrzeżu. Zaczął od sklepu z tekstyliami, później wziął się za handel starociami, w końcu wraz z małżonką otworzył kawiarnię, która szybko znalazła swoich stałych – i co ważne, z pierwszych stron gazet – klientów. 

– Oczywiście, że znałem Romana Wieczorka. Był tutaj w kręgach żużlowych znany. Miał kawiarnię w eleganckiej części Hamburga. Bywali u niego Karel Gott czy Udo Lindenberg, ja i Zenek Plech też. Zawsze dzwonił do mnie Roman i mówił: „Egon, wpadaj, jest u mnie właśnie Zenon” – wspomina po latach Egon Müller. 

Po kawiarni, która wymagała wielu godzin pracy dziennie, postanowił zmienić branżę. Zaczął produkować spojlery do luksusowych samochodów i trafił w dziesiątkę. Jego firma miała klientów z całego świata. 

– On tak naprawdę głównie „siedział” w samochodach i faktycznie z tymi spojlerami wtedy idealnie trafił w potrzeby rynku. Pamiętam też, że tuningował samochody i wysyłał je po całym świecie po klientach – wspomina były zawodnik Wybrzeża, Grzegorz Dzikowski. 

Grzegorz Dzikowski

W 1980 roku Wybrzeże walczyło o utrzymanie najwyższej klasy rozgrywkowej ze Stalą Rzeszów. W pierwszym meczu gdańszczanie przegrali 43:65. Po tym spotkaniu Wieczorek powiedział byłym kolegom z zespołu, że jeśli utrzymają ligę, dostaną nowe białe kombinezony firmy Sportak. Po wysokiej wygranej Wybrzeża i pozostaniu w ekstraklasie, słowa dotrzymał. Dorzucił jeszcze rękawice i okulary, a na deser kupił zawodnikom profesjonalne kaski Moto 3 Bell. 

Przed sezonem 1982 przekazał natomiast klubowi sześć motocykli Godden oraz dwa marki Weslake.

– Roman pomagał całej naszej drużynie. Od niego dostawaliśmy słynne wtedy białe skóry, kaski czy motocykle. Wspominam go bardzo miło, bo jego pomoc była bardzo przydatna dla zawodników. Wtedy klubu nie bardzo było na to wszystko stać. Sprzęt, który od niego mieliśmy był wysokiej klasy jak na tamte czasy. Pamiętam, że przed sezonem 1982 dał klubowi sześć Goddenów i dwa Weslake. Ja dostałem jednego Weslake i przejeździłem na nim „pół” swojej kariery – kontynuuje Grzegorz Dzikowski.

Wieczorkowi nie brakowało również fantazji. W 1983 podczas meczu Wybrzeża z Motorem wyszedł do prezentacji jako zawodnik i wystartował w jednym biegu. Przez dwa okrążenia pokazywał, że nie zapomniał jak się jeździ na żużlu, będąc drugim, ale na metę wpadł jako ostatni. 

W tym samym roku obiecał publicznie, iż na finał IMŚ w Norden Zenon Plech otrzyma taki motocykl, jakiego jeszcze nie miał. Miało to pomóc wychowankowi Stali Gorzów w wywalczeniu tytułu mistrza świata. 

18 października 1983 roku o Wieczorku zrobiło się głośno nie tylko w żużlowym światku. Prasa donosi, że należącym do Wieczorka samochodem Audi 200 próbowano nielegalnie z Polski wywieźć 49 kilogramów złomu srebra oraz cztery futra. Jako że właściciel auta pochodzi z kraju kapitalistycznego, prasę obiegają tytuły: „Strzeżcie się dobrych wujków” czy „Godden za 49 kilo srebra”. Wieczorek, aby wyjść na wolność musiał wpłacić „kosmiczną” kaucję w wysokości 54 tysięcy marek zachodnioniemieckich. Wieczorek wrócił do Niemiec, ale niedługo potem i do Polski na rozprawę, z której wyszedł jako osoba niewinna. 

