fot. materiały klubowe Poole Pirates
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Świadkami nieprawdopodobnych scen byli dziś fani zgromadzeni przy Wimborne Road. W pierwym meczu półfinałowym brytyjskiej Premiership Piraci z Poole pokonali Ipswich Witches 50:40, mimo że po biegu 10. przegrywali różnicą dziesięciu punktów! Następnie zaliczyli jednak obłędną wręcz serię pięciu podwójnie wygranych biegów z rzędu i udają się na rewanż do Wiedźm z całkiem pokaźną zaliczką.

Mecz pomiędzy tymi drużynami miał pierwotnie być odjechany już w poniedziałek, jednak spotkanie nie doszło do skutku z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych. Ostatecznie udało się je szczęśliwie rozegrać dzisiaj i jego wynik jest niemal dokładnie taki sam jak przed dziesięcioma dniami, kiedy to Poole w rundzie zasadniczej pokonało Ipswich 51:39. Obraz spotkania był jednak diametralnie inny. Po biegu numer 10 miejscowi przegrywali z rozpędzającymi się Wiedźmami 25:35 i mogło się okazać, że dobranie sobie właśnie drużyny z Ipswich przez podopiecznych Danny’ego Forda jako rywala w półfinale było koszmarnym błędem.

Po równaniu toru doszło jednak do czegoś niewytłumaczalnego. Goście, którzy powoli zaczęli mierzyć wysokość swojej zaliczki przed rewanżem u siebie, stanęli w miejscu i niczym bokser wiszący na linach dawali się niemiłosiernie punktować odrodzonym Piratom. W konsekwencji gospodarze wszystkie swoje biegi aż do końca spotkania wygrali podwójnie i to oni zwyciężyli dziesięcioma punktami!

Wśród żużlowców Poole w drugiej części zawodów właściwie trudno było wskazać słabe punkty. Świetnie pojechali w szczególności Australijczycy, czyli Brady Kurtz i Jack Holder, dzielnie wspierani przez Josha Grajczonka. Tylko nieco mniej skuteczni byli Skandynawowie w osobach Nicolaia Klindta oraz Tomasa H. Jonassona. Z ekipy cudotwórców wyłamali się jedynie Nicolas Covatti i przede wszystkim Ricky Wells, który zgarnął tylko jedno oczko.

Goście z kolei chyba jeszcze długo nie będą w stanie zrozumieć, co się dzisiaj właściwie wydarzyło. Pewnie, konsekwentnie i przede wszystkim równo jadąca drużyna kompletnie się posypała! Widać to przede wszystkim na przykładzie Jake’a Allena, który był niepokonany w swoich pierwszych trzech startach, a potem zdobył już tylko dwa punkty w trzech kolejnych seriach. Ten zadziwiający wirus dopadl w zasadzie wszystkich, poza Cameronem Heepsem i Jamesem Sarjeantem, którzy nie jechali nic od początku spotkania i zdobyli łącznie dwa punkty z bonusem.

Rewanż już w sobotę w Ipswich. Po tym, co wydarzyło się w pierwszym meczu, pewnym można być tylko jednego. Nic nie jest jeszcze przesądzone!

MATEUSZ ŚLĘCZKA

Premiership, Play-Off – półfinał: Poole Pirates – Ipswich Witches 50:40

Poole: Kurtz 11+1 (3,3,0,3,2*), Covatti 5 (w,1,2,2), Klindt 7+1 (0,2,3,2*), Grajczonek 7+2 (1,1*,2*,3), J. Holder 10+1 (1,1,3,2*,3), Jonasson 9+2 (2,0,2*,3,2*), Wells 1+1 (1*,0,0,-).

Ipswich: Iversen 7 (2,3,1,1,0), Heeps 2+1 (1*,0,1,-), Harris 8+2 (2*,2*,3,w,1), Lawson 7 (3,3,1,0), King 5+1 (2*,2,1,0), Sarjeant 0 (0,0,0,-), Allen 11 (3,3,3,0,1,1).