Andreas Jonsson. fot. Motor Lublin.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Już w najbliższy weekend sezon zainauguruje Nice 1. Liga Żużlowa i wiele wskazuje na to, że będą to rozgrywki niezwykle emocjonujące. Kilka ekip otwarcie zgłasza chęć awansu, co w przeszłości nie było wcale takie oczywiste.

Przez kilka ostatnich sezonów byliśmy świadkami wielu ciekawych rozstrzygnięć, a zawodnicy, którzy wyrastali na gwiazdy rozgrywek, mogli przebierać w ofertach z PGE Ekstraligi. Przyjrzyjmy się zatem, którzy jeźdźcy wylądowali na samym szczycie Nice 1. Ligi Żużlowej pod względem średniej punktowej oraz jak wpłynęło to na ich dalsze kariery. Pod uwagę bierzemy trzy ostatnie sezony.

Sezon 2016: Skrzydlewski tak nie chciał

Ten sezon w historii zaplecza najwyższej klasy rozgrywkowej zapisał się w sposób szczególny. Wtedy mianowicie doszło do połączenia drugiego i trzeciego szczebla rozgrywek. Przyczyną był przede wszystkim brak wystarczającej liczby chętnych do jazdy w PLŻ 2. Większą niż kiedykolwiek ligę wygrali Łotysze z Daugavpils, ale z oczywistych względów nie zostali dopuszczeni do najlepszej ligi świata. Nice 1. Ligę Żużlową wzięli szturmem, nie dziwi więc, że aż dwóch reprezentantów Lokomotivu znalazło się w czołowej trójce najskuteczniejszych. Jako ciekawostkę można potraktować fakt, że przed trzema laty aspirujący obecnie do tytułu Indywidualnego Mistrza Świata Fredrik Lindgren zajął w klasyfikacji najskuteczniejszych dopiero 9. pozycję.

Trzecią średnią rozgrywek zanotował  wówczas Joonas Kylmäkorpi, wykręcając 2.237 punktu na mecz. Niestety, był to jego ostatni sezon w zawodowym żużlu. W wyniku wypadku z 2016 roku złamał kość udową i miednicę. Równało się to zakończeniu kariery przez fińskiego zawodnika.

Na drugim miejscu wśród najskuteczniejszych ligę zakończył Robert Miśkowiak, który doprowadził łódzkiego Orła do samego jej finału ze średnią punktową 2,255. Mógł już wtedy czuć się zawodnikiem ekstraligowym, bo wówczas to właśnie wicemistrz rozgrywek w pierwszej kolejności otrzymał zaproszenie do elity. Prezes Skrzydlewski uniósł się jednak honorem i przy zielonym stoliku awansować nie chciał. Miśkowiakowi nie dane było powrócić już do grona najlepszych. Po kontuzji zawiesił karierę i obecnie pomaga swojemu siostrzeńcowi Jakubowi rozwijać karierę we Włókniarzu Częstochowa.

Najlepszym jeźdźcem rozgrywek został wówczas Andrzej Lebiediew, uzyskując na mecz średnio 2,370 punktu. Jego znakomita postawa na torze zaowocowała transferem z Lokomotivu do Betard Spart Wrocław, w barwach której sezon później zdobył wicemistrzostwo Polski, a indywidualnie triumfował w SEC. Niestety w kolejnym sezonie Łotysza dopadł kryzys i zakończył go na wypożyczeniu w ROW-ie Rybnik, stanowiąc bardzo silny jego punkt. W obecnych rozgrywkach Lebiediew wraca na stare śmieci i ponownie będzie zdobywał punkty dla Daugavpils.

Sezon 2017: Ależ przeskok Szczepaniaka

Po powrocie do trzech klas rozgrywkowych, okrojoną z powrotem do ośmiu zespołów ligę wygrała Unia Tarnów. Tym samym „Jaskółki” zameldowały się w gronie najlepszych po raptem jednym sezonie banicji. W finale jej wyższość musiało uznać gdańskie Wybrzeże.

Trzecim najskuteczniejszym zawodnikiem – Norbert Kościuch z wynikiem 2,296. Rutynowany żużlowiec taką średnią wykręcił jeżdżąc w barwach Polonii Piła, triumfując przy okazji w Pucharze Nice 1. Ligi Żużlowej. W obecnym sezonie Kościuch po 12 latach powraca do PGE Ekstraligi i ścigać się będzie dla Get Well Toruń.

