Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W pewnym prężnie rozwijającym się kraju nad Wisłą, będącym chwilowo żużlową potęgą, w najlepsze trwają rozgrywki ligowe. Jako że jest to żużlowa potęga właśnie, rozgrywki te składają się aż z trzech szczebli. W ramach tych szczebli każda drużyna może albo awansować wyżej, albo spaść do niższej dywizji. Każda? No nie każda. Lokomotiv Daugavpils nie może. Bo nie…

Podczas mojej ostatniej korespondencji z Timo Lahtim zapytałem, jaki jest cel jego drużyny w obecnych rozgrywkach Nice 1. LŻ. Odpowiedział, zgodnie z moim przypuszczeniem, że drużyna chce awansować do play off, a potem ustalą sobie nowe wyzwanie. Zastanowiło mnie wtedy, co takim wyzwaniem miało by być. Bo chyba nie kolejne wygranie rozgrywek na złość PZM i uruchomienie kolejnej lawiny spekulacji połączonych z pielgrzymkami do Warszawy w celu wybłagania korekty regulaminu? Kto by miał na to nerwy? Bo już na pewno nie PZM. Będzie więc jak zwykle. Lokomotiv konsekwentnie będzie ciułał punkty, może i nawet wygra jakiś mecz w fazie finałowej, a na koniec dostanie pamiątkowy puchar i uścisk dłoni prezesa.

Sytuacja opisana powyżej jest o tyle prawdopodobna, że żużlowcy z Dyneburga w dwóch swoich meczach na zapleczu elity najpierw nieznacznie przegrali z Unią Tarnów, a następnie rozbili Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Daje im to w konsekwencji miejsce trzecie z jednym spotkaniem odjechanym mniej. Tak jest z resztą niemal co roku. Od początku swoich występów w 1. lidze (rok 2008), Lokomotiv tylko trzy razy nie jechał w play-offach. Szczyt osiągnęli zwyciężając w rozgrywkach w latach 2015 oraz 2016. Ten ostatni triumf to już zresztą Himalaje dobrego samopoczucia Łotyszy, którzy wygrali mimo deklaracji ówczesnego prezesa PZM jeszcze w połowie rozgrywek, że nie mają co myśleć o awansie. Bo regulamin mówi wyraźnie.

Najpierw było o tym, że Lokomotiv nie może awansować, bo jest klubem łotewskim i musi mieć zarejestrowaną spółkę prawa handlowego na terenie naszego kraju. Potem, że może i dałoby się to zrobić, tylko że telewizja i sponsorzy kręcą nosem, ponieważ nie mają w Dyneburgu swoich interesów. Po kolejnym triumfie Łotyszy przyszedł już czas na rozwiązanie ostateczne: wprowadzenie do regulaminu zapisu (nieodwołalnego!) o tym, że klub jeżdżący w PGE Ekstralidze musi posiadać stadion w Polsce. Na to już raczej nie było siły, chyba że ktoś podjąłby się realizacji pomysłu odbicia Inflantów. Pozostało więc w mieście nad Dźwiną potulnie spuścić głowę, wziąć głęboki oddech i sobie w pierwszej lidze jeździć dalej.

Z całej tej litanii wprowadzanych naprędce przepisów mających już niemal charakter nękania, najciekawiej brzmi ten o nieodwoływalnych zapisach w regulaminie. Mówi to przedstawiciel żużlowej nacji, która zapisy w regulaminie Ekstraligi zmienia w zasadzie co roku. Jak nie KSM, to rezerwowy pod numerem 8 i 16. Jak nie limit startów w ligach, to „zawodnik oczekujący”. Pamiętam doskonale, gdy po okraszonym mistrzostwem Polski sezonie 2011, drużyna Falubazu Zielona Góra musiała się pozbyć swojego lidera Grega Hancocka, a Piotr Protasiewicz musiał zrezygnować ze startów w Grand Prix. Wszystko przez to, że Ekstraliga wymyśliła sobie limit jednego zawodnika jeżdżącego w mistrzostwach świata w jednej drużynie.  Po kolejnym sezonie przepisu już nie było!

