Kacper Gomólski. Fot. Jarosław Pabijan.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kacper Gomólski po sukcesach w IMŚJ, w latach 2013- 2014, stał się jedną z największych nadziei polskiego żużla. Dwa ostatnie sezony nie były w jego wykonaniu najlepsze. W rozgrywkach 2020 ponownie będzie chciał jednak udowodnić swoją wartość. O planach na najbliższy sezon opowiedział w rozmowie z naszym portalem.

Jesteś w polskim żużlu pionierem w zakresie crowdfundingu (finansowanie społecznościowe). Jaki rezultat przyniosła zbiórka przed sezonem 2019? Czy planujesz kolejne tego typu akcje?

Początkowo nie byłem przekonany do tej formy pozyskiwania środków. Dużą rolę odegrał mój team, który nakłonił mnie do rozpoczęcia zbiórki. Stwierdziłem, że warto spróbować czegoś takiego, gdyż jedynie nieliczni decydują się na gromadzenie środków w taki sposób. Początkowo założyliśmy, że zbieramy pieniądze na silnik, który kosztował około 25 tysięcy złotych. Udało się zebrać nieco mniej, ale i tak była to spora kwota – około 13 tysięcy złotych. Ostatecznie nie zdecydowaliśmy się na zakup silnika, a pozyskane środki przeznaczyliśmy m.in. na tarczki, łańcuchy, opony czy dwa nowe kaski. Po sukcesie pierwszej akcji nie wykluczam kolejnych, być może w przyszłości spróbuję ponownie tego typu pozyskiwania środków. W ramach podziękowania dla kibiców w finale IMP wystąpiłem w specjalnym kombinezonie z nazwiskami darczyńców. Korzystając z okazji chciałbym jeszcze raz przekazać swoje ogromne podziękowania dla wszystkich uczestników akcji.

W sezonie 2020 w polskich rozgrywkach będziesz kolejny sezon startował w barwach Wybrzeża Gdańsk. A jakie są Twoje plany startowe poza Polską?

Na ten moment podpisałem kontrakt jedynie w lidze duńskiej z zespołem Grindsted. W sezonie 2014 miałem już okazję do startów w tej drużynie i obie strony bardzo ciepło wspominają tamtą przygodę. W trakcie rozgrywek 2014 przeszedłem pod numer 1 i dużo ciężej było o zaproszenie do składu, gdyż jednym z moich konkurentów był chociażby Michael Jepsen Jensen. W roku 2020 w lidze duńskiej będę zawodnikiem kategorii B, więc mam znacznie większe szanse na regularne występy. W Danii bardzo wiele zależy od przydzielonej kategorii, która często bywa decydującym czynnikiem w zakresie uzyskiwania samych zaproszeń do składu meczowego.

W Szwecji występowałeś w barwach Dackarny. Czy jest szansa na ponowne występy w barwach tej drużyny?

Na ten moment nie zdecydowaliśmy się na przedłużenie współpracy na kolejny sezon. Uzyskana przeze mnie średnia w rozgrywkach 2019 nie pasuje do koncepcji budowy drużyny. Jestem otwarty na występy w Elitserien i mam nadzieję, że znajdą się chętni na moje usługi.

A będziesz ponownie występował w Rosji w barwach Turbiny Bałakowo?

W tym przypadku obie strony skłaniają się do kontynuowania współpracy. W tym momencie rosyjscy działacze czekają na ostateczne potwierdzenie regulaminu rozgrywek i mam nadzieję, że pozwoli on na moje występy na wschodzie. Jeśli podpiszę kontrakt, zamierzam wysłać do Rosji jeden kompletny motocykl. W sezonie 2019 przywoziłem ze sobą jedynie silnik, a resztę podstawiali Rosjanie. Dużo lepszym rozwiązaniem jest jazda na całkowicie własnym sprzęcie. Nawet przywiezienie swojego siodełka nie pozwalało na osiągnięcie odpowiedniego komfortu w czasie jazdy na motocyklu.

Kacper Gomólski bardzo polubił wschodnie klimaty. Fot Instagram zawodnika: Ginger__44

Przejdźmy do rozgrywek w naszej ojczyźnie. Czy miałeś propozycję z innych drużyn niż z Gdańska?

Tak, miałem trzy propozycje, wszystkie z klubów pierwszoligowych. Zostałem w Wybrzeżu, bardzo się z tego cieszę i moim zdaniem nie ma sensu wracać do propozycji z innych zespołów.

Czy dopuszczasz możliwość powrotu do rodzinnego Gniezna w najbliższych latach?

Przyznam szczerze, że nie myślałem nad powrotem do Gniezna. Jeżeli w przyszłości pojawiłaby się oferta, to z pewnością zasiądziemy do rozmów. Jestem w dobrych relacjach ze Startem. Na ten moment jestem zawodnikiem Wybrzeża i skupiam się na występach w jego barwach. Wiadomo, że pochodzę z Gniezna, ale w tym momencie nie myślę o powrocie do Startu.

Czy po dobrym sezonie w Nice I Lidze Żużlowej planowałbyś ugruntować w niej swoją pozycję, czy może ponownie zaatakować Ekstraklasę? Oczekiwałbyś od klubu ekstraligowego gwarancji startów?