Wicekrólem został Kenneth Bierre, który swoją jazdą na poziomie średniej 2,346 punktu na mecz poprowadził tarnowian do zwycięstwa w rozgrywkach. Po powrocie Unii w poczet pierwszoligowców, zaledwie sezon później, skorzystał z oferty GKM-u Grudziądz i to właśnie w jej barwach będzie jeździł w roku 2019.

Najskuteczniejszym żużlowcem w sezonie 2017 został Mateusz Szczepaniak, co chyba zaskoczyło nie tylko wielu ekspertów, ale najpewniej również jego samego. Jeżdżący wówczas dla krakowskiej Wandy zawodnik wydawał się raczej średniakiem na tle bardziej utytułowanych rywali. Tym bardziej, że sezon wcześniej zajął w omawianym zestawieniu dopiero 38. miejsce! Jego średnia już sezon później – 2,361 – zapewniła mu transfer do rybnickich Rekinów, gdzie miał tworzyć zabójczy duet polskich seniorów z Kacprem Woryną. W obecnym sezonie młodszy z braci Szczepaniaków podejmie jeszcze jedną próbę awansu do PGE Ekstraligi w barwach ROW-u.

Sezon 2018: Jonsson rządzi, Jonsson wraca

Sezon cokolwiek historyczny, bo po jego zakończeniu awans do PGE Ekstraligi po 23 latach mogli świętować żużlowcy Speed Car Motoru Lublin. Żeby było jeszcze ciekawiej, dokonali tego będąc beniaminkiem rozgrywek, co jest wydarzeniem bez precedensu. Pognębieni zostali tym samym ubiegłoroczni spadkowicze z Rybnika, którzy wydawali się być murowanym faworytem do awansu przed rozpoczęciem ligi.

Najniższy stopień podium wśród najskuteczniejszych zajął Anders Thomsen. Duńczyk był prawdziwym liderem Wybrzeża Gdańsk i wykręcił w jego barwach średnią 2,342. Nie wystarczyło to co prawda nawet na zajęcie miejsca w play-offach, jednak samemu zawodnikowi zapewniło awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Sezon 2019 spędzi w Stali Gorzów.

Miejsce drugie dla największego przegranego całych rozgrywek, czyli Kacpra Woryny. Młody rybniczanin miał wprowadzić swój macierzysty klub z powrotem w szeregi ekstraligowców, tymczasem musiał przełknąć gorycz finałowej klęski w Lublinie. Dodatkowo to właśnie jego defekt pozbawił zespół trzech punktów, które prawdopodobnie zapewniłyby awans. Jego średnia punktowa w ubiegłym roku to 2,355. Pomimo zakusów ze strony przede wszystkim Betard Sparty, kapitan ROW-u zdecydował się pozostać przy Gliwickiej jeszcze jeden sezon. Chce do PGE Ekstraligi awansować z macierzystym klubem.

Królem pierwszoligowego podwórka z fantastyczną średnią 2,389 punktu na mecz został reprezentujący Speed Car Motor Lublin Andreas Jonsson. Przez wielu już skreślany Szwed przeszedł do beniaminka z Lublina po niezbyt udanych sezonach w barwach kolejno ROW-u Rybnik i Włókniarza Częstochowa. To właśnie Nice 1. LŻ miała być dla niego miejscem na odbudowanie swej przyblakłej już nieco kariery. Szansę wykorzystał w stu procentach, pokazując efektowną i skuteczną jazdę w zasadzie wszędzie, gdzie się pojawiał. Niezawodny „AJ” pokazał, że jego miejsce jest w PGE Ekstralidze. Będzie się tam ścigał, rzecz jasna, w barwach lubelskich Koziołków.  

MATEUSZ ŚLĘCZKA

TOP 3 w Nice 1. LŻ

2016: 1. A. Lebedevs (Daugavpils) – 2,370; 2. R. Miśkowiak (Łódź) – 2,255;   3. J. Kylmäkorpi (Daugavpils) – 2,237.

2017: 1. Mateusz Szczepaniak (Kraków) – 2,361; 2. K. Bjerre (Tarnów) – 2,346; 3. N. Kościuch (Piła).

2018: 1. A. Jonsson (Lublin) – 2,389; 2. K. Woryna (Rybnik) – 2,355; 3. A. Thomsen (Gdańsk) – 2,342.