Sierakowski: Parówkowym skrytożercom mówimy stanowcze „nie”

Maksym Drabik. FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Coraz więcej dyskusji i emocji wywołuje kwestia ewentualnego uwolnienia polskiego rynku dla zagranicznych juniorów. Burzę wywołali, mam wrażenie, ci, którym szkolenie sprawia ból, a w nadchodzącym sezonie rysuje się przed nimi perspektywa poważnej dziury w składzie na tychże pozycjach. Skoro więc szkolenie odpuszczamy, bowiem wszelkie opowieści o siedmiu plagach egipskich, które to uniemożliwiają przygotowanie choćby jednego, zdolnego adepta raz na trzy nawet cztery lata, traktuję wyłącznie w kategoriach gry na alibi, nie zaś obiektywnych trudności, uzasadniających niemoc, to musimy pomóc szczęściu, rykoszetem fundując „kuku” krajowemu narybkowi.

Czy obecny system jest zdrowy i wydajny? Mimo wszelkich za i przeciw, uważam, że jest akceptowalny. Być może sporo mu do doskonałości, być może przy tym trafiliśmy, jak to w sporcie, na nieco słabsze i mniej liczne pokolenie. Do tego utrudniony z racji kosztów i niechęci możnych, start. Koniec końców jednak, gdyby nie obowiązująca ochronka, tym bardziej nie mielibyśmy liczącego się przychówku. A że nieliczny? Cóż, są ośrodki, które nie mają powodu narzekać, a mogą jeszcze wypożyczać własne „nadwyżki produkcyjne”.

W sporcie nie ma nic na pewno. Znakomity, utalentowany, rokujący adept, z wielu przyczyn, nie mających nic wspólnego z ową ochronką, może nigdy nie zostać wybitnym żużlowcem. Kontuzje, niezbyt odporna na uciechy, za to odporna na wiedzę głowa, wreszcie biologia, zatem wzrost, przyrost wagi i masy mięśniowej, zmiana położenia środka ciężkości, a w ślad za nim nowa, niekoniecznie idealna, sylwetka. Inne zupełnie cechy psychomotoryczne. Dochodzą też mocniejsze silniki i cięższe motocykle w porównaniu z mini speedwayem i już jawi się obraz licznych pułapek czyhających na młodego człowieka, których powinien unikać, bądź skutecznie się z nimi zmagać, by ostatecznie osiągnąć sukces, na miarę choćby Bartka Zmarzlika.

Ktoś powie: „Bartkowi ochronka nie była potrzebna”. Nie jestem pewien. Żeby była jasność. Nie ośmielam się ujmować Zmarzlikowi talentu, pracowitości, czy umiejętności błyskawicznego przyswajania wiedzy. Mam na myśli inny aspekt. Zostańmy w Gorzowie. Czy przy wolnym rynku młody, perspektywiczny i obiecujący Mateusz Bartkowiak miałby szanse na pełny sezon terminowania w ekstralipie, z tak mizerną zdobyczą punktową, ale widocznymi gołym okiem postępami, jakie czynił? Czy nazbierałby bezcennych doświadczeń praktycznych, objeżdżając wszystkie tory, w pełnym ligowym anturażu, ze stresem na czele? Moim zdaniem – nie. Przegrałby z niewiele pewnie lepszym, ale opatrzonym, być może nieco starszym kolegą z importu i to zanim zdołałby cokolwiek zaprezentować. Przegrałby z wyborami szefów klubu, na bazie rokowań, dorobku i przypuszczeń, a nie miałby szansy pokazać się na torze w spotkaniu ligowym i przekonać do siebie decydentów. Ten wybrany zaocznie, wedle spekulacji, „gwarantowałby” choćby dwa, trzy oczka, w wyścigach z rówieśnikami. A Bartkowiak grzałby ławę, zaliczając co najwyżej turnieje zaplecza kadry, o ile ktokolwiek zdołałby dojrzeć jego możliwości i zaangażowanie, zważywszy niewielką liczbę startów, głównie w nic nie znaczących zawodach.

