Sezon 2020 pod znakiem odkryć w PGE Ekstralidze? Warto odważniej stawiać na nowe twarze

Robert Lambert. Fot: GB Speedway Team
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Żużel w lipcu nabierze rozpędu. Bieżący sezon ma już kilka ekstraligowych odkryć, a przed nami jeszcze eWinner 1. Liga, która ruszy już w najbliższą sobotę. Oprócz trwających już rozgrywek PGE Ekstraligi, kibice w tym miesiącu obejrzą w całości zmagania cyklu SEC, które wyłonią indywidualnego mistrza Europy. Przyjrzyjmy się zatem kto swoją dotychczasową postawą zdążył pozytywnie zadziwić środowisko.

Myśląc o tych, którzy już zdążyli zaskoczyć, należy na pewno wymienić nazwiska takich zawodników jak Siergiej Łogaczow, Mateusz Świdnicki, Robert Lambert, czy Jaimon Lidsey. Czwórka tych żużlowców w PGE Ekstralidze wspólnie zdobyła 80 punktów z 7 bonusami w 50 startach, co daje średnią biegopunktową na poziomie 1,6. Ci zawodnicy szczególnie imponują swoją waleczną postawą na torze. Wystarczyły cztery kolejki PGE Ekstraligi, by zwrócić uwagę na kilka nazwisk, o których przed sezonem niekoniecznie było głośno. To dobry sygnał, że do bram elity pukają nowe twarze, biorąc pod uwagę powtarzające się nazwiska w europejskich ligach. Określona stawka zawodników ściga się ze sobą na przemian kilka razy w tygodniu, a jedyną różnicą jest przywdziewany plastron, kolory kasków i miejsce rozgrywanych zawodów. Ten problem prześladuje czarny sport i sprawia, że ludzie spoza żużla niekoniecznie rozumieją ten precedens i mają do tego prawo. Chyba nikt z nas nie wyobraża sobie Roberta Lewandowskiego, który po sobotnim meczu w Monachium obiera kurs na Madryt, by w niedziele zagrać u drugiego pracodawcy w innej lidze. Jak więc tłumaczyć żużel?

W tej sytuacji bardzo ważny jest dopływ świeżej krwi. Często zdarza się, że zawodnik rezerwowy swoją szansę dostaje dopiero w momencie, gdy kontuzji ulegnie ten z podstawowego składu lub po prostu nie wykorzysta swojej szansy. I takie przypadki już w tym sezonie były, bowiem Siergiej Łogaczow swoje umiejętności mógł zaprezentować dopiero od trzeciej kolejki, kiedy zastąpił słabego w Grudziądzu Troya Batchelora. Co ciekawe, z wymienionej wyżej czwórki zawodników, tylko dla Łogaczowa tegoroczny sezon jest pierwszym w PGE Ekstralidze. Debiutancki występ zawodnika okraszony solidną zdobyczą (8+3), można traktować w kategorii niespodzianki. Spotkaniu z Moje Bermudy Stalą towarzyszył bowiem ogromny ciężar gatunkowy i nie byłoby zwycięstwa Rekinów, gdyby nie świetna postawa 25-latka. Zawodnik na treningach przy ulicy Gliwickiej miał nie wyróżniać się niczym szczególnym od pozostałych zawodników (poza Lambertem, który zdecydowanie wyrósł na lidera), jednak sytuacja kadrowa niejako wymusiła, by trener Lech Kędziora postawił na walecznego Rosjanina.

Siergiej Łogaczow.

Mateusz Świdnicki w najlepszej lidze świata debiutował już w roku 2018, jednak były to dosłownie pierwsze szlify wśród elity dla 17-letniego wówczas zawodnika. Junior Eltrox Włókniarza poprzedni rok spędził w barwach Wilków Krosno, odjeżdżając bardzo dobry sezon, gdzie średnio zdobywał 1,511 punktu na bieg. Młodzieżowiec przed sezonem podkreślał, że w obecnej sytuacji jest gotowy do ligowej rywalizacji na najwyższym szczeblu rozgrywek. Gdy spojrzymy w zeszłoroczną kadrę Eltrox Włókniarza, wydaje się, że nieobjeżdżonemu Świdnickiemu ciężko byłoby o regularne występy w barwach Lwów. Wówczas parę juniorską z powodzeniem tworzyli Michał Gruchalski i Jakub Miśkowiak.

Mateusz Świdnicki fot. Kamil Woldański

Robert Lambert posmakował PGE Ekstraligi w poprzednim sezonie, jednak nie był to udany rok dla ówczesnego młodzieżowca reprezentacji Wielkiej Brytanii. Zawodnik odjechał w barwach Koziołków ledwie 44 biegi, osiągając średnią 1,227 punktu na bieg. Przed sezonem 2020 zamienił Lublin na Rybnik, w którym świetnie się odnalazł. Po czterech kolejkach ligowych, Brytyjczyk legitymuje się bardzo dobrą średnią 2 punktów na bieg.

Jaimon Lidsey, fot. Kamil Woldański

Przypadek Jaimona Lidseya także pokazuje, że wiele zależy od losu. 21-latek mimo pokonania ogromnej odległości z Australii do Polski, by poddać się kwarantannie, wcale nie miał pewności, że sztab szkoleniowy Fogo Unii od początku sezonu postawi właśnie na niego. Decyzja ta wiązała się z ogromną wyprawą, która trwała niemal dwie doby, ale jak się okazało – było warto. Byki w pierwszych dwóch kolejkach postawiły na Brady’ego Kurtza, który łącznie zdobył 8 punktów. Mimo to ustąpił w składzie miejsca młodszemu rodakowi, czego konsekwencją było 9 punktów w domowym spotkaniu z Motorem oraz 2+1 wywiezione z Grudziądza. Gdy do wyjazdowego dorobku dodamy punkty, które Lidsey miał w garści, a których nie dowiózł z powodu defektu, wychodzi całkiem niezła zdobycz jak na zawodnika drugiej linii w spotkaniu wyjazdowym. Zwłaszcza że mowa o zawodniku, który zanotował zaledwie trzeci pełny mecz z pozycji seniorskiej w PGE Ekstralidze. Lidsey swoją postawą daje zrozumienia, że warto na niego stawiać. Zawodnik powoli buduje swoją pozycję w zespole Piotra Barona, który już przed spotkaniem w Grudziądzu poinformował, że młody żużlowiec wcale nie jest bez szans, by zagościć na dłużej w składzie. Tym samym jego nazwisko widnieje w awizowanym zestawieniu Fogo Unii, które zgłoszono przed piątkowym spotkaniem w Rybniku.

Może wystarczy bardziej zaufać właśnie takim zawodnikom?

Siergiej Łogaczow
8+3 w 5 startach
2 w 3 startach

Mateusz Świdnicki:
6 w 3 startach
4+1 w 3 startach
2+1 w 3 startach

Robert Lambert:
14 punktów w 6 startach
6 w 5 startach
13+1 w 6 startach
14 w 7 startach

Jaimon Lidsey:
9 w 5 startach
2+1 w 4 startach

FILIP MIKHA