Można więc i należy zmieniać przepisy, byle z głową i dla dobra ogółu. A dla dobra speedwaya w Polsce, ale przede wszystkim dla elementarnej dziejowej sprawiedliwości jest to, żeby przynajmniej formalnie umożliwić Lokomotivowi Daugavpils udział w rozgrywkach PGE Ekstraligi. Normalnym jest przecież to, że drużyna jeździ, by wygrywać i by mierzyć się z najlepszymi. Tymczasem z wypowiedzi eks-prezesa Witkowskiego wynika, że sam fakt dopuszczenia Łotyszy do rozgrywek ligowych w Polsce to gest wręcz wielkopański i zasługujący na dozgonną wdzięczność. Niestety, rzeczywistość wydała się przerosnąć tak prezesa jak i wielu innych notabli z kręgów decyzyjnych polskiego żużla. Skoro powiedziało się A, to należy też powiedzieć B. I zasłanianie się dziwną narodowościową narracją wieje trochę anachronizmem oraz jest zwyczajnie niespójne. No bo jeżeli PGE Ekstraliga to rozgrywki polskie, to jakimi rozgrywkami jest Nice 1. Liga Żużlowa? Prezesowi przypomnieć należy, że w sezonie 2016 w wyniku połączenia lig, twór ten nosił nazwę Nice Polska Liga Żużlowa. Argument więc niespecjalnie trafiony. Co więcej, można mnożyć przykłady rozgrywek, w których występy drużyn zza granicy w najwyższej ich klasie nie są żadną sensacją. W NHL (National – też narodowe!) mamy przecież Toronto Maple Leafs czy Montreal Canadiens. W NBA – Toronto Raptors. A wracając do naszej szerokości geograficznej, to niech prezes z kolegami sobie wyobrażą, że w słowackiej lidze hokejowej występują dwie drużyny węgierskie. Z lodowiskiem na Węgrzech…

Argumenty sportowe oraz te geograficzno-historyczne mamy więc za sobą. Pora zmierzyć się z tymi nieco cięższego kalibru. Wiadomo bowiem nie od dziś, że to pieniądze oraz telewizja rządzą tym naszym żużlowym światem w stopniu wprost proporcjonalnym do wydanych nań pieniędzy. Faktem jest, że telewizja i sponsorzy mogą niezbyt chętnie pchać się ze swoimi produktami na Łotwę. Nikt tego jednak głośno nie powiedział. Od zajęcia jasnego stanowiska zwalnia naszych dobrodziejów mityczny regulamin. Jest jaki jest, to i nie trzeba nic mówić. Nazwijcie mnie naiwniakiem, ale znowu posłużę się przykładem pierwszej ligi. Skoro firma Nice nie ma jakiegoś wielkiego problemu z ustawianiem swoich banerów na Łotwie raz na dwa tygodnie, to może i dla PGE nie byłoby to zbyt odrażające doświadczenie? Jeżeli da się to zrobić w lidze mniejszej i biedniejszej, to może nie jest problemem, by udać się na Łotwę ze sponsorską karawaną w ramach najlepszej ligi świata?

Osobną sprawą jest telewizja. Zarówno nSport jak i Eleven Sports nie działają na terenie Łotwy i mogłyby nie być zainteresowane przeprowadzaniem transmisji. I rzeczywiście, tak Eleven jak i Polsat, posiadające prawa do pokazywania Nice 1. LŻ, transmisji z Dyneburga nie przeprowadzają. Tutaj znów jednak chcę się odwołać do swojej naiwności w postaci prostego założenia, że skoro mniej więcej raz na dwa tygodnie Canal Plus pokazuje nam żużlowe Grand Prix z każdego niemal zakątka Europy, to może mógłby z podobną częstotliwością zajeżdżać nad Dźwinę, aby pokazywać kibicom w Polsce ich ulubione zespoły w starciu z zagranicznym pretendentem? Może po takiej reklamie miejscowi też zakupiliby trochę dekoderów? To jest pewnie trochę bardziej skomplikowane niż mi się wydaje, ale będę obstawał przy tym, że dla chcącego nic trudnego. Szczególnie przy technologiach cyfrowych XXI wieku.

