Wspomnienie z wczesnej młodości. Przeszklone drzwi do pokoju w bloku „punktowcu”, z wielkiej płyty, obklejam trzema afiszami anonsującymi zawody żużlowe w Tarnowie. Korzyść z tego jest podwójna. Odseparowuję się tym samym od świata zewnętrznego, a rano, kiedy się budzę, wyobraźnią jestem od razu na stadionie.
Mam znajomego, który kolekcjonuje żużlowe afisze i jest to kolekcja spora. Inny kolega przed laty grasował wieczorami po mieście i przy pomocy noża lub żyletki próbował „wykrawać” plakaty reklamujące speedwayowe emocje ze słupów ogłoszeniowych. Tak powiększał swoje zbiory.
Afisze żużlowe to cała historia tego sportu, podobnie jak programy, czy plastrony zawodników. Bywały różne, w zależności od możliwości finansowych klubu, pomysłowości grafika, możliwości drukarni czy też szans na zdobycie odpowiedniej jakości papieru, co w czasach PRL-u wcale do łatwych zadań nie należało. Czarno-białe i kolorowe, ze zdjęciami zawodników lub ciekawą grafiką, albo też zawierające jedynie same napisy, z suchą i konkretną informacją, co gdzie, kiedy i za ile. Ale wśród setek afiszy, które przez dziesięciolecia wisiały na tablicach ogłoszeniowych, stadionowych parkanach, w witrynach sklepowych i Bóg jeden wie gdzie jeszcze, jeden z cała pewnością się wyróżniał i można go uznać wręcz za kultowy. Przedstawia dwóch walczących na wirażu zawodników, spod kół motocykli sypie się lawa żużlowego pyłu. Jego historia jest bardzo ciekawa.
Otóż w drugiej połowie lat 50. Polski Związek Motorowy ogłosił konkurs na projekt żużlowego afisza i ten właśnie zdobył największe uznanie. Prowadzący zawodnik po prawej stronie bardzo przypomina sylwetką Floriana Kapałę, czołowego naszego zawodnika w tamtych latach, czterokrotnego indywidualnego mistrza kraju i zdobywcę pierwszego Złotego Kasku. Podobno sylwetkę żużlowca na plakacie odwzorowano właśnie ze zdjęcia Kapały w akcji. Wyjątkowość tego afisza polega na tym, że PZM wydrukował go w liczbie (taką informację znalazłem w internecie) kilkudziesięciu tysięcy sztuk, w trzech wersjach kolorystycznych: żółtej, czerwonej oraz niebieskiej i rozdysponował pomiędzy poszczególne kluby żużlowe. W efekcie, przynajmniej przez lat kilkanaście, ten właśnie afisz „królował” w żużlowej Polsce i z nim związane były najpiękniejsze wspomnienia kilku pokoleń kibiców. Także, nie ukrywam, moje.
Od zauważenia takiego właśnie afisza w centrum Tarnowa, anonsującego mecz ligowy, zaczęła się moja przygoda z tym sportem. Dziś to już prawdziwy rarytas, mam jeden w kolekcji. W aukcjach internetowych sprzedający życzą sobie za zadrukowane egzemplarze z lat 60., około pół tysiąca złotych. Wspomnienia są za to bezcenne.
ROBERT NOGA
Żużel. Wojdyło kierował się dwiema sprawami. „Postawiłem na płynność finansową. Orzeł jest wypłacalny”
Żużel. Piękny gest Macieja Janowskiego. Lider Sparty odwiedził chore dzieci
Żużel. Szczere wyznanie juniora Włókniarza. Oficjalnie zakończył karierę!
Żużel. Rozpoczynamy „Żużlową Paczkę 2024”. Wylicytujcie plastrony, możliwość udziału w treningach żużlowych i wiele więcej!
Żużel. Mikołaje na motorach w Gdańsku! Wśród nich młody zawodnik Wybrzeża
Żużel. Vaculik mówi o sytuacji Stali. Chce dalej jeździć w Gorzowie!