Innymi słowy rodzimy, przyszłościowy małolat, który w kolejnym sezonie będzie już, możecie mi wierzyć, znaczącym, skutecznym, punktującym solidnie juniorem, zostałby w blokach startowych i dziś nadal byłby na początku drogi, kilka pięter niżej, bo przegrałby nierówną walkę z Hansenem, Kvechem, Lewiszynem, czy innym Fienhage, gdyż ci, z braku mocnej ligi i konkurencji u siebie, zdołali kilka razy pokazać się światu, choćby w IMŚJ, czy innych, dla odmiany, liczących się i zauważalnych, zawodach, często rangi mistrzostw Europy bądź świata, na co „pan nikt” Mateusz Bartkowiak, nie miałby najmniejszych szans.

Oczywiście lobbując „za” można naciągać rzeczywistość, podając skrajne, wyrwane z całości, kontrastujące przykłady, by swe „racje” udowadniać. Jeśli zestawimy Sajfutdinowa, czy Woffindena, którzy z tego przywileju, gdy obowiązywał kilka lat temu, korzystali, z takim Wawrzyniakiem, czy Wieczorkiem, to kontrast będzie oczywisty, acz skrajnie nieuczciwy. Proszę pamiętać bowiem, że nie jeden Emil, czy Tajski mieli szansę, podczas uwolnienia dostępu do zespołów obcokrajowcom. Próbowali też inni. Jeśli zestawimy odwrotnie, na przykład Klindta, Smolinskiego, albo jeszcze lepiej Siterę, Klinga, czy Kennetha ze Zmarzlikiem, a choćby Drabikiem, to co w ten sposób „udowadniamy”? Że system był do d… y? Ilu w tym gronie i po której stronie widzicie aktualnych mistrzów świata? To teraz z innej parafii. Drabik, Smektała, Kubera, Lampart, Miśkowiak, Gruchalski, Trofimow – a tutaj? Prawda, że wygląda lepiej niż zastawienie Sajfutdinowa z Wawrzyniakiem? Tyle, że tak samo nieuczciwe.

Wszystko ma swe dobre i złe strony. Nie jestem wrogiem promowania zdolnych, najlepiej wybitnych, obcokrajowców. Tu zgoda, mimo że w perspektywie trąci to strzałem w kolano. Jeśli jednak Polacy mają zdobywać tytuły, te seniorskie, to zwyciężając w zaciekłej rywalizacji i przy licznej konkurencji, nie zaś z powodu jej braku. Jednak jeśli owa „promocja” ma sprawić, że stanie się jednocześnie gwoździem do trumny dla naszych talenciaków, a klubom ma dać alibi dla kompletnego położenia działalności szkoleniowej, choćby „na sztukę”, jak to się obecnie często dzieje, to jestem przeciw, nawet jeśli tylko „na sztukę”.

Poszukajmy salomonowego rozwiązania, by wilk był syty i owca cała. Nasi niech zdobywają szlify jak dotąd, a dla straniero uchylmy furtkę. Jaką, którą, jak bardzo – to już kwestia dyskusji. Zważywszy dość liczną ekipę, podobnie zdolnych, obcych juniorów, na zbliżonym poziomie sportowym, dla każdego z możnych, minimum po jednym, do testów by się znalazło. Tylko oprócz, a nie zamiast naszego młodzieżowca. Nawet gdyby miałby nim być ów Wawrzyniak. Kiedy miał 16 lat i rozpoczynał, nikt nie przewidział, że nad karierę żużlową przedłoży kulinarną. Dostał szansę i nie skorzystał, inaczej niż wielu innych, którzy dali sobie radę, a że nie wszyscy mieli „papiery” na mistrzostwo świata? Zagranicznym zostaje jeszcze 5 miejsc w składzie na pozycjach seniorskich, pytanie tylko, czy przymuszać kluby. Nie jestem pewien, a genialnej koncepcji nie znam.

