Skrzydlewski: Dziesięć punktów? To żałosne! Zabrakło cwaniactwa

Witold Skrzydlewski fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Witold Skrzydlewski jest znany w środowisku żużlowym ze swoich konkretnych komentarzy. Nie inaczej było po meczu Orzeł Łódź – PowerDuck Iveston PSŻ Poznań, który jego drużyna wygrała 50:40. Dziesięciopunktowa zaliczka bynajmniej nie wywołała u niego uśmiechu na twarzy.

Prezesa Skrzydlewskiego można było obserwować przez cały mecz, gdyż trybuna prasowa jest względnie blisko tej honorowej. W drugiej części zawodów jego mina nie zdradzała niczego pozytywnego. Rzeczywiście – drużynie się oberwało i to konkretnie.

– To jest porażka, bo drużyna pojechała poniżej minimum. Tu pokazaliśmy, że słusznie byliśmy ostatni w lidze. Z drużyną z 2. ligi, która ma różne problemy, wygrywamy dziesięcioma punktami? I to rzutem na taśmę? To jest żałosne – mówi dobitnie Skrzydlewski.

Czy Orzeł powinien był wygrać wyżej? Zapewne tak. Czego zatem zabrakło? Argumentów sportowych? Usłyszeliśmy coś innego. – Cwaniactwa. Tor nie polany, nieodpowiednio przygotowany. W tym sporcie oprócz jazdy trzeba cwaniactwa – tłumaczy prezes Witold Skrzydlewski.

Ostatecznie dzięki dwukrotnej wygranej 5:1 w wyścigach nominowanych, Orzeł zdołał wypracować konkretną, dziesięciopunktową przewagę. Czy będzie zatem nerwowo? – Czy ja wiem? Ja się nawet na rewanż nie wybieram. Miało być dwudziestoma – podsumowuje 67-latek.