Kłopoty z prawem do dalszej pomocy go nie zniechęciły. Przed finałem Mistrzostw Polski Par Klubowych w 1984 roku to od niego właśnie Zenon Plech otrzymał czerwonego Goddena. Później nadal pomagał zawodnikom Wybrzeża, ale już zdecydowanie ciszej. Reprezentacji Polski przed finałem Drużynowych Mistrzostw Świata obiecał piętnaście opon carlise. I choć opony faktycznie do Leszna na zawody dotarły, to przywiózł je niespodziewanie Barry Briggs. Wieczorek został zawrócony na polskiej granicy, bowiem okazało się, że ma piętnastomiesięczny zakaz wjazdu do Polski. Przedstawiciel PZM zapytany na konferencji o opony, o Wieczorku nie wspomniał – dostarczenie oraz zakup ogumienia przypisywano wyłącznie Briggsowi. W kolejnych latach o Wieczorku było już zdecydowanie ciszej i on sam mniej angażował się w pomoc zawodnikom. Na początku roku 1989 Roman Wieczorek zginął w wypadku samochodowym w Polsce.

– Roman spieszył się do Gdańska, z tego co pamiętam. Pod Kołbaskowem na drodze zaczął zawracać TIR i Roman wjechał w ten samochód, stojący w poprzek drogi. Niestety tego wypadku nie przeżył. Prywatnie to był fajny człowiek i pomógł mi w karierze, dużo mu zawdzięczam – mówi Grzegorz Dzikowski.

– Roman to był Roman. Znaliśmy się doskonale. On miał głowę do interesów jak mało kto. Jak to mówią: tanio kupić, drogo sprzedać. Miał tę kawiarnię, miał tę wytwórnię spojlerów. Zawsze jeździł super samochodami. Pamiętam, że był czas, że do Niemiec sprowadzał z Polski i Rosji grzyby, to zawsze przywoził je mojej żonie. On nie pomagał tylko w Polsce. Tutaj też. Choćby mi czy Marynowskiemu. Ja z nim nawet jeździłem w parze w Team 70 Brokstedt. Zginął w strasznym wypadku. Nie chciałem w to uwierzyć. Byliśmy na jego pogrzebie. Wspominam go bardzo miło jako człowieka i jako jednego z pierwszych sponsorów żużla w czasach jego rozkwitu w latach 80. – podsumowuje Egon Muller. 

2 komentarze on Sprzedawał spojlery, kupował motocykle. Historia pierwszego sponsora w polskim żużlu
    Big Lebowski
    29 Apr 2020
     4:40pm

    Bardzo fajny, przypominający dawne żużlowe klimaty artykuł. R. Wieczorek pomagał Zenkowi Plechowi do zakończenia bogatej kariery. Cała drużyna Wybrzeża korzystała na tym do roku 1987. Pzdr!

    Rysio-z-Klanu
    29 Apr 2020
     5:17pm

    Roman Wieczorek swego czasu przyjaźnił się z Jankiem Tkoczem z Rybnika. Później obaj nie mogąc przebić się do składu w macierzystej drużynie,obaj wyjechali do Gdańska,gdzie kontynuowali swoje kariery.

Skomentuj

2 komentarze on Sprzedawał spojlery, kupował motocykle. Historia pierwszego sponsora w polskim żużlu
    Big Lebowski
    29 Apr 2020
     4:40pm

    Bardzo fajny, przypominający dawne żużlowe klimaty artykuł. R. Wieczorek pomagał Zenkowi Plechowi do zakończenia bogatej kariery. Cała drużyna Wybrzeża korzystała na tym do roku 1987. Pzdr!

    Rysio-z-Klanu
    29 Apr 2020
     5:17pm

    Roman Wieczorek swego czasu przyjaźnił się z Jankiem Tkoczem z Rybnika. Później obaj nie mogąc przebić się do składu w macierzystej drużynie,obaj wyjechali do Gdańska,gdzie kontynuowali swoje kariery.

Skomentuj