fot. Sebastian Daukszewicz
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jeszcze w tym sezonie odbędzie się powtórka turnieju o Złoty Kask. Miejsce i termin nie są jeszcze znane, ale wiadomo już, że stawką tego turnieju będzie miejsce w eliminacjach do Grand Prix 2021.

– Turniej o Złoty Kask na pewno się w tym sezonie odbędzie. Termin i miejsce praktycznie są przygotowane, jeszcze w lipcu powinien zostać oficjalnie potwierdzony – zapewnia Piotr Szymański, przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Aby zwiększyć zainteresowanie turniejem wśród żużlowców, najlepsi w Złotym Kasku mają wywalczyć miejsce w eliminacjach do Grand Prix 2021. – Będzie taka możliwość. Myślimy o tym, żeby turniej ten częściowo był eliminacjami – dodaje.

Przypomnijmy, że zawody o Złoty Kask, w których walczono o miejsce w kwalifikacjach do GP i mistrzostw Europy, miały odbyć się w kwietniu w Pile. Doszło jednak do swoistego buntu zawodników, którzy nie chcieli jechać na torze z usterkami – m.in. z wystającym spod bandy betonowym krawężnikiem. Zawody odwołano w atmosferze skandalu, a żużlowcy reprezentujący Polskę na arenie międzynarodowej zostali nominowani przez związek.

Złoty Kask przez lata uchodził za drugi najważniejszy turniej po Indywidualnych Mistrzostwach Polski, jednak teraz został nieco wyparty przez dobrze „opakowane” medialnie Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi. Są one dla zawodników obowiązkowe, ale część z nich traktuje te zawody treningowo. – W tym roku w Gdańsku po Bartku Zmarzliku, Jasonie Doyle’u czy Leonie Madsenie nie widziałem treningowego nastawienia, tylko chęć wygrania – ripostuje Wojciech Stępniewski, prezes Ekstraligi.

Nie ma możliwości, by GKSŻ i PGE Ekstraliga połączyły siły i przywróciły rangę Złotemu Kaskowi. Dlaczego? – Złoty Kask nie podlega pod Ekstraligę i nie jeżdżą w nim zawodnicy zagraniczni. To zresztą idea Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi, żeby startowali tam również obcokrajowcy, po prostu najlepsi żużlowcy ligi – wyjaśnia Wojciech Stępniewski.