Tony Rickardsson (z lewej) i Robert Nagy.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tony Rickardsson to bez wątpienia jedna z największych ikon w historii żużla. Szwed sześciokrotnie zostawał najlepszym żużlowcem globu i ma w swojej kolekcji jedenaście medali indywidualnych mistrzostw świata. 50-latek może się pochwalić również wieloma spektakularnymi akcjami na torze. Jego najbardziej pamiętnym manewrem pozostaje jednak ten z Cardiff z 2005 roku.

Bieg, który przeszedł do historii speedway’a miał spory ciężar gatunkowy. Był to bowiem finał turnieju rozgrywanego na Millennium Stadium. Do kluczowego wyścigu walijskiej imprezy, poza Szwedem, awansowali wtedy Jarosław Hampel, Bjarne Pedersen i Hans Andersen.

– To był jeden z tych wieczorów, kiedy nie wszystko szło do końca świetnie. Oczywiście, byliśmy zadowoleni z tego, że udało nam się awansować do finału, ale czułem, że w ostatnim wyścigu muszę zrobić coś specjalnego. Czułem też, że pozostali finaliści przez całe zawody jeździli lepiej ode mnie. Nie mieliśmy właściwej prędkości, aby ich pokonać – mówi Rickardsson na łamach Speedway Star.

Przed finałowym starciem zdecydowanie najlepiej prezentował się Jarosław Hampel. Polak wygrał cztery z sześciu wyścigów turnieju w Cardiff i zmierzał po dość nieoczekiwane zwycięstwo (był to pierwszy występ Hampela po kontuzji, przez którą opuścił turnieje Grand Prix w Eskilstunie i Krsko). Kapitalna akcja sześciokrotnego mistrza świata sprawiła jednak, że „Mały” mógł walczyć tylko o drugie miejsce.

– Powiedziałem mechanikom, żeby zmienili zapłon w moim motocyklu. Wspomniałem, że zamierzam pojechać po szerokiej i lekko dotknąć płotu. Potem okazało się, że jechałem po płocie bardzo długo – wspomina Szwed.

– To nie było planowane! Nie miałem tego w głowie, ale to naprawdę zadziałało. To był jeden z tych manewrów, o których zawsze marzyłem – dodaje.

Ta kapitalna akcja sprawiła, że Rickardsson poczuł się spełniony i podjął decyzję o zakończeniu kariery. Problemy jego macierzystego klubu – Masarny Avesty, doprowadziły jednak do tego, że 20-krotny zwycięzca turniejów Grand Prix odłożył przejście na emeryturę o kolejny rok. – Tej nocy podjąłem decyzję o odejściu od żużla. Po ceremonii powiedziałem mojemu teamowi, że chcę odejść po zakończeniu sezonu. Czułem, że zrobiłem wszystko, co miałem do zrobienia – wyjaśnia Rickardsson.

BARTOSZ RABENDA