fot. Jakub Soboczyński
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W przyszłym sezonie Patryk Rolnicki po raz pierwszy nie będzie mógł korzystać z przywilejów i uprawnień przynależnych młodzieżowcom i będzie zmuszony do rywalizowania wśród seniorów. O zmianie klubu, możliwościach przed nadchodzącym sezonem, niechęci do numeru 8 i planach na przyszłość opowiedział w rozmowie z naszym portalem.

Zostałeś mianowany kapitanem reaktywowanego RzTŻ Rzeszów. Czy będziesz również jego liderem?

Mam nadzieję, że uda mi się połączyć obie te role. Chciałbym być jednym z lepiej punktujących zawodników, ale wszystko zostanie tradycyjnie zweryfikowane na torze. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że robię wszystko, aby prezentować się najlepiej jak to tylko możliwe.

Jakim sprzętem będziesz dysponował?

Każdego roku mocno inwestuję w sprzęt. Wszystkie środki, które zarabiam na torze są na bieżąco inwestowane. Staram się również dokładać ze zgromadzonych przeze mnie oszczędności oraz z pieniędzy za tzw. podpis. Wyremontuję wszystkie silniki, którymi dysponowałem w zeszłym sezonie. Na ten moment zamówiłem również dwa nowe silniki. Będę z pewnością miał na czym jeździć.

Czyli nie należysz do zawodników, którzy za pierwsze zarobione pieniądze najpierw budują dom, a dopiero później inwestują w sprzęt?

Nie, zdecydowanie nie zaliczam się do takich osób (śmiech).

Czy jest szansa na to, że RzTŻ w rozgrywkach ligowych wystawi krajowy skład?

Szansa oczywiście jest, ale mamy bardzo dobrych obcokrajowców, których stać na solidne punktowanie w II lidze. Ilja Czałow, Kenneth Hansen i Patrick Hansen z pewnością są w stanie dobrze punktować i będą brani pod uwagę przy ustalaniu składu. Skład powinien wykrystalizować się po pierwszych sparingach. Wówczas będziemy dużo mądrzejsi, a trener będzie miał dość materiału do analizy.

Na zdj. od lewej Patrick Hansen, Edward Mazur, Patryk Rolnicki i Stanisław Burza/ FOT. FACEBOOK RzTŻ

Dla Ciebie transfer do Rzeszowa to dobre rozwiązanie, zwłaszcza ze względów logistycznych.

Tak, to prawda. Z domu mam około 40 minut na stadion w Rzeszowie. Dojazdy do Grudziądza nie były dla mnie męczące, po prostu miałem kawałek dalej do przejechania, ale w żadnym stopniu mi to nie doskwierało. Cieszę się z powrotu w rodzinne okolice, z pewnością będzie łatwiej.

Jak widzisz współpracę z trenerem Januszem Stachyrą?

Z trenerem znamy się od wielu lat, więc jestem spokojny. Współpraca będzie z pewnością owocna.

Czyli wyjazd do Niemiec na mecz ligowy nie będzie stanowił problemu?

Absolutnie żadnego. Jeżeli miałbym poszukać jazdy, to mógłbym jej poszukać nawet w Danii czy Szwecji. W moim wieku kluczowa jest możliwość ciągłej rywalizacji i ściągania, a miejsce nie ma żadnego znaczenia.

Czy przejście do Grudziądza było dobrym ruchem?

Tak, bardzo fajnie ułożony klub. Mili ludzie, z którymi mam do dzisiaj kontakt. Z osobami pracującymi w klubie zawsze mogłem się dogadać i współpracować. Jeśli będę kiedyś miał taką możliwość, to z wielką chęcią powrócę do klubu z Grudziądza.

Nie chciałeś powalczyć o możliwość startów z pozycji 8/16 w zespole grudziądzkim?

Nie, nie miało to dla mnie żadnego sensu. Nawet wywalczenie miejsca rezerwowego kosztem Romana Lachbauma nie spowodowałoby, że miałbym szansę na zastępowanie zawodników z podstawowej piątki. Na dzień dzisiejszy jestem słabszym od nich zawodnikiem, ale zamierzam pracować dalej i nie poddawać się. Mam nadzieję, że ciężka praca otworzy mi kiedyś drogę do powrotu do Grudziądza.

