Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Za nami otwarcie sezonu. Inauguracja, zatem zdecydowanie zbyt wcześnie na generalne wnioski i daleko posunięte oceny. Na pierwsze refleksje i spostrzeżenia to jednak znakomity moment. Mnie nasuwa się nieco staropolskie: – A nie mówiłem?

Pierwsze z owych, a nie mówiłem, dotyczy meczu we Wrocławiu. Tam odchudzony niczym Koldi, Tajski pokazał, że wraca i potrafi się ścigać, mijając rywali nawet na zgodnej z regulaminem, zatem kompletnie nie pozwalającej wyprzedzać, nawierzchni. Swoje dorzucił Magic, choć nieco męczył się z doborem ustawień i wyraźnie brakowało błysku w jego postawie. Błysnęli za to Torres, jako ten milczący wspólnik sukcesu, chciałoby się rzec oraz nowy polski junior, świeżo upieczony żonkoś Gleb Czugunow. Fricke poniżej oczekiwań i możliwości, Liszka z przebłyskami, zaś Dan Bewley udowodnił, że potrzebuje czasu, by przekonać siebie, takoż do siebie włodarzy klubu, bo na starcie Ekstraliga pokazała, że to nieco inny świat, od tego, do którego rudy Angol przywykł. Na jego korzyść przemawia jednak, że całkiem niedawno przecież paskudnie roztrzaskał nogę, a po takich przygodach, choćby Mały, dotąd nie wrócił na stary, dobry, poziom sportowy.

Za Bewleya trzymam kciuki, bo każdy wartościowy młokos to dla współczesnej szlaki jak oddech świeżego powietrza. A rywale? W zasadzie każdy równo, choć równo przeciętnie. Zawalili kreowani na gwiazdy ligi młodzieżowcy, ale też nie wozili ogonów daleko za stawką, zatem nadzieja, że prędko się obudzą z pandemicznego snu graniczy w tym przypadku z pewnością. Seniorzy bez fajerwerków, ale w końcówce, po zbyt późnym dopasowaniu, potrafili urwać pojedyncze biegi. Nawet Hampel strzelił z trasy bezbłędnego do tego momentu Torresa. No i kwasy w Motorze zaczną narastać. Z jednej strony sprawozdawcy telewizyjni ujawnili, że Zagar miał się tak obruszyć na wieść o zakontraktowaniu Małego, tuż po obniżeniu kontraktu pod pretekstem pandemii, że w pierwszym odruchu spakował bambetle i zagroził wyjazdem, tyle, że nie na tor. Wielkiej krzywdy to by Lublinowi nie zrobił jak sądzę, a wręcz ułatwił niektóre decyzje, na własne życzenie przez lubelaków skomplikowane. Do tego Miesiąc publicznie zapowiadający powrót do składu na najbliższe zawody. Pytanie za kogo?

Nikt z Motoru we Wrocku nie błysnął, ale też nikt wyraźnie nie zawalił. Po co był tam więc dodatkowy rajder? Żeby wprowadzić kwasy? Być może jest w tym jakaś głębsza filozofia, której nie pojmuję. A tak na marginesie, mając Lamberta oddali chłopaka, bo upominał się o ważniejszą od zapchajdziury, rolę w drużynie. Jeden więc za dyskusje został karnie oddelegowany, a kolejnych gadułów sprowadzono. Zaiste – przewrotne. O ile można to określić mianem taktyki.

