Bartosz Kurek w meczu z Niemcami Fot. volleyballworld.com
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Reprezentacja Polski siatkarzy wygrała trzy kolejne mecze w turnieju Ligi Narodów nie tracąc nawet seta. Trener Vital Heynen coraz rzadziej eksperymentuje.

W przedostatniej sesji rozgrywanego w Rimini turnieju Ligi Narodów reprezentacja Polski nie miała trudnych rywali. Kanada, Japonia czy Niemcy to zespoły zdolne sprawić niespodziankę, choć Azjaci pokonali Iran i Rosję. Przeciwko Biało-czerwonym nie mieli żadnych szans, mimo że Heynen wysłał na boisko teoretycznie drugą szóstkę.

Większy opór stawili Polakom Kanadyjczycy i Niemcy, choć naprzeciw siebie mieli nasze gwiazdy, na czele z Bartoszem Kurkiem i Wilfredo Leonem. Ważne jest zwłaszcza, że ten pierwszy jest w coraz wyższej formie, bo praktycznie jako jedyny w polskiej kadrze nie ma w pełni wartościowego dublera. Pozostali atakujący – Maciej Muzaj i Łukasz Kaczmarek – nie prezentują jeszcze tej klasy, co MVP mistrzostw świata w 2018 roku.

Piątkowy mecz z Niemcami Kurek zaczął doskonale, jednak później nieco spuścił z tonu. I tak jednak skończył grę z 50-procentową skutecznością, ale popełnił trzy błędy w ataku. Kłopoty w ofensywie miał także Leon, dlatego niespodziewanie najefektywniej w reprezentacji Polski zbijał Michał Kubiak (59 proc.). Dziś trudno sobie wyobrazić, żeby trener Heynen zdecydował się nie wystawiać któregoś z tych trzech naszych asów w podstawowej szóstce. Nasz wyjściowy skład ma jeszcze duże rezerwy, zwłaszcza w zagrywce.

Wcześniej Polska rozbiła coraz groźniejszą przed igrzyskami Japonię, a kapitalny występ zaliczył Tomasz Fornal, dołączający do wyścigu o bilet do Tokio. W przedostatniej sesji nie zagrał za to Aleksander Śliwka.

W tabeli Ligi Narodów najlepsza jest Brazylia (11 zwycięstw – 32 punkty), a o półfinał walczą jeszcze Polska (10 – 30), Słowenia (9 – 26), Rosja (8 – 26), Francja (8 – 26) i Serbia (8 – 22). Najważniejsza jest liczba zwycięstw, a następnie punktów.

W ostatniej sesji – od poniedziałku do środy – Biało-czerwoni zagrają z Argentyną, Iranem i Francją. Dwie wygrane dadzą im miejsce w czwórce i możliwość walki o medale. Przypomnijmy, że Polska tylko raz wygrała ten turniej – w 2012 roku, jeszcze od nazwą Liga Światowa. Przed rokiem była trzecia.

Szans na podium nie mają już Polki, które w ostatniej sesji zagrają z najlepszymi w turnieju Amerykankami (w piątek o godzinie 18), Chinkami (w sobotę o 16) i na zakończenie z Rosjankami (w niedzielę o 16).