O startach w PGE Ekstralidze myślę jedynie w kontekście awansu z Wybrzeżem. Na ten moment nie rozważam możliwości odejścia z Gdańska do drużyny z najwyższej klasy rozgrywkowej.

O co powalczy Wybrzeże Gdańsk w sezonie 2020? Rywale z Torunia, Ostrowa i Twojego rodzinnego Gniezna przynajmniej na papierze dysponują lepszym składem.

Naszą drużynę zasilili niezwykle ciekawi zawodnicy. Kildemand to jeździec światowej klasy, były uczestnik elitarnego cyklu GP, który z marszu powinien stać się jednym z najlepszych zawodników zespołu. Duńczyk ma ogromny potencjał, który właśnie w Gdańsku powinien się ponownie objawić. Wybrzeże zasilił również Rasmus Jensen. W ubiegłym sezonie notował znakomite występy w Anglii i Szwecji. Stać go na to, aby dołożyć cenne punkty do dorobku zespołu. Moim zdaniem jesteśmy w stanie rywalizować ze wszystkimi ekipami w lidze. Tor rozstrzygnie, które z zespołów okażą się silne w praktyce.

W drużynie występowałeś z Karolem Żupińskim, a od sezonu 2020 dołączy do Was Piotr Gryszpiński. W latach 2013 i 2014 odnosiłeś spore sukcesy w gronie młodzieżowców. Jak oceniasz potencjał wspomnianej dwójki?

Karol posiada spory talent, ale jego potencjał na tę chwilę pozostaje niewykorzystany. Mam nadzieję, że w przyszłym roku po przekroczeniu magicznej bariery osiemnastu lat w końcu wystrzeli. Z pewnością musi do pewnych rzeczy dojrzeć, wziąć kilka kwestii organizacyjnych na siebie i jeszcze bardziej się zaangażować w ten „poważny żużel”. W kwestii Piotra Gryszpińskiego mogę powiedzieć znacznie mniej niż o Karolu. Piotr nieco później zaczął przygodę z żużlem, ale szybko nadrabia ten czas. Sprawdzając wyniki zawodów młodzieżowych zauważyłem, że Gryszpiński bardzo dobrze punktuje na różnych torach. Dużo jeździ, a teraz dojdzie dodatkowy impuls w postaci zmiany klubu. Jestem przekonany, że młodzieżowcy dołożą do dorobku drużyny sporo ważnych punktów. Wszak to właśnie oni często przechylają szalę zwycięstwa na jedną ze stron.

W takim razie czego zabrakło Dominikowi Kossakowskiemu do zrobienia kariery w seniorskim speedwayu?

Ciężko powiedzieć. Gdy w sezonie 2017 dołączyłem do Wybrzeża, to Dominik do połowy rozgrywek jechał bardzo dobrze. Później doznał kontuzji i nieco się pogubił. Od tamtej pory „Domin” nie wrócił do wcześniejszej formy. Szkoda, bo z pewnością ma spory potencjał. Do dzisiaj utrzymujemy kontakt prywatnie. Dominik to fajny gość i mam nadzieję, że w życiu odnajdzie coś, co będzie chciał robić i będzie odczuwał z tego przyjemność.

Jaka średnia zadowoli Cię w rozgrywkach I ligi 2020?

Rozpisałem sobie na kartce plan na sezon 2020, ale nie zamierzam go nikomu ujawniać. Po sezonie przy każdym z punktów będę zaznaczał „ptaszka” lub „krzyżyk”. Mam również dżentelmeńską umowę z panem prezesem Zdunkiem, która z pewnością będzie mnie motywowała do jeszcze lepszej postawy na torze i poza nim, ale również ona nie może ujrzeć światła dziennego. Mam nadzieję, że za rok będę mógł usiąść i oznaczyć większość celów jako zrealizowane.

PZ: W jaki sposób przygotowujesz się do nadchodzących rozgrywek?

Początkowo planowałem rozpocząć przygotowania na początku listopada. Drobny uraz opóźnił rozpoczęcie o około 2 tygodnie. Trenuję ogólnorozwojowo dwa razy dziennie od poniedziałku do piątku po dwie godziny. Soboty są dniem na regenerację organizmu. W niedzielę planuję wprowadzić pewną innowację do swoich treningów: będę hartował swój organizm… morsując (śmiech). Mam nadzieję, że ten sposób przygotowań pozwoli mi na osiąganie satysfakcjonujących wyników.

Nasz rozmówca zdążył rozpocząć przygotowania do wyjazdu na tor. Fot. Jarosław Pabijan.

Ostatnio dość gorącym tematem jest pominięcie Twoich czterech kolegów przy nominacjach do kadry narodowej w związku ze słynnymi L-4. Czy mógłbyś ustosunkować się do tej sytuacji?

Moim zdaniem najbardziej ucierpi na tym wszystkim kadra narodowa. Polskiego żużla nie stać na rezygnację z czterech bardzo dobrych zawodników. Byłoby dobrze, gdyby strony porozumiały się w tej sprawie. Jeśli zawodnik przedstawił zgodnie z przepisami zwolnienie lekarskie, to moim zdaniem nie powinno być ono podważane.

Niebawem druga część rozmowy. Poruszymy w niej m.in. kwestie spędzania czasu wolnego po sezonie oraz porozmawiamy o zbliżających się świętach.

PAWEŁ ZAŁUCKI