fot. Motor Lublin
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Wyjątkowo w środę, a nie w sobotę, na antenie nSport+ obejrzeliśmy kolejny „R1. Rezerwowy Program Żużlowy”. Tematem tego odcinka byli w głównej mierze mechanicy i zmiany regulaminowe, które dotknęły ich środowisko. Gośćmi audycji byli Dariusz Sajdak, współpracownik Grigorija Łaguty, oraz Grzegorz Leśniak, prezes Wilków Krosno. Wyemitowana została także wcześniej nagrana rozmowa Mirosława Jabłońskiego z Rafałem Trojanowskim, koordynującym sztab Wiktora Lamparta.

Pierwszym gościem programu był współpracownik Wiktora Lamparta, Rafał Trojanowski. Były żużlowiec, a obecnie mentor czołowego polskiego młodzieżowca wskazywał na ograniczone możliwości osamotnionych mechaników. – W przypadku Wiktora, który jest juniorem, w ubiegłym roku przygotowywaliśmy drugi motocykl, który czekał w parkingu i nie brał udziału w wyścigu. Gdy znaleziona została chociaż jedna drobna usterka, pierwszy motocykl był niezwłocznie odstawiany i korzystaliśmy właśnie z tego rezerwowego. W trakcie spotkań mamy zbyt mało czasu, by dokonywać nawet drobnych zmian w gotowym zestawie. Przecież juniorzy jadą w drugim i czwartym biegu, bez jakichś dodatkowych przerw. Dwaj mechanicy mają problem w tak krótkim czasie przygotować sprzęt, a co dopiero tylko jeden z nich – zauważył wychowanek rzeszowskiego klubu.

Mechanik przypomniał także przygodę z ubiegłego sezonu. – Rok temu podczas zawodów młodzieżowych w Grudziądzu dostrzegliśmy w motocyklu Wiktora pęknięcie przedniej blachy. Jedna osoba nie byłaby w stanie tego dostrzec, a ewentualne wyjechanie zawodnika na tor skończyłoby się tragedią. Proszę nie słuchać opinii ludzi, którzy pracowali w żużlu piętnaście czy dwadzieścia lat temu. Ten sport zmienił się diametralnie, nastąpiła profesjonalizacja. Czas spotkań uległ skróceniu, a wymagania telewizji są większe, choćby to, że motocykl musi być czysty i każda reklama ma być w pełni widoczna. Nie do przecenienia jest też bezpieczeństwo. Za moich czasów motocykle ważyły ponad 90 kilogramów, a teraz raptem 77. Przez zmniejszanie wagi wiele części jest bardziej narażonych na uszkodzenia, np. w postaci pęknięć. Jednemu mechanikowi będzie bardzo ciężko przygotować samodzielnie motocykl i jednocześnie sprawdzić, czy sprzęt nie jest uszkodzony w trudno widocznych miejscach – argumentował Trojanowski, wyraźnie podkreślając kwestie bezpieczeństwa.

Następnie prowadzący połączyli się z Dariuszem Sajdakiem. Były mechanik Jasona Crumpa ma już doświadczenie z samodzielnej współpracy z zawodnikami, gdyż rok temu w pojedynkę obsługiwał w parkingu Grigorija Łagutę. Tomasz Dryła zapytał go o zdanie na temat obligatoryjnego zmniejszenia liczby mechaników u wszystkich żużlowców. – Będzie trudno. Za mną stoi duże doświadczenie, ale i tak widzę sporo problemów. Nie jestem w stanie być gotowy w stu procentach z dwoma motocyklami. Jeżdżąc w PGE Ekstralidze musimy mieć ciągle gotowe dwa motocykle, zwłaszcza teraz. Wszystkie nanoszone zmiany muszą być dokonywane równolegle w obu maszynach. Przystosowanie się do samodzielnej pracy zajmie wielu chłopakom sporo czasu – stwierdził jeden z dwóch (obok Rafała Haja) najbardziej utytułowanych polskich mechaników.

Zapytany przez Mirosława Jabłońskiego o to, czy w poprzednim sezonie prosił o pomoc mechaników innych zawodników, Sajdak odparł, iż rzadko dochodziło do takich sytuacji. – Raczej nie potrzebowałem pomocy innych chłopaków, aczkolwiek były sytuacje, w których wsparcie było mile widziane. Choćby podczas meczu we Wrocławiu, gdzie Grigorij jechał trzy ostatnie biegi z rzędu – powiedział gość „R1”, nawiązując również do pamiętnego incydentu, kiedy to z motocykla Łaguty wydobywały się nietypowe płomienie.