Na koniec argument sportowy o zasięgu trochę większym niż nasze lokalne poletko. Nie wiem czy Panowie Działacze zauważyli, ale żużel nam się globalnie zwija. Do tego stopnia, że władze międzynarodowej federacji nie były w stanie znaleźć chętnego na przeprowadzenie w tym roku Grand Prix Australii. Że zamiast Drużynowego Pucharu Świata mamy dziwny twór parowy, byle tylko więcej państw mogło wystawić swoje reprezentacje. Gdy my, niezmiernie z siebie zadowoleni, pompujemy gigantyczne pieniądze w stadiony i zagranicznych zawodników, reszta kontynentu ledwo w speedwayu zipie. Jeżeli już wreszcie jesteśmy w czymś najlepsi na świecie, to po prostu się tym dzielmy. Niech się uczą. Niech powielają i przenoszą na swoją ziemię. A uczyć się od najlepszych można tylko wtedy, gdy dostaje się szansę współzawodnictwa z nimi. Dlatego też nie widzę najmniejszych powodów, by nie wpuszczać do lig polskich reprezentantów innych nacji, jeśli tylko wyrażą taką chęć i dostosują się infrastrukturalnie i organizacyjnie. Ośrodki w Czechach, na Słowacji, w Niemczech czy na Ukrainie mogłyby przynajmniej spróbować. Lokomotiv jest gotów. Pytanie tylko, czy znajdzie się odważny, by go do bram żużlowego Edenu wpuścić.

MATEUSZ ŚLĘCZKA

3 komentarze on Przestańmy się wygłupiać, wpuśćmy Lokomotiv do ekstraligi!
    Kuko
    22 Apr 2019
     7:28pm

    Jak dla mnie śmiech żeby oni byli w e Lipie po pierwsze to jest reprezantacjia Łotwy nie drużyna wiec najlepsi z Łotwy maja ścigać się z drużynami? A dwa właśnie ludzia dać palec to wpie…. cię całego brawa dla pana Witkowskie!

      Saavick
      22 Apr 2019
       11:00pm

      Lokomotywa raczej nie jest reprezentacją Łotwy. Choć jeździ tam jej znaczną część. Lokomotiv ma i zawodników zagranicznych. No i zawsze można rozciągnąć elitę do 10 drużyn…

        Koko
        25 Apr 2019
         9:43am

        No właśnie ma, drużyna jest stworzona z najlepszy żużlowców Łotwy plus jak chcą mogą kupić obcokrajowca

Skomentuj

3 komentarze on Przestańmy się wygłupiać, wpuśćmy Lokomotiv do ekstraligi!
    Kuko
    22 Apr 2019
     7:28pm

    Jak dla mnie śmiech żeby oni byli w e Lipie po pierwsze to jest reprezantacjia Łotwy nie drużyna wiec najlepsi z Łotwy maja ścigać się z drużynami? A dwa właśnie ludzia dać palec to wpie…. cię całego brawa dla pana Witkowskie!

      Saavick
      22 Apr 2019
       11:00pm

      Lokomotywa raczej nie jest reprezentacją Łotwy. Choć jeździ tam jej znaczną część. Lokomotiv ma i zawodników zagranicznych. No i zawsze można rozciągnąć elitę do 10 drużyn…

        Koko
        25 Apr 2019
         9:43am

        No właśnie ma, drużyna jest stworzona z najlepszy żużlowców Łotwy plus jak chcą mogą kupić obcokrajowca

Skomentuj