Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po środowym, wyjazdowym zwycięstwie w pierwszym meczu półfinałowym, zespół Swindon Robins musiał już tylko dopełnić formalności i po prostu nie przegrać u siebie z Wolverhampton. Podopieczni Aluna Rossitera plan wykonali z nawiązką i bardzo pewnie pokonali drużynę Wilków 58:32. W nagrodę zmierzą się w wielkim finale z Ipswich Witches już w najbliższy poniedziałek.

Trzeba przyznać, że na Wyspach nie dają kibicom zbyt wiele wytchnienia pomiędzy kolejnymi spotkaniami półfinałowymi. Spowodowane jest to, rzecz jasna, niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi i pierwsze spotkanie trzeba było przekładać aż dwukrotnie. Fakt jednak pozostaje taki, że drużyny ze Swindon i Wolverhampton oba spotkania półfinałowe odjechały w przeciągu zaledwie 24 godzin. Okazało się, że w tak krótkim czasie nie da się ani zgubić formy z pierwszego spotkania, ani przejść cudownej metamorfozy, by odwrócić losy dwumeczu. W konsekwencji faworyzowane Rudziki ze sporą łatwością uporały się z Wilkami na Abbey Stadium i to one wystąpią w finale rozgrywek.

U gospodarzy do błyszczących wczoraj Jasona Doyle’a i Tobiasza Musielaka dołączyli tym razem przede wszystkim rewelacyjnie dysponowany Troy Batchelor oraz Adam Ellis. Australijczyk aż do swojego ostatniego biegu był bezbłędny i dopiero w 15. gonitwie dał się pokonać zawodnikowi rywali. Ellis z kolei fantastycznie sekundował kompletnemu Doyle’owi. Para australijsko-brytyjska aż trzykrotnie wygrywała swoje biegi w stosunku 5:1. Lepiej niż wczoraj pojechał również Rasmus Jensen, który do swojego dorobku dopisał 8 oczek. Jedyny niepocieszony to Ellis Perks, który urwał w meczu zaledwie punkcik. Rudziki stanowiły w tym spotkaniu monolit i z pewnością postawią Wiedźmom bardzo twarde warunki w meczu finałowym.

Wilki z kolei niespecjalnie podjęły walkę. Tak, jakby wcześniejsza porażka u siebie zupełnie podcięła im skrzydła. Jest to dziwne o tyle, że szczególnie w fazie play-off nie takie cuda widziano, jak odrobienie dziesięciopunktowej straty z pierwszego spotkania. Ewidentnie zabrakło jednak podopiecznym Petera Adamsa kłów. Jedynym rajderem, który nie zawiódł był Kyle Howarth, który jako jedyny uzyskał dwucyfrową zdobycz punktową. Ten sam Howarth wcześniej u siebie wyszarpał zaledwie dwa punkty! Poza 25-letnim Anglikiem nie było chętnych do podjęcia rękawicy. Katastrofalny występ zaliczył Nick Morris, który przy swoim nazwisku zanotował wyłącznie trzy literki i kreskę.

Gospodarzem pierwszego meczu finałowego będzie Ipswich Witches. Rewanż w czwartek, 17 października.

MATEUSZ ŚLĘCZKA

Premiership, Play-Off – półfinał: Swindon Robins – Wolverhampton Wolves 58:32

Swindon: Doyle 12 (3,3,3,3), Ellis 9+4 (2*,2*,2,2*,1*), Musielak 8 (3,0,2,3), Jensen 8+1 (2*,3,0,3), Batchelor 13+1 (3,3,3,2*,2), Perks 1 (0,1,0,0), Vissing 7+2 (3,2*,0,2*).

Wolverhampton: Masters 3+1 (0,2,1*,0), Howarth 10+1 (1,1*,3,2,3), Schlein 5 (1,2,1,1), Morris 0 (d,w,d,-), Thorssell 6 (1,1,3,1,0), Douglas 5 (2,0,1,0,2), Becker 3+2 (1*,d,1,1*).