Janusz Kołodziej. , reprezentant Polski. FOT. JAROSŁAW PABIJAN
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po Grand Prix w Teterow polscy kibice mieli głównie powody do radości. Do śmiechu nie było jedynie sympatykom Janusza Kołodzieja, który w tym sezonie nie bierze jeńców. Jedzie znakomicie lub też słabo. Z Krzysztofem Cegielskim porozmawialiśmy o przyczynach takiego stanu rzeczy i zaciekawił nas szczególnie jeden fragment.

To nie jest tak, że Janusz Kołodziej indywidualnie ma słaby sezon – wręcz przeciwnie. Wygrał przecież IMP, udało mu się również zawładnąć Pragą w SGP. W Czechach zdobył piętnaście punktów, tyle samo dowiózł do mety we Wrocławiu.

Więc dlaczego piszemy tutaj o zawodniku spoza ósemki? Lider Fogo Unii Leszno nie popisał się w Teterow, gdzie przy jego nazwisku widzieliśmy zaledwie dwa oczka.

– Składa się na to kilka czynników. Geometria torów, sprzęt, którego Janusz oczekuje od tunerów, jego styl jazdy. Nie ma środka. Finał albo nic. W Niemczech, można powiedzieć, stały problem. Nieumiejętność dopasowania. Niektórym kibicom może się wydać to dziwne, ale na tych trudnych torach trzeba umieć jechać – tłumaczy nam Krzysztof Cegielski, który regularnie wspiera Kołodzieja.

Co bardzo ciekawe – „Cegła” jako „problem” wymienia również to, że w takim Wrocławiu, podczas ligowych zmagań, mistrz Polski potrafi wygrać z gigantyczną przewagą.

– Ustawia tam sprzęt jak nikt w parkingu, wyjeżdża do piętnastego biegu i jest o prostą przed rywalami. Ma to swoje plusy, ale też minusy, bo to nie do końca się sprawdza na torach w Grand Prix – analizuje Cegielski.

Nasz rozmówca przyznał, że miał nadzieję, iż Teterow będzie „wyśrodkowane” i punktów będzie więcej. – Ostatecznie skończyło się niemal najgorzej z całej stawki. Janusz nad tym pracuje, próbujemy mu pomóc jak tylko możemy. Staramy się przygotować sprzęt pod takie tory i czekamy. Kolejne zawody będą wymagały od Kołodzieja czegoś nowego. W Vojens jeździł bardzo dawno temu, Cardiff będzie najbardziej wymagające, a w Toruniu uważam, że będzie dobrze – mówi w rozmowie z pobandzie.com.pl Krzysztof Cegielski.

Janusz Kołodziej ma osiem punktów straty do Artioma Łaguty, który okupuje upragnione ósme miejsce w cyklu SGP 2019. Przed „Koldim” są też Niels Kristian Iversen (+4) i Matej Zagar (+2), którzy mają już zapewniony udział w przyszłorocznej edycji, po Grand Prix Challenge w Gorican.

Żeby wdrapać się do górnej połowy tabeli, Polak musi pojechać bardzo dobrze przynajmniej w dwóch rundach. W lidze zawodnik Fogo Unii Leszno uwielbia Motoarenę, więc tam możemy raczej spać spokojnie. Liczymy, że dla Kołodzieja słońce zaświeci również w Vojens.