Cóż. Żeby żyć, speedway potrzebuje także wyrobników, średniaków, by na ich tle, gwiazdy mogły błyszczeć. Za rok, za trzy przyjdzie bogatsza fala utalentowanych żółtodziobów, bo deficyt zmusi kluby do rozruszania szkolenia i co wtedy, znowu zmienimy przepisy na kolanie? A jeśli radośnie pozwolimy startować obcokrajowcom, do tego bez ograniczeń, to za trzy, cztery lata może w ogóle nie być polskiej młodzieży w speedwayu. Ja tego nie chcę.

I jeszcze jedno warto powtórzyć i podkreślić. Nie każdy adept musi koniecznie zostać mistrzem świata. Fakt, że Przedpełski toczy heroiczną walkę o przetrwanie na poziomie Ekstraligi, że Polis, czy Bober wciąż funkcjonują, jednak na niższych szczeblach rozgrywkowych. Że do podobnego kroku przymierzają się Gruchalski, czy Rolnicki, świadczy jedynie o tym, że nie wszystkim Bozia dała po równo talentu, pracowitości i szczęścia. A nie o tym, że system zawiódł i trzeba go natychmiast zmienić. Celowo używam zwrotu zmienić, a nie poprawić, bo dla mnie to skrajnie różne pojęcia, zaś praktyka uczy, iż częściej zmienić jest synonimem zepsuć, niźli naprawić. By jednak w Nice 1. Lidze, takoż na najniższym szczeblu, kibice z miast, którym aktualnie mistrzostwo Polski „nie grozi”, mogli na żywo, u siebie w domu, emocjonować się zawodami, potrzebni są też ci mniej utytułowani, bez światowych aspiracji.

A co, jeśli po uwolnieniu rynku zacznie ich przybywać najwyżej połowa, w stosunku do obecnej sytuacji, tych kończących wiek juniora? Jak długo jeszcze pociągną Walaski, Okoniewskie i inne Jabłońskie? Kiedy powiedzą sobie dość, pozostanie jedynie rewitalizacja „Hlibopodobna”. Tylko ilu takich „byłych” zechciałoby wrócić na tor, korzystając z posuchy. Promujmy więc, ale przede wszystkim swoich. Obcokrajowcom możemy uchylić wrota, by nie dobijać konkurencji, jednak nie przesadzajmy.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

2 komentarze on Sierakowski: Parówkowym skrytożercom mówimy stanowcze „nie”
    mj
    16 Oct 2019
     11:43am

    Skąd ta ciągła maniera pisania „ekstralipa”. Nie jestem wielkim fanem żużla, śledzę, obserwuję, ale nie jestem człowiekiem „ze środowiska”. Z jednej strony „najlepsza liga świata” – z czym nie ma większych wątpliwości, a z drugiej „ekstralipa”. Tak, moja ukochana piłka nożna ma swoją „ekstraklapę”, ale wy? w żużlu? Szczerze, ani nie ma to sensu logicznego, ani nie jest w swojej „przewrotności” zabawne. Głupia maniera moim skromnym zdaniem
    Pozdrawiam

    Lucky Bastard
    16 Oct 2019
     10:04pm

    Wyjątkowo ze mnie spokojny i cierpliwy człowiek.Zawsze chętny do wysłuchania argumentów każdej ze stron i otwarty na nowe pomysły.Ale taka rozkminka,poważna merytoryczna dyskusja czy wysuwanie kontrargumentów w TYM konkretnym temacie sprawia ,ze h.. mnie strzela.Od osoby która już podejmuje TEN temat,rzetelnego dziennikarza i człowieka o w miare nie spierdolonym kompasie moralnym oczekiwałbym,że czarno na białym napisze,ze pomysł Witkowskiego jest zwykłym wałkiem,próbą korupcji,skurwysynstwem i przestepstwem mającym na celu uprzywilejowanie jednego z klubów ekstraligi.Tj.Sparty Wrocław.I pomysł ów pojawił sie na wyrażne zamówienie pana Rusko.Tego oczekuje własnie w TYM temacie.Najbardziej obrzydliwy i smieszny jest fakt ,ze to wszystko pod szlachetnym hasłem ratowania swiatowego speedway-a.Rzygac mi sie chce jak tego słucham.Takze przytaczanie przykladów Bartkowiaków,Wawrzyniaków,Tajów i Emili i wogóle ta cała polemika z pomysłem Witkowskiego to nic innego jak dyskusja z bandytami.Z bandytami sie nie dyskutuje.Mógłbym tu sie pastwic nad Witkowskim i jego pomysłem do rana,ale mi sie nie chce.jeden przykład.Co zrobił ówczesny prezes pzm RATOWNIK,Uzdrowiciel Witkowski z Lokomotiv-em w 2015- 2016 po wygraniu NICE ligi?No wiec pojechał z nimi jak z taczką gnoju.Sponiewierał,upodlił i ogólnie dał do zrozumienia,ze wyżej h…nie podskoczą.Tak ratował speedway na swiecie ten stary hipokryta.A zleceniodawca Rusko?Były juz bandy,tasmy,swiatła,tor.teraz sie bierze za regulamin.Facet nie ma skrupułów strach pomyslec co nastepne.pociesza mysl ze w zuzlu nie ma hamulców bo przewody by przecinał.Ufff….sie na klikałem.

