Vaclav Milik. Foto: Stal Gorzów / Radek Kalina
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Vaclav Milik pod koniec okienka transferowego związał się kontraktem z Falubazem. Jest to umowa „warszawska”, czyli bez gwarancji finansowych i bez gwarancji startów, chociaż oczywiście nikt go nie skreśla. – Czy będzie brany pod uwagę, to jest pytanie do trenera. Zobaczymy, co będzie w przyszłym roku – zwraca uwagę prezes Falubazu, Wojciech Domagała.

– Kontrakt z Vaszką Milikiem podpisaliśmy rzutem na taśmę, w końcówce okienka transferowego. Zawodnik chciał się związać warszawskim kontraktem, my nie widzieliśmy problemu. To jedyna taka umowa w naszym klubie, on chciał mieć uregulowany swój status, a my nie mieliśmy problemów, by się z nim dogadać – opowiadał na antenie Radia Zielona Góra Wojciech Domagała, prezes Falubazu.

Podstawowe pytanie, które się nasuwa, to czy Czech będzie miał szansę włączyć się do walki o skład Falubazu w przyszłym sezonie. – Tutaj to pytanie do trenera i sztabu szkoleniowego. Vaszka ma w tym momencie przynależność klubową w Zielonej Górze i zobaczymy, co będzie. Mamy połowę listopada, a zobaczymy, co będzie na początku roku, jak ruszą przygotowania do sezonu. To była sytuacja, że Milik potrzebował wsparcia z Zielonej Góry i to wsparcie zostało mu udzielone – wyjaśnił prezes Domagała.

Vaclav Milik w walce o ewentualne miejsce w składzie musiałby pokonać Mateja Zagara i Maxa Fricke’a, którzy są podstawowymi zagranicznymi zawodnikami Falubazu.

CZYTAJ TAKŻE