Temat wpadki dopingowej Maksyma Drabika przez ostatni rok został odmieniony już przez wszystkie przypadki. Co z tego, skoro sprawa toczy się nadal i zaczyna to już przypominać komedię, thriller i horror w jednym. Finalnie 7 października ma zapaść decyzja, na którą czeka cała żużlowa Polska, a także sam Maksym Drabik, który sprawia wrażenie równie wykończonego tym tematem. O szczegółach sprawy w Magazynie PGE Ekstraligi na nSport+ mówił Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej.
Obecny w studio Krzysztof Cegielski wyraził opinię, że po takim czasie traci nadzieję i wiarę w działanie Polskiej Agencji Dopingowej.
– Ja bym w tym miejscu nie mówił o żadnej nadziei, ponieważ rozmawiamy o przepisach antydopingowych. A skoro mowa o przepisach, to również trzeba wspomnieć o prawie zawodnika do wykorzystywania wszelkich przysługujących mu przywilejów do obrony. Stąd przeciągający się proces, wynikający z faktu, że Maksym Drabik korzysta z tychże przywilejów. Rozpatrywanie kolejnych odwołań od decyzji również wymaga czasu. Oczywiście chciałoby się, aby sprawa toczyła się szybciej, ale swoją rolę odgrywa tutaj też pandemia koronawirusa, opóźniając proces decydowania – zaznaczył Michał Rynkowski w rozmowie z Marcinem Majewskim.
Jak przyznał dyrektor POLADY to pierwsza sprawa, która aż tak by się przeciągała. – To jest pierwszy raz, kiedy zawodnik naprawdę wykorzystuje wszelkie przysługujące mu mechanizmy obronne. W przypadku Grigorija Łaguty było nieco podobnie. Najpierw zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne, później zawodnik złożył wniosek, ze względów terapeutycznych, aby sprawa została rozpatrzona w trybie wstecznym i też trwało to dosyć długo. Niemniej jednak te sytuacje się odmienne dlatego, że w przypadku Rosjanina mieliśmy do czynienia z wykryciem substancji zabronionej, natomiast w przypadku Maksyma Drabika mamy do czynienia z podejrzeniem popełnienia naruszenia o charakterze nieanalitycznym, którego wykrycie nie jest związane z wynikiem analiz laboratoryjnych – mówił Rynkowski.
7 października poznamy decyzję co do przyszłości Maksyma Drabika, chociaż to nie musi być jeszcze koniec całej sprawy. – W grę wchodzą dwa scenariusze. Być może nastąpi to już 7 października i tego wszyscy byśmy oczekiwali, natomiast w grę też wchodzi taki scenariusz, że orzeczenie wyroku nastąpi później, a 7 października zostanie przeprowadzona jedynie rozprawa. Co do samego rozstrzygnięcia, w mojej ocenie jedyną słusznym rozwiązaniem jest podtrzymanie decyzji Panelu Dyscyplinarnego, a tym samym nie przyznanie wyłączenia dla celów terapeutycznych z mocą wsteczną, co później w konsekwencji uruchomi już właściwą procedurę dyscyplinarną – tłumaczył dyrektor POLADY.
Zawodnikowi Sparty grozi nawet dwuletnia dyskwalifikacja. – Teoretycznie, maksymalna kara, która mogłaby zostać nałożona to 4 lata dyskwalifikacji, natomiast w tym konkretnym przypadku, gdy zawodnik przyznał się do zastosowania infuzji, tylko cały czas twierdzi, że był to cel medyczny, a nie dopingowy, kara, która mu grozi to maksymalnie 2 lata zawieszenia, a bieg kary rozpocząłby się od momentu jej nałożenia, czyli od wyroku dyscyplinarnego. Jeżeli decyzja by zapadła 7 października i ta decyzja byłaby negatywna dla zawodnika, wówczas od razu jesteśmy w stanie przekazać do klubu taką decyzję i zawiesić takiego zawodnika – podkreślił Rynkowski. To z kolei oznacza, że Drabik najprawdopodobniej nie dokończy sezonu na motocyklu.
– Zawieszenie ma charakter fakultatywny, więc zgodnie z przepisami nie jesteśmy zobligowani na sztywno, żeby takiego zawieszenia dokonać. Natomiast w tej sytuacji, gdy byłoby już jasne, że wyrok zapadnie, jest wskazane, aby dokonać tego jak najszybciej to możliwe – zaznaczył dyrektor POLADY.
Stąd dzisiaj w składzie Bewley. Testy na Play off w razie gdyby Drabik miał nie dojechać do końca sezonu.
Niestety, tak jak wcześniej broniłem zawodnika i myślałem o jakiejś symbolicznej karze, tak teraz jestem, ze względu na widoczne kombinacje, za dowaleniem z grubej rury 2 lat zawieszenia bez możliwości skrócenia tej kary. Jeśli komisja dyscyplinarna tego nie zrobi to da sygnał zawodnikom: „Oj tam oj tam, można wszystko a jak coś, to przeciągniemy do jesieni a od wiosny pojedziesz”. Takie tworzenie precedensów potem się mści, mieliśmy przykłady z walkowerami których nie było itd. itp.
Ten sezon pokazał masę nieprzemyślanych decyzji regulaminowych, ale też natychmiastowe działania zarządów które w ciągu godziny potrafiły podjąć dość kontrowersyjną decyzję (sprawa sędziego Substyka).
Ale by sprawa zawodnika który złamał regulamin trwała rok czasu a ten sobie pomykał po torze i nic sobie z tego nie robił? To zakrawa na kpinę, już nie z komisji, ale z KIBICÓW!
Muchomorek jak zwykle pier***ii filozof znowu zostałeś pokpiony
Torres uniknie kary nie znacie mocy Rusko i kloc
Żużel. Rada zmienia decyzje. Stadion zostanie zburzony?
Żużel. Zmarzlik o organizacji DPŚ w Warszawie: Mamy się czym pochwalić
Żużel. Śmiga z frędzlami jak „Skóra” i… uczy się polskiego! Chce do naszej ligi (WYWIAD)
Żużel. Szefowała klubowi, teraz wchodzi do polskiej kadry! Milionerka o kulisach
Żużel. Znamy terminarz jednej z najsilniejszych lig! Ściganie ruszy w maju!
Żużel. Milionerka wchodzi do kadry! Ważne wieści z reprezentacji!