W Rybniku bez niespodzianek. Gospodarze nie dość, że już przed sezonem, wzorem Lublina, sprawili sobie klęskę urodzaju, choć jakościowo, dyskusyjnego, to jeszcze tuż przed startem, miast pomyśleć o sensownym juniorze, zakontraktowali jako gościa Miedziaka z Torunia. Tam się musi dziać od kuchni. Kędziora cudotwórcą się nie okazał, choć trudno podważać którykolwiek z jego wyborów personalnych. Na ten moment ROW ma u siebie dwóch i pół zawodnika, zaś na wyjazdach, to się dopiero okaże. Na występ tamtejszych juniorów spuszczam kurtynę milczenia, bo mi tych chłopaków zwyczajnie żal. Do nauki i poznawania arkanów służą imprezy młodzieżowe. Ekstraliga to już inny świat i tutaj błędów się nie wybacza. Kto na Grudziądz? Lambert i Woryna na pewno – okaże się z jakim skutkiem. Do tego Milik i… losowanie. Co do młodzieżowców, doradzam pilne wypożyczenie, nawet jednego z Curzytków. W końcu Wrocław jest coś winien prezesowi Krzysztofowi, za poparcie idei startu z tej pozycji obcokrajowca, gdy sprawa była jeszcze gorąca. Falubaz pokazał, że nic o nich jeszcze nie wiadomo. Na tle słabego rywala wypadł okazale, lecz weryfikacja celów i możliwości dopiero przed ekipą Piotra Żyto.

W Gorzowie mieliśmy się sporo dowiedzieć. A to o nowej motywacji i sile gospodarzy, a to o jakości nowej Unii Leszno. Trochę zawiódł mnie w tym spotkaniu Mateusz Bartkowiak. Liczyłem, że po roku terminów wypali jak z kolubryny, a tu póki co – rozczarowanie. Jeśli jednak zawalił Bartkowiak, to co powiedzieć o występie Bartka Zmarzlika? Rozumiem, że mistrz globu nie zapomniał nagle jak się jeździ i niebawem wróci do normalnej dyspozycji. Daleki jestem także, by słabszy rezultat w meczu z Lesznem łączyć w jakikolwiek sposób z nadaktywnością medialną Bartka. On nad tym panuje. Tu nastąpiła ewidentna pomyłka sprzętowa, a lider Gorzowa zwyczajnie zawalił drużynie mecz.

Spadły na mnie gromy i wylano kubły pomyj, kiedy w ubiegłym roku sugerowałem delikatnie, że Bartek żeruje nieco na dobrym numerze startowym i nawet źle spasowany, te swoje dwójki na juniorach przywozi. Robiłem wtedy także bilans występów Zmarzlika, w poszczególnych wyścigach, podczas przegranych meczów Stali i ten wychodził na minus. Zatem narażę się ponownie. Serce raduje tytuł czempiona globu, ale w lidze potrzeba stabilizacji, a tej Bartek jeszcze nie gwarantuje, co obnażył nieco ten pierwszy występ. Kolejne mogą być rewelacyjne, ale po to właśnie kontraktuje się lidera, by ten wygrywał – chyba, że znowu się mylę. Wśród gości pierwsze skrzypce zagrali ci najgoręcej oceniani tuż przed startem rozgrywek. Widać Piterowi przysłużyły się treningi za stodołą, a wizja jazdy na wózku w Tesco dodatkowo go zmotywowała. Emil siedział cicho w mediach przed i w trakcie rozgrzanej dyskusji, a teraz, takoż cichutko i nieśmiało, wspomniał tylko, że czuł się nieco nieswojo. Koldi zrobił swoje, uzupełnili Kubera, Szlauderbach, Kurtz i Smektała (kolejność nieprzypadkowa) i ekipa Barona wyjechała z Gorzowa z tarczą. A Stal pokaże jeszcze, pewnie niebawem, na co naprawdę ją stać, a stać ją na znacznie więcej niż w niedzielnym meczu.

