fot. Speedway Grand Prix
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Koronawirus opanował świat sportu. Przedstawiciele niemal wszystkich dyscyplin zdecydowali o zawieszeniu bądź przełożeniu rozgrywek. Epidemia znacząco uderzyła też w środowisko sportów motocyklowych, które lada chwila miało rozpoczynać swoje najważniejsze imprezy. Prezydent FIM, Jorge Viegas wierzy jednak w możliwość odjechania wszystkich turniejów i zaznacza, że zbiorowa panika to najgorsze, co może teraz spotkać świat sportu.

– Nie chcę dramatyzować. Nie jestem wirusologiem i nie do mnie należy mówienie, co może się stać w przyszłości. Przewodniczę federacji sportowej, która zarządza także innymi działaniami motocyklowymi, takimi jak chociażby turystyka – mówi Viegas w rozmowie z oficjalnym serwisem FIM.

Prezydent FIM, póki co, nie ma zbyt wiele do powiedzenia w kwestii decyzji dotyczących przywrócenia rozgrywek. Podobnie jak władze PGE Ekstraligi w Polsce, Viegas musi czekać na kroki podejmowane przez rządy i WHO.

– Zawsze będziemy postępować zgodnie ze wskazówkami rządów i Światowej Organizacji Zdrowia. Zdajemy sobie sprawę, że rozprzestrzenianie się choroby należy zatrzymać. Niestety, obecnie panuje ogólna panika. A największe niebezpieczeństwo to zbiorowa histeria – zaznacza Portugalczyk.

Wielu ekspertów zaznacza, że kryzys, który spowoduje epidemia będzie ogromny. Z pewnością ucierpi na tym również świat sportu, a zwłaszcza zawodnicy i instytucje odpowiadające za organizację turniejów. Sternik FIM ma świadomość strat, ale podkreśla, że aktualnie należy pochylić się nad innymi problemami.  

– Jeśli na chwilę wyjdziemy z naszego małego świata motocykli, to zobaczymy bardzo martwiące globalne skutki. Fabryki są zamknięte, szkoły również, cała działalność gospodarcza zwalnia. Będą konsekwencje, ale jak na razie są one trudne do oszacowania – tłumaczy prezydent FIM.

W Międzynarodowej Federacji Motocyklowej liczą się z tym, że kalendarz imprez motocyklowych znacząco się zmieni. Portugalczyk podkreśla jednak chęć zrealizowania wszystkich imprez najbardziej dochodowego Moto GP i deklaruje, że nie zapomni przy tym o swoich innych dyscyplinach.

– Zrobimy wszystko, co tylko możliwe, aby mistrzostwa były godne tej nazwy. Jeśli będzie to konieczne, będziemy jeździć nawet do stycznia 2021 roku. Nie ma też sprzeczności między naszymi różnymi mistrzostwami. Dzięki temu, że mamy ich tak wiele, nasz sport jest tak bardzo różnorodny – kończy Viegas.

BARTOSZ RABENDA