Skomentuj

2 komentarze on Sierakowski: Parówkowym skrytożercom mówimy stanowcze „nie”
    mj
    16 Oct 2019
     11:43am

    Skąd ta ciągła maniera pisania „ekstralipa”. Nie jestem wielkim fanem żużla, śledzę, obserwuję, ale nie jestem człowiekiem „ze środowiska”. Z jednej strony „najlepsza liga świata” – z czym nie ma większych wątpliwości, a z drugiej „ekstralipa”. Tak, moja ukochana piłka nożna ma swoją „ekstraklapę”, ale wy? w żużlu? Szczerze, ani nie ma to sensu logicznego, ani nie jest w swojej „przewrotności” zabawne. Głupia maniera moim skromnym zdaniem
    Pozdrawiam

    Lucky Bastard
    16 Oct 2019
     10:04pm

    Wyjątkowo ze mnie spokojny i cierpliwy człowiek.Zawsze chętny do wysłuchania argumentów każdej ze stron i otwarty na nowe pomysły.Ale taka rozkminka,poważna merytoryczna dyskusja czy wysuwanie kontrargumentów w TYM konkretnym temacie sprawia ,ze h.. mnie strzela.Od osoby która już podejmuje TEN temat,rzetelnego dziennikarza i człowieka o w miare nie spierdolonym kompasie moralnym oczekiwałbym,że czarno na białym napisze,ze pomysł Witkowskiego jest zwykłym wałkiem,próbą korupcji,skurwysynstwem i przestepstwem mającym na celu uprzywilejowanie jednego z klubów ekstraligi.Tj.Sparty Wrocław.I pomysł ów pojawił sie na wyrażne zamówienie pana Rusko.Tego oczekuje własnie w TYM temacie.Najbardziej obrzydliwy i smieszny jest fakt ,ze to wszystko pod szlachetnym hasłem ratowania swiatowego speedway-a.Rzygac mi sie chce jak tego słucham.Takze przytaczanie przykladów Bartkowiaków,Wawrzyniaków,Tajów i Emili i wogóle ta cała polemika z pomysłem Witkowskiego to nic innego jak dyskusja z bandytami.Z bandytami sie nie dyskutuje.Mógłbym tu sie pastwic nad Witkowskim i jego pomysłem do rana,ale mi sie nie chce.jeden przykład.Co zrobił ówczesny prezes pzm RATOWNIK,Uzdrowiciel Witkowski z Lokomotiv-em w 2015- 2016 po wygraniu NICE ligi?No wiec pojechał z nimi jak z taczką gnoju.Sponiewierał,upodlił i ogólnie dał do zrozumienia,ze wyżej h…nie podskoczą.Tak ratował speedway na swiecie ten stary hipokryta.A zleceniodawca Rusko?Były juz bandy,tasmy,swiatła,tor.teraz sie bierze za regulamin.Facet nie ma skrupułów strach pomyslec co nastepne.pociesza mysl ze w zuzlu nie ma hamulców bo przewody by przecinał.Ufff….sie na klikałem.

Skomentuj