Zabrzmi to może brutalnie, ale prawda wygląda tak, że jak klub osiąga satysfakcjonujący wynik sportowy, a kibic jest ukontentowany igrzyskami jakie mu się oferuje i kasa się mniej więcej zgadza, to często nie widać co dzieje się pod powierzchnią. Tak jak w mętnej wodzie nie widać tłustych ryb. Gorzej jak rzeczywistość zaczyna skrzeczeć. Wtedy ryby wypływają na wierzch. Te padnięte i śmierdzące przede wszystkim...
Ostatnia bombka, która wybuchła w okolicach Śląskiej w Gorzowie, a fala uderzeniowa poniosła ją po żużelkowej Polsce, związana z dochodami byłego prezesa Stali, pasuje wręcz modelowo do tezy, którą postawiłem we wstępie. Gorzów darzę dużą sympatią. Nie znam oczywiście kulis finansowych operacji w tamtejszym klubie, ale myślę, że z pewnym prawdopodobieństwem mogę się pokusić o diagnozę ostatnich problemów. W końcu robi człek przy tym sporcie już sporo czasu i niejedno widział i przeżył. Otóż klub Stal Gorzów działa jako spółka akcyjna. Ma więc swój zarząd, który w myśl prawa może być jedno lub kilkuosobowy, ale ma także taki organ, który nazywa się radą nadzorczą. W jego skład wchodzą przedstawiciele właścicieli spółki i ich zadaniem jest współpraca z zarządem, ale także jego kontrola, także kluczowych, kwestii finansowych. I jeżeli pojawiają się jakieś nieścisłości, wątpliwości, to właśnie tenże organ powinien na nie reagować. Bo taki jest jego obowiązek.
Nie zwykłem nikomu zaglądać do kieszeni, rozumiem, że jeżeli były prezes „Stalówki” robił sobie bulwersujące dziś opinię publiczną przelewy z tytułu własnej działalności marketingowej, to robił to za zgodą owej rady nadzorczej. Ona musiała to aprobować i jeżeli ktoś jest tym procederem zbulwersowany, powinien swoje pytania skierować właśnie w stronę tychże dżentelmenów. Oni powinni wiedzieć, co i dlaczego, bo członkostwo w radzie to nie tylko przyjemności związane z oglądaniem meczów w strefie vip z cateringiem, dobrą wódeczką, a czasem także (czemu nie) cygarem w dłoni. A jeżeli nie wiedzieli i uznają, że coś się nie zgadza – trzeba interweniować. Bo losy prezesa są w ich rękach. To powinno wyglądać tak jak w każdej innej firmie-spółce. Rada nadzorcza powołuje zarząd, określane jest jego wynagrodzenie. Jeżeli spółka świetnie prosperuje, osiąga suty zysk, to wtedy osoby, które stają na jej czele powinny zarabiać odpowiednio dużo, skoro przyczyniły się do tejże prosperity. Tyle piękna teoria, a w praktyce, w naszej rzeczywistości, różnie to wygląda.
Swego czasu głośno było o patologiach w kopalniach, które generowały duże straty, co nie przeszkadzało ludziom nimi kierujących pobierać gigantyczne, jak na polskie warunki, pensje i premie. Rzecz interesująca, czy w polskim żużlu, zachowując oczywiście wszelkie proporcje, nie dochodzi do podobnych zjawisk. Oczywiście, klub żużlowy to nie zakład produkcyjny, trudno, aby osiągał zyski. Niemniej sytuacja, w której klub ma długi wobec zawodników, a na światło dzienne wychodzą takie „kwiatki”, ten gorzowski przypadek musi wzbudzać kontrowersje. Zupełnie inną kwestią jest czas, kiedy to różne „brudy” wypełzają na światło dzienne. Reguła jest taka, że jak klub dobrze prosperuje, ma „pękaty” budżet, organizuje turniej Grand Prix, na którym zarabia (bo wpisowe opłaca samorząd) i osiąga świetne wyniki sportowe, wówczas nie ma problemu i wszyscy piją sobie z dzióbków, pękając z dumy z osiąganych sukcesów. Kiedy jednak balon pęka, w budżecie pojawia się coraz większa dziura, zaczyna się patrzenie na ręce i zadawanie trudnych pytań. Ot, taka zmora polskiego żużla. Niejedyna niestety.
ROBERT NOGA
Pytanie, na jakich zasadach funkcjonują w swoich klubach żużlowych inni prezesi? Umowa o pracę? Społecznie? Kontrakt menadżerski? Kto to kontroluje i jak? Bo jak czytamy powyżej o radzie nadzorczej…. W gębie wielu prezesów jest dobrych a rzeczywistość pokazuje inny wektor.