Patryk Rolnicki w barwach zespołu grudziądzkiego. Fot. Jarosław Pabijan.

Gościnne występy w Krośnie również oceniasz pozytywnie?

Tak, z pewnością. Zawsze była to okazja do dodatkowych startów, co jest bardzo ważne w moim wieku oraz dodatkowa możliwość do zarabiania pieniędzy na inwestycję. Instytucja gościa jest o tyle fajna, że umożliwia zapełnianie wolnych terminów. Myślę, że dla Wilków wykonałem fajną robotę i nie żałują danej mi szansy. Wiele razy pokonywałem seniorów innych drużyn, więc sporo cennych punktów do mety dowiozłem.

Jeszcze wcześniej jeździłeś w Tarnowie. Często mówi się o problemach z płynnością finansową Jaskółek. Jak wygląda kwestia rozliczeń z byłym pracodawcą w Twoim przypadku?

Jestem w stu procentach rozliczony z klubem, Unia nie ma w stosunku do mnie żadnych zaległości. Często mówi się o kłopotach Unii, ale z własnego doświadczenia wiem, że w Tarnowie pieniądze są, choć czasem trzeba na nie chwilę poczekać. Wszystko zależne jest od momentu otrzymania transzy od sponsora tytularnego klubu – Grupy Azoty. W momencie, gdy transza wpływa na konto klubu, to wszystkie zobowiązania są na bieżąco regulowane.

Przed sezonem Grupa Azoty Unia Tarnów pozyskała Michała Gruchalskiego z Częstochowy. Jesteście zawodnikami na dość zbliżonym poziomie. Czy były pracodawca składał Tobie ofertę?

Nie, działacze Jaskółek nie kontaktowali się ze mną. Widocznie nie widzą mnie w składzie. Jednak w przyszłości nie mówię nie naszej ewentualnej dalszej współpracy.

Ile propozycji otrzymałeś przed sezonem?

Łącznie z I i II ligi było to około 10 propozycji.

Planujesz starty w ligach zagranicznych?

Na ten moment nie podpisałem żadnego kontraktu, ale z wielką chęcią znalazłbym jakiś zespół. Moja średnia z zeszłego sezonu w PGE Ekstralidze nie jest kusząca dla klubów spoza Polski i muszę po prostu czekać. Występów w drugiej lidze nie było tak dużo, żeby mogły kogokolwiek przekonać o mojej dobrej formie. W Danii sprawę utrudnia mi przyznana kategoria B. Szwecja jest trudną kwestią, bo trzeba być naprawdę dobrym zawodnikiem, żeby podpisać u nich kontrakt. W Czechach planują jechać swoimi, lokalnymi zawodnikami. Mam nadzieję, że po kilku pierwszych  meczach sytuacja zrobi się lepsza, bo liczę na  dobry początek sezonu.

W historii polskiego żużla widnieje klub Victoria Rolnicki Machowa, którego dobroczyńcą był Twój dziadek. Czy nazwisko Rolnicki pomagało czy przeszkadzało na początku kariery?

Ani nie przeszkadzało, ani nie pomagało. Ludzie z pewnością kojarzyli mnie z dziadkiem, ale dla mojej kariery nie miało to znaczenia. Dziadek był jedynie mecenasem tego klubu i nie posiadał wiedzy stricte żużlowej, którą mógłby mi przekazać. Cała organizacja i nauka tej okołożużlowej otoczki jest dorobkiem moim i mojego teamu na przestrzeni ostatnich lat.

A jak wygląda kwestia Twoich sponsorów po przejściu do Rzeszowa?

Oczywiście mam swoje grono sponsorów, którym bardzo dziękuję za okazywane wsparcie. Dobrze wyeksponowane miejsce dla kolejnych z pewnością się znajdzie, więc serdecznie zapraszam do współpracy.

Dziękuję za rozmowę.

Również dziękuję i korzystając z okazji chciałbym pozdrowić wszystkich swoich kibiców, sponsorów, rodzinę oraz przyjaciół.

PAWEŁ ZAŁUCKI