fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W 4. rundzie cyklu Grand Prix w Gorzowie kibice w końcu mogli oglądać bardzo dobry występ Emila Sajfutdinowa. Rosjanin po przeciętnych turniejach we Wrocławiu i słabej pierwszej rundzie w Gorzowie zbliżył się do poziomu, który prezentuje w PGE Ekstralidze. Żużlowiec z Saławatu przyznaje, że brakuje mu jeszcze punktów w klasyfikacji, ale wjechanie do finału sobotniej imprezy napawa go optymizmem przed kolejnymi zawodami.

– Piątek był dla mnie ciężki. Trudno było znaleźć dobrą prędkość i dobrze wystartować. Miałem duże problemy. Potem jednak wróciłem do Bydgoszczy, przespałem się w domu i następnego dnia byłem gotowy do zmian – mówi 31-latek w rozmowie z oficjalną stroną cyklu.

Sajfutdinow rozpoczął marsz do finału 4. rundy od swojej trzeciej gonitwy. Po dwóch słabszych startach (trzecie i czwarte miejsce) wygrał cztery biegi z rzędu i znalazł się w najlepszej czwórce zawodów. Dzięki temu jego strata do szóstego miejsca, które zapewnia udział w przyszłorocznym cyklu, nie jest tak ogromna i wynosi dziewięć punktów.

– Wszystko zaczęło działać w sobotę, po moim drugim biegu. Suma moich punktów nie jest teraz taka zła. Wciąż brakuje mi oczek, ale dobrze, że udało mi się awansować do finału. Zdobyłem ważne punkty do klasyfikacji – zaznacza żużlowiec Fogo Unii Leszno.

Rosjanin zwraca również uwagę na trudną specyfikę sezonu 2020. Żużlowcy często spotykają się z takimi zadaniami, których wcześniej nie mieli. Już w najbliższy weekend zawodnicy będą rywalizować w 5. i 6. rundzie cyklu w Pradze. To sprawia, że w ciągu ośmiu dni odjadą oni cztery turnieje indywidualnych mistrzostw świata.

– Ten sezon jest bardzo intensywny i wszystko odbywa się w ciągu kilku tygodni. Możemy mieć cztery rundy w ciągu tygodnia i tak naprawdę nie mamy czasu na testowanie czegoś innego niż używamy do tej pory. Nie możemy także korzystać z innych torów. Nie jednak tak źle. Mamy już jednak pewne doświadczenie w tym jak dojść do siebie po pierwszym Grand Prix i przygotować się do drugiego – kończy Sajfutdinow.