W mediach pojawiły się informacje, jakoby w sezonie 2021 kolejnym zespołem w polskiej lidze miałaby być niemiecka ekipa AC Landshut. O tę kwestię zapytaliśmy prezesa klubu, Geraldem Simbeckiem. – Do Polski na ten moment jeszcze bardzo daleka droga. Tylko luźno zapytaliśmy, czy taka możliwość istnieje – podkreśla.

– Moim zdaniem to, co się pisze, to są mocno optymistycznie nakreślone scenariusze. Prawda jest taka, że miniony sezon nie był łatwy ani dla nas, jako zespołu Landshut, ani dla całego niemieckiego żużla. Jestem przekonany, że jeżeli spotka nas w Niemczech jeszcze jeden rok bez żużla i bez zawodów ligowych, to ten sport u nas zacznie jeszcze mocniej umierać – przyznaje Gerald Simbeck.

– Co będzie w przyszłym roku – tego nikt nie wie. Najlepiej by było, gdyby wystartowała Bundesliga przykładowo z czterema, pięcioma spotkaniami u siebie i na wyjeździe. To da naszym zawodnikom odpowiednią ilość startów. Jeśli jednak Bundesliga nie ruszy, to liga polska byłaby – podkreślam, byłaby – dla nas jakąś opcją. Do Polski jednak na ten moment  bardzo daleka droga. Wiele rzeczy musiałoby zostać wykonanych i uporządkowanych. Mam tu na myśli choćby dużo większe zabezpieczenie finansowe – zaznacza prezes Landshut.

Na razie do ewentualnego dołączenie AC Landshut do ligi polskiej jeszcze daleka droga, a zapytanie było luźną propozycją.

– Na ten moment tylko luźno zapytaliśmy w Polsce, czy taka opcja byłaby w przyszłości możliwa. Nie róbmy proszę z tego sensacji i nie przyjmujmy, że Landshut już jest w polskiej lidze. To jeden z paru scenariuszy – mówi prezydent AC Landshut, Gerald Simbeck.

Kolejny niemiecki zespół z pewnością dodałby rozgrywkom kolorytu. W 2. Lidze Żużlowej będą jeździć Wolfe Wittstock i Lokomotiv Daugavpils, a chęć jazdy w naszych rozgrywkach – choć nie od sezonu 2021 – wyraża także Kaskad Równe.