Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Współwłaściciel firmy Speed Products i menedżer Artioma Łaguty też nie spodziewał się takiej wiosny jaką mamy obecnie. O tym czy i kiedy wystartuje liga oraz o innych problemach, przed którymi stoi żużel i nie tylko w poniższej rozmowie. 

Rafał, funkcjonujesz blisko wielu zawodników. Powiedz, proszę, jak mocno daje im się we znaki obecna sytuacja?

Na pewno każdy na swój sposób ją przeżywa. Warto zwrócić uwagę, że każdy z zawodników ma obliczony swój cały cykl treningowy i w tym momencie zakładał on wyjazd na tor. Takie były plany. Część z zawodników, owszem, zdążyła wyjechać na tor, odjechać kilka kółek, ale teraz jest zastój. Co do dalszych kwestii, to najlepiej rozmawiać już z samymi zawodnikami.

Wasza firma, Speed Products, zajmuje się dystrybucją akcesoriów żużlowych. Są opóźnienia w płatnościach ze strony zawodników?

Są i nie ma co tego ukrywać. To wszystko jest ze sobą powiązane. Sezon nie ruszył i trudno oczekiwać, aby wszystko odbywało się w rytmie takim jaki był zaplanowany. Staramy się być wobec zawodników wyrozumiali i cierpliwi. Cierpliwość to w czasach pandemii bardzo poszukiwana rzecz. 

Co się wydarzy w światku żużlowym, jeśli sezon nie wystartuje?

Nie wiem. Nikt nie brał tego scenariusza pod uwagę, aczkolwiek jak wiemy jest on też możliwy. Patrząc na całą sprawę czysto w wymiarze ludzkim to są głosy o dramacie jaki spotkał sport i szeroko rozumianą rozrywkę. Moim skromnym zdaniem dramat to mieliśmy we wrześniu 1939 roku. Tutaj mamy sytuację bardzo trudną. Większość z nas przywykła do dość wygodnego życia, a ono nam teraz pokazuje, że nie zawsze musi być przyjemnie i łatwo. Dla wielu z nas sport to sposób na życie, ale przy tej sytuacji, która nas wszystkich teraz dotyka naturalnie zejdzie on na dalszy plan.

Od kilku dni rozmawiam z zawodnikami i około 70 procent z nich mówi, że może grozić im bankructwo?

Oczywiście, że dla nikogo nie jest to łatwa sytuacja. Ty leżysz z gorączką, setki tysięcy ludzi bardzo poważnie się martwi, co z nimi będzie, czy będą mogli co do garnka włożyć, czy nie stracą pracy. Globalny kryzys związany z Covid 19 infekuje wszystkie dziedziny życia, nie tylko sport.

Słyszałem głosy, że niektórym zawodnikom wystarczy środków na miesiąc, dwa życia bez zarabiania na torze. Oni nie myślą, gospodarując budżetem, że może przyjść taki moment jak ten teraz? 

Miejmy nadzieję, że w jakiejś części sezon uda się odjechać. Przed nami jednak sporo znaków zapytania, kiedy, w jakiej formie. Tu obecnie niewiele od nas zależy. Najpierw świat musi uporać się z wirusem… Co możemy my w tej sytuacji… Stosować się do zaleceń specjalistów, ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się zarazy. Fajną inicjatywą jest akcja #zostanwdomu. Pamiętać trzeba zwłaszcza o starszych osobach, które mogą potrzebować naszej pomocy. Teraz chyba także przyszedł taki czas na refleksję nad tym wszystkim, za czym w życiu gonimy i cieszenie się z tego, że można zjeść wspólnie choćby zwykły obiad, obejrzeć film. Tak sytuacja robi się poważna…. Jeśli odwołuje się taką potężną imprezę jak wyścig Formuły 1 w Australii, to najdobitniej mamy dowód na to, że położenie nasze jest poważne. Dlatego jeśli chodzi o żużel, uważam, że każdy scenariusz jest możliwy. Trzeba zrobić wszystko, aby w momencie jak organizowanie imprez masowych będzie możliwe, speedway jak najszybciej ruszył nawet w okrojonej formie rozgrywek. Wiem, że jako środowisko potrafimy się zjednoczyć i wspólnie działać ponad podziałami dla dobra dyscypliny. Jeśli więc tylko pojawi się zielone światło, to wypracujemy dobre rozwiązania.

Przemawia do Ciebie możliwość jechania ligi  bez kibiców?

Uważam, że takiej opcji nie powinniśmy absolutnie brać pod uwagę. Nie ma igrzysk bez publiczności i tak powinno być również w żużlu. 

Dziękuję za rozmowę. 

Dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców.