Liczba tygodnia

Kliknij→

Tyle sezonów Bydgoszcz czeka na Ekstraligę

LICZBA TYGODNIA LOTTO

Tyle sezonów Bydgoszcz czeka na Ekstraligę
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Co robić, kiedy drużynie nie idzie, a przedsezonowe plany i zapowiedzi biorą w łeb? Najlepiej zachować spokój, nie afiszować się publicznie z problemami, zagryźć wargi i robić swoje, pamiętając, że łaska Pańska, tu kibicowska, na pstrym koniu jeździ.

W rodzimym speedwayu nie jest to niestety zachowanie preferowane, szczególnie przez prezesów. Niektórych prezesów. Ostatnio zdecydowanie aktywniejsi w parku maszyn i na forach internetowych, zatem w przestrzeni publicznej, stali się bossowie Gorzowa i Częstochowy. Rozumiem, że ich ekipom nie wiedzie się jak tego zapewne oczekiwali, ale takie publiczne pranie brudów, jedynie tworzy nowe i niczemu ani nikomu nie służy, a już zdecydowanie nie poprawia atmosfery w klubie, wokół niego i nie poprawia wizerunku, takoż samych dyskutujących prezesów.

Oba zespoły jadą poniżej spekulacji ekspertów sprzed sezonu. O ile w przypadku truly.work Stali, owe buńczuczne zapowiedzi włodarzy, w zestawieniu z personaliami, jakie zafundowali trenerowi Chomskiemu, nie brzmiały już wówczas wiarygodnie, o tyle w forBET Włókniarzu wydawały się bardziej realne i bazujące na solidnych podstawach personalnych.

Chomskiego w Gorzowie zarząd wpakował według mnie na minę. Najpierw wyraźnie osłabiono mu skład personalny, po czym ogłoszono walkę o najwyższe cele i zostawiono szkoleniowca ze swoistą mission impossible, licząc, że poradzi sobie równie dobrze jak w poprzednim sezonie. W ubiegłym roku Stal dokonała więcej niż to wynikało z siły drużyny i za to Chomskiemu chwała. Nawet w takim samym zestawieniu, z Vaculikiem w składzie, ten sezon nie musiał wcale być równie udany. A skład osłabiono, przy tym obniżka formy Kasprzaka, więcej upadków niż wzlotów Karczmarza i… prezes w parku maszyn. Po co niby? Żeby przyznać się do zimowych wielbłądów w transferach? No raczej nie. Chyba po to bardziej, by „udowodnić”, że sam potrafi lepiej i więcej od doświadczonego szkoleniowca, a zawodnicy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nagle zaczną wysoko punktować. Póki co, zarówno Norbert Kościuch jak i Mirek Jabłoński, goście magazynu nc+, jednoznacznie stwierdzili, że wpływ takich wizyt bywa raczej stresujący niż mobilizujący. W Toruniu nie poszli taką drogą, choć dworują sobie fora z tercetu prowadzącego zespół po odsunięciu Jacka Frątczaka. Na pewno, szczególnie w Adamie Krużyńskim, krew się gotuje, gdy czyta krytykanckie wpisy, często puste merytorycznie i absolutnie niezasłużone. Gość jednak powściągliwie odpowiada publicznie i za to chwała. Toruń jeszcze ma coś do ugrania, zadanie przed nimi arcytrudne, ale póki piłka w grze, nie warto tracić energii na nic nie wnoszące „ustawki” z kibolami, a zająć się pracą u podstaw i odbudowywać zawodników przed decydującą batalią. Tak działają w Toruniu, w Gorzowie zaś jedyny plus, to publiczne przyznanie prezesa Zmory, że przyszło mu zweryfikować tegoroczne cele. Przynajmniej tyle zrozumiał, choć do wskazania winowajcy nie doszło.

Podobny do gorzowskiego lament i publiczne przepychanki z kibolami i mediami w Częstochowie. Jest źle i to fakt obiektywny. Zespół z dużym potencjałem zawodzi, to kolejny fakt. Ale… Do końca rundy jeszcze cztery kolejki i prześledźmy terminarz „Lwów”. Teraz mają cztery oczka w plecy wobec MrGarden GKM-u. W następnej rundzie u siebie podejmą Toruń i zwycięstwo (realne) choćby najniższe, daje Czewie 3 punkty. GKM w tym czasie walczy we Wrocku i tam może mieć problem z obroną bonusa po zwycięstwie u siebie dziesięcioma. Przyjmijmy, że Włókniarz wygrywa z Get Well, a Grudziądz nie broni bonusa we Wrocławiu z Betardem – różnica w tabeli to tylko punkt dla GKM-u. Następna runda. Grudziądz u siebie z Zieloną po minimalnej porażce tam 44:46, Częstochowa zaś do Lublina. To może być kluczowy moment. Załóżmy scenariusz optymistyczny dla forBET. GKM wygrywa za 3, zaś Włokniarz takoż pokonuje SpeedCar. Nadal tylko punkt dla grudziądzan. W przedostatniej rundzie starcie bezpośrednie w Częstochowie, po porażce „Lwów” u „Gołębi” tylko czterema oczkami. Przyjmijmy więc, że gospodarze wygrywają za trzy. Zyskują zatem 2 oczka przewagi nad GKM-em na kolejkę przed finałem. Ostatnia runda i Cze-wa w Gorzowie, GKM zaś u siebie z Lublinem, po porażce w inauguracji 41:49. Grudziądz „musi” więc wygrać za trzy z Koziołkami, zaś truly.work nie może wygrać z częstochowianami, po porażce tam 43:47. Wtedy to Cze-wa, kosztem GKM-u weszłaby do play off.

Pytanie, czy na tym etapie Gorzów i Lublin będą jechały jeszcze o coś, czy tylko o dokończenie sezonu, bo na miejscach 6-8 wszystko będzie wcześniej rozstrzygnięte. To może mieć kluczowe znaczenie. Zatem szanse na czwórkę dla Częstochowy są i to dosyć realne.

Co więc czyni prezes Świącik? Integruje zespół w zaciszu lasu i plaży. Rozdziela kompetencje między podwładnych, jasno określając zadania i tylko dogląda realizacji. Czy bierze się za publiczne pyskówki i przekonuje publiczność, że sam wie i potrafi lepiej, takoż skuteczniej od sztabu zatrudnionych ludzi. Niestety, to drugie, a w Grudziądzu radość, bo widzą, że konkurencyjna, stanowiąca realne zagrożenie, ryba psuje się od głowy.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI