Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pierwsza kolejka PGE Ekstraligi musiała zmartwić tych, którzy uważają rozgrywki za solidnie zabetonowane. Leszczyńskie Byki już od 2015 roku niespecjalnie chcą się dzielić tym, co najcenniejsze. Od tego czasu raz tylko wypuściły na rynek złoto, by ktoś inny mógł sobie chwilę potrzymać (Stal Gorzów 2016). To powoduje, że jako jedyne są syte, a wszyscy inni bardzo głodni. A jak człowiek głodny, to zły. Spokojnie, zabawa dopiero się zaczyna.

Na początek moje drobne veto. Gdy słyszę, że niektórym zawodnikom jazda bez kibiców może bardzo pomóc, bo nie czują presji, to się tylko uśmiecham pod nosem. No przecież to też są ludzie jednak myślący. I skoro w terminarzu stoi, że mają mecz 12 danego miesiąca, a dziś jest właśnie 12, to muszą mieć tego świadomość. Również tego, że jeśli dziś dadzą plamę, to za tydzień mogą usiąść na kanapie. Że jak dziś nie zarobią, to nie będą mieli z czego opłacić kosztów firmy. I że jak przyjeżdża telewizja, a przyjeżdża na każdy mecz bez wyjątku, by pokazać wydarzenie całemu światu, to jednak dzieje się coś ważnego. Także nie przesadzałbym z nadinterpretacją specyfiki Drużynowych Mistrzostw Pandemii. Choć, rzecz jasna, każdy ma do tego prawo.

Niektórzy już narzekają, ale mnie się ta liga podoba. Poza jednym – poza tym, że na dziś jeszcze wszyscy patrzą w górę (to super!), tylko nie PGG ROW Rybnik. Bardzo mi z tego powodu smutno, bo to ośrodek, który ludzi w żużlu rozkochał. Który podtrzymuje status dyscypliny w regionie i okolicy. Upadło w Świętochłowicach, upadło w nieodległym Krakowie, a w Opolu nie za bogato, czyli bidnie, ale ambitnie. Trzymam kciuki, by ten zespół stał się w kolejnych odsłonach konkurencyjny, bo inaczej w piątki emocje będą mocno dozowane. Jak się domyślam, może to być problem telewizji Eleven, bo pierwszeństwo w wyborze transmitowanych spotkań miał do tej pory c+ i chyba się to nie zmieniło. A kto wybierze taki ROW, jaki widzieliśmy ostatnio? Poza swojakami, rzecz jasna.

Za to w Gorzowie już na dzień dobry dostaliśmy kawał męskiego ścigania. Tak, męskiego to dobre określenie, zważywszy choćby na przepiękną, skuteczną pogoń Zmarzlika za Pawlickim. Wiecie, co mnie w tej całej akcji najbardziej cieszy? Że jeśli następnym razem ktoś celowo się obali, a później będzie tłumaczył, że „mnie dotknął”, to możemy mu pokazać, co zrobił Bartek. I kazać się gonić oszustowi. Bo za dużo w ostatnim czasie tych złych dotyków. Zaczęły psuć dyscyplinę. Choć, oczywiście, granicy takich zagrań nie można przesuwać bez opamiętania. Dlatego nie łudzę się – ktoś inny dość szybko wybierze inną drogę wyjścia z sytuacji. W każdym razie zwracam uwagę, że Zmarzlik nie wysuwał po wyścigu żadnych pretensji. Była kurtuazyjna wymiana opinii i szacunek da rywala. Czyli tak, jak być powinno. Zresztą Bartek nie jest raczej znany z wymachiwania łapami w kierunku rywala po wyścigu. Wie, że sam postąpiłby całkiem podobnie. To żużel.

Pawlickiego i Zmarzlika na pewno sporo dzieli, ale jedno łączy, najważniejsze. Rywalizacja sportowa. Trzeba przyznać, że Piotr generalnie był w niedzielny wieczór ostry, bo i Kasprzaka wziął bez ceregieli na koło. I później Krzysztof musiał w parkingu nieco odreagować, pokrzykując coś w stylu „a to leszczyniak, no”. Że wybiorę taką ugłaskaną wersję dla prasy…   

Kończąc wątek Zmarzlika. Nie mam obaw o jego formę. W polu był zadziorny i momentami piekielnie szybki. Problem leżał pod taśmą, a to się da poprawić. Gorzej, gdyby było odwrotnie, gdyby po błyskawicznym starcie gasł w polu. Moim skromnym zdaniem, oczywiście.

Zwracałem ostatnio uwagę, że w Lublinie wymienili swojego Lamberta na schyłkowego najemnika Zagara. Czy to była pomyłka? Czas pokaże. Nie zamierzam być mądry po szkodzie, bo jakoś jesienią czy zimą, po słabszym sezonie młodzieńca, nie apelowałem o pozostawienie Anglika. Nie dostrzegłem też, by uformowała się na Lubelszczyźnie jakaś grupa inicjatywna w jego obronie. Choć z pewnością wielu tamtejszych kibiców taki wybór by wolało. To jest właśnie piękno żużla, że sezon sezonowi nierówny i pewne rzeczy trzeba umieć antycypować. Korzystać ze zmysłu wzroku, słuchu, a nawet węchu, by celnie przewidzieć najbliższą przyszłość. Mieć nosa. Promotorzy Motoru uznali być może, że tendencja spadkowa ma prawo się utrzymać. Spójrzcie w kierunku Wrocławia. Tam na powrót Milika i Lebiediewa do grona wielkich czekano dłużej. Ale się nie doczekano. Bądź tu mądry i pisz wiersze. A dwa – akurat ja jestem ostatni do wyciągania wniosków po jednej kolejce. Wielu z nas – w tym mnóstwo dziennikarzy, co widać po tytułach – cierpi na taką przypadłość, że oto w swoich poglądach podróżuje z lewa do prawa w ciągu tygodnia. Dziś ogłaszamy sportową śmierć, a za tydzień zmartwychwstanie. W żużlu to przypadek kliniczny, bo w żadnym innym sporcie własne śmieci nie robią tak wielkiej różnicy. Zresztą zawodnicy też lubią się w ten sposób pocieszać, a my to łykamy lub nawet ich nakręcamy.

– Dziś już to naprawdę fajnie wyglądało. Czułem się dobrze, idzie w dobrą stronę – mówi zawodnik po wyczekiwanym, udanym w końcu meczu na własnym torze.
– Nie wiem, co się stało, nie mam pojęcia. Próbowaliśmy wszystkiego, nic nie działało – tłumaczy z kolei tydzień później ze spuszczoną głową, po meczu wyjazdowym.

I taki rollercoaster potrafi trwać cały sezon. Ale żebyście mieli mnie z czego rozliczać. Nie bardzo wierzę w Zagara, skoro ostatni niezły sezon odjechał gdzieś w okolicach 2014 roku. Mam jednak przeczucie, że w niedzielę pojedzie Słoweniec. Kosztem Jamroga. Chociaż dla mnie klucz do ewentualnego sukcesu lublinian trzyma akurat ktoś inny. Wiktor Lampart. Przed rokiem był, biorąc pod uwagę wiek i doświadczenie, wybitny. Jeśli udowodni, że we Wrocławiu zdarzył się wypadek przy pracy – Lublin jest w domu. Jeśli nie – jest w d… ziurze. Bo Trofimow swoje jechał. Tyle że teren trudny i nie zawsze idzie swoje punkty wywalczyć.

Teraz jednak wszyscy mówią o młodszym Łagucie. Nie ukrywam, sam byłem ciekaw jego postawy, bo przed rokiem przechodził jakiś mentalny kryzys. Gdy miał do wyboru – odkręcić lub przykręcić – wybierał to drugie. Tymczasem ostatnio zauważyłem bardzo ambitne zapowiedzi, dotyczące również chęci walki o tytuł IMŚ. No i wystrzelił Artiom. Niby zamykał temat na pierwszych metrach, lecz gdy trzeba było przykręcić śrubę pod płotem, na pierwszym łuku, to też nie miał oporów. Dobry znak. A czemu twierdzę, że po tym sezonie może zechcieć postawić przed sobą nowe ligowe wyzwanie, w nowych barwach? Bo trwająca pandemia i renegocjacja kontraktów sprawiły, że stworzyło się grono zawodników urażonych, bolesnym obcięciem umów, rzecz jasna. I oni już nie muszą się kierować sentymentami, jak do tej pory. Otóż do tej pory Łaguta wychodził z założenia, że lepsze jest wrogiem dobrego. Że po co być, dla przykładu, jednym z wielu w Toruniu, jak można być jedynką tuż za płotem, w Grudziądzu. Więc teraz pracuje Łaguta na paletę swoich jesiennych możliwych destynacji. We Wrocławiu pytają o niego od dawna. W Lublinie też zechcą wymienić najsłabsze ogniwo. A myślicie, że pod Jasną Górą nie może wystąpić konieczność zastąpienia Doyle’a, zmuszonego wracać do Torunia? Pażyjom, uwidzim. Zbyt daleko nie chcę wybiegać, ale pamiętajmy, że Polak Łaguta może też zastąpić Polaka Holtę. W każdym razie papiery są w porządku. Po ostatnim wyścigu poniedziałkowego meczu Marek Cieślak czule Artioma objął, po kumpelsku puknął w kask i coś szepnął. Przy okazji zapytam, co… Raz już zrobił z tego Rosjanina kozaka. W Tarnowie. Tam się, po prawdzie, wielkość Łaguty zaczęła.