Wreszcie Częstochowa. Najpierw, podobno arbiter, uznał, że tor po piątkowych opadach nie nadawał się do jazdy. Skoro więc to arbiter podjął decyzję, to sprawy nie ma. Ja jednak w telewizji widziałem i słyszałem coś zupełnie odwrotnego od oficjalnej wersji wydarzeń, czemu dałem wyraz tuż po. W mojej ocenie, to nie sędzia podejmował decyzje w piątek. Kiedy w Pile, przed finałem Złotego Kasku, tor był niebezpieczny, nawet bardzo, bo z bandy wystawały gwoździe, a krawężnik przeniesiono na zewnętrzną, wówczas trener kadry Marek Cieślak, usiłował wymusić na zbuntowanych żużlowcach start w zawodach. Tam strajk okazał się skuteczny, choć wbrew oczekiwaniom szkoleniowca i granatowych marynarek, więc w nagrodę liderzy odmowy oberwali rykoszetem tuż po, tylko tak, by mogło się nazywać, że jedno z drugim nie miało związku. W Częstochowie arbiter po ulewie i pracach na torze uznał arenę za bezpieczną i gotową do ścigania, zarządzając próbę toru. Tu już Cieślak nie był tak kategoryczny i konsekwentny jak w Pile. Jego ekipie wytrącono atut własnego toru, więc podopieczni Narodowego zrobili wiele, by „udowodnić”, że tor do walki się nie nadaje. A że wtórował im emerytowany eksmistrz świata z kraju Hamleta, aktualnie w drużynie gości – to i zawodnicy, wsparci trenerami, dopięli swego, a teraz nazywa się, że to była decyzja sędziego. No to się ubawiłem.

Tor w piątek nadawał się do ścigania. Potwierdził to znany wojownik Chris Harris w swym wpisie. Argumentacja jakoby Bomber w tej chwili nie był w stanie uciułać choćby oczka, również do mnie nie przemawia. To znaczy, że Olsen, Fundin, Gundersen, czy Jonsson nie mają prawa się wypowiadać, bo z oczywistych względów, również nie wykręciliby obecnie nawet punktu? Ja Bomberowi wierzę, a Cieślakowi się nie dziwię. W końcu w poniedziałek, na „normalnej” nawierzchni, rozjechał GKM zgodnie z planem. Kiedyś w 1981 w Vojens podczas finału Interkontynentalnego spadł deszcz po pierwszej serii startów. Gospodarze zawodów walczyli półtorej godziny i uzdatnili tor. Wtedy jednak strajk podjęli możni ówczesnego ścigania, Mauger, Sigalos i Kelly Moran, którym na dzień dobry przytrafiła się śliwka. Mieli w tym swój partykularny interes, co oczywiste i zrozumiałe. Sędziujący tamten turniej Polak – Roman Cheładze, były zawodnik, charyzmatyczny arbiter i działacz, udał się do parku maszyn, nie po to by słuchać jęków i narzekań, tylko by zakomunikować zbuntowanym, że po powrocie na wieżyczkę włącza czas 2 minut, a kogo nie będzie na starcie, ten sam się wykluczy z walki. Nim Cheładze wrócił za pulpit, Mauger już stał pod taśmą, by się przypadkiem nie spóźnić. Nie było żadnej rzezi w tym turnieju, kontuzji, czy ostrych dzwonów, a wygrał z kompletem legendarny Bruce Penhall.

W Czewie in plus Świdnicki, młokos, który błysnął myśleniem, bo przecież meczu nie rozpoczął spektakularnie, a potem było tylko… lepiej. W Grudziądzu Łaguta, długa przerwa i jeden dobry wyścig Pedersena, a potem do zapomnienia. Młodzież także. Ekstraliga panowie, nie jest po to, żeby jeździć i dojeżdżać, choć patrząc na Rybnik, nawet to dla niektórych było zbyt trudne, ale by się widowiskowo ścigać. Tego w ekipie Kempesa zabrakło. Zwyczajnie – ścigania. Teraz pojadą u siebie z Rybnikiem, zapunktują solidnie i wszyscy zapomną szybko o wpadce spod Jasnej Góry. Otóż nie. W najbliższym meczu domowym, chciałby żeby Roman Lachbaum dostał po jednym biegu od każdego z seniorów, z wyjątkiem Łaguty. Zasłużył, bo jechał jeden bieg z Włókniarzem, w końcówce i był dobrze doklejony, waleczny i o mały figiel skuteczny. Szkoda, że w nominowanych nie dostał kolejnej szansy. Jednak ten ząb u Lachbauma dostrzegłem i mam nadzieję, że Kempes również. A młodzież do pracy Kostek, bo pod Jasną Górą szału nie było. I nie idzie o brak zdobyczy, ale o źle obierane ścieżki, brak poprawy w dostrojeniu motocykla w kolejnych startach i nieco kanciastą sylwetkę na motocyklu wysokiego Lotarskiego. Jest co robić.

Zatem inauguracja za nami. Żadnych epokowych odkryć nie było. Czekajmy więc do kolejnej rundy i obserwujmy, szczególnie postępy najmłodszych, bo bez nich, bez świeżej krwi z szansami na przetrwanie w dorosłym speedway`u – będzie krucho.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

6 komentarzy on ROW w innej lidze, Lambert na pohybel, jak budować skład i dylematy Miesiąca
    Tomgal
    17 Jun 2020
     1:35pm

    Brawo!!! W końcu ktoś poruszył temat Pana trenera Cieślaka . W pile strasznie płakał żeby startować bo miał w tym pewnie jakiś interes. Powinien był pierwszy stanąć w obronie swoich kadrowiczów, których później przez 2 tygodnie opluwali pismacy ze sportowego pudelka. I za to też później odpłacili mu się strajkiem. Teraz jak przyszło jechać o pkt swojej drużyny to nagle tor niebezpieczny bo popadało. Czemu nie wyjechali odjechac 1 biegu żeby pokazać że się nie da i wtedy zrobić strajk ? To pytanie pozostanie bez odpowiedzi…

      W
      19 Jun 2020
       4:12am

      Gdyby postawa decyzyjnych z Grudziądza była zgoła inna to może by się udało. Od czegoś jest trener czy tam manager czy tam kierownik drużyny czy nie? Trzeba było ekipę wsiąść za kaski i wygnać do swoich boksów z poleceniem siedzenia cicho i zakomunikowac drugiej stronie, że my jedziemy, a skoro CZE nie chce jeździć to chętnie przyjmiemy walkower. Straciliśmy oczywista szansę na dodatkowe punkty, chociaż no fakt, z tyłu głowy siedzi gdzieś to, że panowie nie są rozjezdzeni, a to jest już jakiś (nie mówię że mocny) argument. Ale teraz to sobie można pogdybac…

    Rysio-z-Klanu
    17 Jun 2020
     1:41pm

    Świetne i przede wszystkim trafne podsumowanie inauguracyjnej kolejki.
    Z wielką chęcią czytało się ten artykuł. Dziękuję panie Przemku.

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    17 Jun 2020
     1:59pm

    Ho ho panie Przemku tu to pojechał pan Po Bandzie – jak nie przymierzając Emil w zeszłym roku u Medalików. Może ryzykownie, ale się opłaciło. Każdy punkt opisany, dokładny i podsumowany.
    Cóż dodać, cóż (ująć?) – nie ma co ująć, więc pozostaje ocena: ★★★★★ (żeby nie było to jest 5/5) Takie pisanie to ja lubię – BRAWO!!!

    Edward
    17 Jun 2020
     5:32pm

    Panie Przemku czy pan dzisiaj widzi takiego Neymara, jego brata Przemusia czy innego Rune, żeby oni pojechali na trufnym torze? Nie te czasy. Dzisiaj liczy się kolorowy bidon.