– Współpraca z doświadczonym zawodnikiem ma duże znaczenie. Tak jak zauważył Rafał Trojanowski, istotna jest tabela biegowa. Kiedy nie mamy przerwy na równanie toru między biegami, nawet przy dwóch mechanikach bardzo ciężko dokonać zmian sprzętowych. Doświadczyłem tego podczas mojej współpracy z Adrianem Gałą. Z tego miejsca bardzo proszę PGE Ekstraligę o wydłużenie przerwy po biegu juniorskim, tak by chłopcy mieli chwilę czasu na ogarnięcie ustawień. Łatwo się pracuje, kiedy twoja praca sprowadza się do tankowania motocykla, a zawodnik wygrywa bieg po biegu. Sytuacja jeszcze bardziej się pogorszy po upadku żużlowca… – powiedział Sajdak, odnosząc się do tematu wpływu doświadczenia zawodnika na pracę jego mechanika. Dopytany przez Tomasza Dryłę o zalecany dodatkowy czas, który powinien przysługiwać po biegu młodzieżowym, rozmówca wskazał na co najmniej trzy minuty.

Na koniec Sajdak wskazał na inny, nieco pomijany problem. – Chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię. Jeden mechanik to nie tylko ograniczona sprawność w parkingu, ale też ogromny problem na rynku pracy. Niewielu chłopców garnie się do tego zawodu, a teraz przez rok nie będą mogli pracować w zawodzie. W większości chodzi o tych, którzy dopiero się uczą. Obawiam się, że mogą już nie wrócić do parków maszyn – podsumował mechanik Grigorija Łaguty.

4 komentarze on Sajdak: Proszę PGE Ekstraligę o wydłużenie przerwy po biegu juniorskim
    Albert Dreistein
    29 May 2020
     10:51am

    Niestety, zagadnienia technologiczne w żużlu dawno poszły w złym kierunku. (Nadal idą). Za jakiś (niedaleko) czas kontynuując ten trend, „obsługa naziemna” zawodnika będzie konieczna w ilości 6-8 osób. Nie o to chodzi w sportach zespołowych. W tym kierunku można dążyć przy SGP wzorem F1 i innych tego typu zawodów. W zawodach ligowych to droga do nikąd, drogą w ciemność i nicość.

    Szejk z Izraela z dwoma milionami
    29 May 2020
     1:29pm

    Zawodnikowi wystarczy jeden mechanik. Reszta to tylko skomlenie o kasę i rozbudowane do granic możliwości teamy. Komu to potrzebne? Na to wszystko idzie niepotrzebna kasa. W czasie meczu ligowego drużyna ma 7 mechaników. To mało? Bez jaj. Mniejsze teamy,mniejsza kasa dla tunerów, pseudomenadzerów i ten sport stanie się tańszy i bardziej dostępny dla szerszej ilości nastolatków.

Skomentuj

4 komentarze on Sajdak: Proszę PGE Ekstraligę o wydłużenie przerwy po biegu juniorskim
    Albert Dreistein
    29 May 2020
     10:51am

    Niestety, zagadnienia technologiczne w żużlu dawno poszły w złym kierunku. (Nadal idą). Za jakiś (niedaleko) czas kontynuując ten trend, „obsługa naziemna” zawodnika będzie konieczna w ilości 6-8 osób. Nie o to chodzi w sportach zespołowych. W tym kierunku można dążyć przy SGP wzorem F1 i innych tego typu zawodów. W zawodach ligowych to droga do nikąd, drogą w ciemność i nicość.

    Szejk z Izraela z dwoma milionami
    29 May 2020
     1:29pm

    Zawodnikowi wystarczy jeden mechanik. Reszta to tylko skomlenie o kasę i rozbudowane do granic możliwości teamy. Komu to potrzebne? Na to wszystko idzie niepotrzebna kasa. W czasie meczu ligowego drużyna ma 7 mechaników. To mało? Bez jaj. Mniejsze teamy,mniejsza kasa dla tunerów, pseudomenadzerów i ten sport stanie się tańszy i bardziej dostępny dla szerszej ilości nastolatków.

Skomentuj