W Rybniku Pan Prezes tez pracuje spolecznie 😉 nie ma sie co martwic !!!
Ps. Nie oddawajcie tylko karnetow 😉
Uważam, że gdy w tym wszystkim doszło do przestępstwa sprawa powinna być skierowana do organów ścigania. Gdy do tego nie dojdzie trzeba przyjąć, ze wszystko toczyło się zgodnie z prawem. A więc pisanie o takich sprawach bez dokładnego sprawdzenia jest nie na miejscu. Nikomu nie można przypisywać winy bez jej udowodnienia. Warto przemyśleć to redaktorze Robercie Noga. Zepsuć opinię człowiekowi jest łatwo, naprawić trudno.
Rok temu w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego IMZ mówił tak:
“- Powtarzam kolejny raz, nie jestem przyspawany do funkcji prezesa klubu, ani ja, ani żaden z pozostałych członków zarządu. Swoje funkcje pełnimy społecznie. W każdej chwili jesteśmy gotowi zrezygnować. ” Ewidentne kłamstwo głoszone publicznie
Klub był w kiepskiej kondycji finansowej a “społeczny” menadżer wystawiał fakturki, chociaż efekty jego zarządzania były mizerne – a to niestety wykracza już nieco poza ramy tylko moralno-etyczne i może być uznane za działanie na szkodę spółki. Oczywiście, jeśli rada nadzorcza coś takiego aprobowała to też powinna za to „beknąć”.
Następny, który ma problem z czytaniem ze zrozumieniem. Możesz wskazać w którym miejscu redaktor Noga pisze, że doszło do przestępstwa i gdzie i komu przypisuje winę za jakiekolwiek przestępstwo.Pan Noga wyraził tylko swoją obiektywną opinię na temat sytuacji jaka panowała w Gorzowskim klubie za czasów prezesury IMZ do czego miał pełne prawo.
Pamiętam panie Robercie jak G. Ślak był pana „guru”. Każdy lekko zdrowo myślący człowiek wiedział, że Trzebinia była tylko pralnią. A dzisiaj tylko kopalnie generują straty? JPRD. Pzdr!
To jak to z tym „panem” Ślakiem panie Robercie się zakończyło? Chętnie byśmy się jako kibice dowiedzieli. Pzdr!
Skoro wywołał mnie Pan do tablicy…Rafineria Trzebinia została sponsorem strategicznym Unii Tarnów przed sezonem 2004, będąc w grupie kapitałowej Orlenu. W zarządzie Orlenu był wtedy człowiek z Tarnowa, były wiceprezes Zakładów Azotowych, będący wielkim fanem sportu i tarnowskiej Unii i było powszechnie wiadomo, że to on, jako bardzo wpływowa osoba w paliwowym koncernie, stał za tą sponsorską umową. Rafineria, której prezesem był wspomniany przez pana Grzegorz Ślak miała umowę sponsorską z tarnowskim klubem, trwało to bodaj trzy sezony, o ile dobrze pamiętam. A późniejsze losy Grzegorza Ślaka (nie wiem dlaczego pisze Pan, że był moim guru?) to już zupełnie inna historia, niezwiązana z tarnowskim speedwayem. Natomiast kopalnie podałem tylko i wyłącznie jako przykład, niestety takie sytuacje zdarzają się, jak się okazuje także w sporcie i także w żużlu. Pozdrawiam serdecznie z Galicji
Panie Robercie. Umówmy się, że nie jesteśmy sobie wrogiem. Zapewne mam dużo skromniejsze w wielu sytuacjach od pana info. Mam wielki dla pana szacunek. Pewne sytuacje zapewne nas obu przerastają. Życzę wszystkiego najlepszego. Przepraszam za słabą z mojej strony próbę dziennikarstwa. Pzdr!
Żużel. Jednak nie Kryterium Asów? Tam otworzą sezon szybciej niż w Bydgoszczy!
Żużel. Oto plany TVP! Będzie więcej żużla, szef Canal+ prostuje!
Żużel. Był mechanikiem Basso. Imponuje mu Kurtz, a pasje poszerza przez… grę (WYWIAD)
Żużel. To zmieniłby w żużlu Pawlicki! Kapitan Falubazu zaskoczył
Żużel. Ogrom żużlowych transmisji! Bewley kontra Sajfutdinow już na otwarcie!
Żużel. GKM rusza na obóz! Jeden z seniorów nie mógł się stawić!