    Gkm Grudziądz
    17 Jun 2020
     11:35pm

    Brawo panie prezesie artykuł bardzo ciekawy i inteligentnie napisany a co można powiedzieć o Kempesie chłop musi wychować jaja albo odejść z klubu bo w piątek była duża szansa na korzystny wynik a tak blamaż na całego i w końcu dać prawdziwą szansę Romanowi jak nie z Rybnikiem to z kim ? Moja propozycja składu to 9 Niki/ Kenet 10 Krzysiu 11 Roman 12 Przemek ( tylko z tego względu że jest obowiązek drugiego Polaka ) 13 Artiom 14 Łobodziński 15 Zieliński 16 Turowski ta para juniorów na młodzieżowy później z seniorami Rybnika można wstawić Marcina chociaż niekoniecznie

Skomentuj

6 komentarzy on ROW w innej lidze, Lambert na pohybel, jak budować skład i dylematy Miesiąca
    Tomgal
    17 Jun 2020
     1:35pm

    Brawo!!! W końcu ktoś poruszył temat Pana trenera Cieślaka . W pile strasznie płakał żeby startować bo miał w tym pewnie jakiś interes. Powinien był pierwszy stanąć w obronie swoich kadrowiczów, których później przez 2 tygodnie opluwali pismacy ze sportowego pudelka. I za to też później odpłacili mu się strajkiem. Teraz jak przyszło jechać o pkt swojej drużyny to nagle tor niebezpieczny bo popadało. Czemu nie wyjechali odjechac 1 biegu żeby pokazać że się nie da i wtedy zrobić strajk ? To pytanie pozostanie bez odpowiedzi…

      W
      19 Jun 2020
       4:12am

      Gdyby postawa decyzyjnych z Grudziądza była zgoła inna to może by się udało. Od czegoś jest trener czy tam manager czy tam kierownik drużyny czy nie? Trzeba było ekipę wsiąść za kaski i wygnać do swoich boksów z poleceniem siedzenia cicho i zakomunikowac drugiej stronie, że my jedziemy, a skoro CZE nie chce jeździć to chętnie przyjmiemy walkower. Straciliśmy oczywista szansę na dodatkowe punkty, chociaż no fakt, z tyłu głowy siedzi gdzieś to, że panowie nie są rozjezdzeni, a to jest już jakiś (nie mówię że mocny) argument. Ale teraz to sobie można pogdybac…

    Rysio-z-Klanu
    17 Jun 2020
     1:41pm

    Świetne i przede wszystkim trafne podsumowanie inauguracyjnej kolejki.
    Z wielką chęcią czytało się ten artykuł. Dziękuję panie Przemku.

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    17 Jun 2020
     1:59pm

    Ho ho panie Przemku tu to pojechał pan Po Bandzie – jak nie przymierzając Emil w zeszłym roku u Medalików. Może ryzykownie, ale się opłaciło. Każdy punkt opisany, dokładny i podsumowany.
    Cóż dodać, cóż (ująć?) – nie ma co ująć, więc pozostaje ocena: ★★★★★ (żeby nie było to jest 5/5) Takie pisanie to ja lubię – BRAWO!!!

    Edward
    17 Jun 2020
     5:32pm

    Panie Przemku czy pan dzisiaj widzi takiego Neymara, jego brata Przemusia czy innego Rune, żeby oni pojechali na trufnym torze? Nie te czasy. Dzisiaj liczy się kolorowy bidon.

    Gkm Grudziądz
    17 Jun 2020
     11:35pm

    Brawo panie prezesie artykuł bardzo ciekawy i inteligentnie napisany a co można powiedzieć o Kempesie chłop musi wychować jaja albo odejść z klubu bo w piątek była duża szansa na korzystny wynik a tak blamaż na całego i w końcu dać prawdziwą szansę Romanowi jak nie z Rybnikiem to z kim ? Moja propozycja składu to 9 Niki/ Kenet 10 Krzysiu 11 Roman 12 Przemek ( tylko z tego względu że jest obowiązek drugiego Polaka ) 13 Artiom 14 Łobodziński 15 Zieliński 16 Turowski ta para juniorów na młodzieżowy później z seniorami Rybnika można wstawić Marcina chociaż niekoniecznie

Skomentuj