Bartosz Smektała (w środku) w asyście taty i Piotra Barona. FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W poprzedni weekend reprezentacja Polski pokonała na torze w Rybniku ekipę Reszty Świata 58:32. Jednym z liderów biało-czerwonych był Bartosz Smektała, który zdobył jedenaście punktów i trzy bonusy.

Początkowo w sobotnim meczu towarzyskim reprezentacji Polski nie mieliśmy oglądać Bartosza Smektały, którego zabrakło w awizowanym zestawieniu. Jednak z powodu absencji Maksyma Drabika do składu wskoczył utalentowany leszczynianin. Zawodnik opowiedział o kulisach powołania na ten pojedynek.

– Chciałbym podziękować trenerowi Markowi Cieślakowi. Kiedy zobaczyłem, że nie ma mnie w awizowanym składzie, to było mi smutno. W tygodniu przed spotkaniem widziałem, że trener dzwoni do mnie i nawet nie zdążył zapytać, a już odpowiedziałem, że przyjadę – powiedział.

Tegoroczny sezon był niezwykle udany dla Bartosza Smektały. Młody leszczynianin zdobył kolejny złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Wraz z kolegami z MSC Brokstedt wygrał rozgrywki niemieckiej Bundesligi. Startował również w mistrzostwach Europy, gdzie zajął piątą lokatę premiowaną utrzymaniem w przyszłorocznym cyklu. W tym roku Smektała bronił tytułu indywidualnego mistrza świata juniorów. Ostatecznie Smyk zdobył srebrny medal cyklu IMŚJ, który został zdominowany przez polskich żużlowców.

– Sezon drużynowo był zdecydowanie lepszy niż indywidualnie. Tytuł wicemistrza świata juniorów jest dużym osiągnięciem. Jeśli jednak w zeszłym roku zdobyło się złoty medal, a w tym roku srebro, to pozostaje lekki niedosyt. Jednak jestem bardzo zadowolony, ponieważ tegoroczny cykl IMŚJ był bardzo wyrównany, a rywale postawili trudne warunki – ocenił.

Przypomnijmy, że kończący się sezon był dla Bartosza Smektały ostatnim w gronie juniorów. Zawodnik ogłosił już, że w przyszłym roku nadal będzie ścigał się w Fogo Unii Leszno, której jest wychowankiem.

DOMINIK NICZKE