Polscy siatkarze po porażce z Francją na igrzyskach w Tokio Fot. fivb.org
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kolejny raz ćwierćfinał igrzysk olimpijskich okazał przeszkodą nie do pokonana przez reprezentację Polski siatkarzy. Tym razem rozczarowanie jest największe, bo Polacy byli faworytami do złota.

Gdy Polska w 1976 roku zdobywała mistrzostwo olimpijskie, była rywali w piątych setach. W Tokio dwa razy rozgrywała tie-breaki i oba przegrała. Bolesny jest zwłaszcza ten drugi, bo ćwierćfinałowy z Francją. Po raz piąty polscy siatkarze nie zdołali przejść tej fazy turnieju.

Zaczęło się obiecująco, bo od prowadzenia 1:0. Kapitalnie grali Bartosz Kurek i Wilfredo Leon, bardzo dobrze Paweł Zatorski, a naciskani dobrymi serwami Francuzi nie byli w stanie przeciwstawić się Polakom. Im dłużej trwała jednak grać, tym widać było, że Polska opiera się na Kurku i Leonie, a po przeciwnej stronie jest drużyna. Nie mająca takich gwiazd, jak nasza dwójka, jednak świetnie się uzupełniająca.

Poza tym Francuzi mieli lepszych rozgrywających. Spotkanie zaczął Benjamin Toniutti, ale w drugim secie zastąpił go Antoine Brizard. Obaj doskonale w Polsce znani, bo pierwszy z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle wygrał Ligę Mistrzów, a dugi wypłynął w Onico Warszawa. Obaj grali dużo lepiej od Fabiana Drzyzgi, który przez całe spotkanie wystawiał piłki na nie rozgrywał, przez co gra Polski była maksymalnie uproszczona.

Kurek i Leon spisywali się fantastycznie, punktując przy podwójnym czy potrójnym bloku. Zabrakło im jednak wsparcia u drugiego przyjmującego. Spotkanie zaczął Mihał Kubiak, jednak szybko się przekonaliśmy, że po kontuzji jest bardzo daleki od formy. Później Vital Heynen mieszał między Aleksandrem Śliwką i Kamilem Semeniukiem. Żaden nie był wsparciem dla Leona, a środkowi dostawali bardzo mało piłek.

Kurek z Leonem wyprowadzili Polskę na prowadzenie 2:1, zbijając z ponad 60-procentową skutecznością. To jednak nie wystarczyło, bowiem rywale tak się nakręcili, że wyrównali i byli już nie do zatrzymania. Byli lepsi, a jak wiadomo, wtedy w sporcie sprzyja także szczęście. W tie-breaku dominowali już wyraźnie, a bezradni Polacy byli tylko tłem.

Po spotkaniu była rozpacz, łzy Kurka i Drzyzgi, bo dla tego pierwszego była to prawdopodobnie ostatnia okazja, by zdobyć olimpijski medal. Trzeba jednak przyznać, że Polska w Tokio grała po prosu słabo. Szkoda, bo przy odrobinę lepszej dyspozycji można było sięgnąć po pełną pulę.

A Francja zagra o finał z Argentyną, która wyeliminowała Włochy. W drugim półfinale Brazylia zmierzy się z Rosją.

Polska – Francja 2:3

Sety: 25:21: 2:25, 25:21, 21:25, 9:15

Polska: Drzyzga 1, Kubiak 3, Kochanowski 1, Kurek 24, Leon 29, Bieniek 9, Zatorski (libero) oraz Nowakowski 3, Kaczmarek, Śliwka 1, Semeniuk 3

Francja: Toniutti, Ngapeth 17, Chinenyeze 10, Patry 21, Clvenot 16, Le Goff 11, Grebennikov (libero) oraz Brizard 6, Boyer 2, Luati