Przy okazji tego meczu. Spodobała mi się wypowiedź Pawła Przedpełskiego, który nie zgłaszał pretensji ani do jeżdżącego po swojemu, od krawężnika do płotu, Pedersena, ani do sędziego Słupskiego, który zatrzymał wyścig, po czym Przedpełskiego nie ukarał. Bo się okazało, że nie ma za co. I, paradoksalnie, wyrażam szacunek dla poniedziałkowej pracy tego arbitra. Otóż wcześniej zatrzymywał biegi prawidłowo, znajdując w powtórkach słuszność powziętych decyzji. Raz jeden strzelił mu Pawełek jak Pan Bóg przykazał. To po prostu niełatwa robota, bo my musimy nieźle mrużyć oczy w czasie powtórek. A on musi wcisnąć guzik na żywo, w ułamku sekundy, na podstawie własnej obserwacji z odległości jakichś stu metrów. Bo Częstochowa to najbardziej paskudne miejsce do sędziowania, bez lunety na wieżyczkę nie wchodź. Cóż, gdyby ci z Grudziądza nie zaspali tak przy Przedpełskim, to pewnie nie byłoby takiego wrażenia, że Przedpełski to złodziej. Startów.  

I słówko o Lesznie. Niby zakończył się tam pewien plan trzyletni i podświadomie można nieco odsapnąć po hat-tricku. No niby tak. Jednak żużel to sport wybitnie indywidualny, a tak się składa, że w Fogo Unii każdy zawodnik ma swoje ambicje, nierzadko rozbuchane. Każdy jedzie o swoje. Sukcesy i pieniądze. Zatem jeśli złoży się na koniec ten cały dorobek w całość, to może wyjść coś całkiem konkretnego. Tak mimochodem. Presja? Zapewne większa towarzyszyła drużynie rok temu. Bo uchodziła wtedy za dream team, który musi dopełnić hat-tricka. A dziś znów nic nie musi.

WOJCIECH KOERBER   

17 komentarzy on Po bandzie. Zmarzlik dał lekcję Pawlickiemu? Nie, kolegom oszustom
    Gość
    18 Jun 2020
     9:54am

    Czekano dłużej, a nie dużej.

      Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
      18 Jun 2020
       1:11pm

      Chodzi tylko o wytkniecie błędu, czy o reprymendę treści merytorycznej?
      OK, redaktor Koerber nie dał rady, zrobił błąd w kilkudziesięciu zdaniach, to niedopuszczalne!!!
      Jednak czy masz coś do napisania odnośnie powyższego artykułu? Jeśli nie, po co ten post? Jednak nie ma problemu, napisz trzy zdania, wykaż się.

        ElmerT
        19 Jun 2020
         7:29pm

        Kiedyś, drogi muchomorku, redaktor był autorytetem, co go do czegoś zobowiazywało. Dziś redaktorkom muchomorkom nawet się nie chce korekty w Wordzie odpalić. Celebryci.

    czapka12
    18 Jun 2020
     10:19am

    Z tym dzieleniem transmisji nie byłbym taki pewien pierwszeństwa C+. W tej kolejce najciekawiej zapowiada się mecz Leszno – Wrocław, a pokazuje go Eleven.

    maneta gazu
    18 Jun 2020
     11:58am

    Nejmar trochę przykozaczył w Gorzowie. Było na żyletki. Trafi na Dzika i będzie po Nejmarze, Dzik mu sypnie szpryce spod deflektora.

    Pan Demia
    18 Jun 2020
     12:23pm

    No właśnie też mecz Leszna z Wrocławiem i fakt, że jest pokazywany w Eleven skłania mnie do wniosku, że chyba w tym roku już C+ nie ma takiego pierwszeństwa jak w zeszłym. Ale to tylko takie tam moje wnioski.
    W sumie fajnie by było, bo jednak chyba „jedenastka” lepiej te mecze pokazuje. No i magazyn mają lepszy. Na nsport+ to już w magazynie tylko analizują czy taśma poszła klatkę filmu wcześniej niż zawodnik, czy jednak nie.

      Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
      18 Jun 2020
       1:21pm

      To tylko taki twój sposób widzenia i zresztą się nie dziwię. Kibice innych klubów sądzą pewno inaczej i wśród nich jestem także ja. Oczywiście to subiektywne, gdyż mecz mojej ulubionej drużyny powinien być w niedzielę o 18-ej, ale tak się nie da.
      Gdyby jedna stacja prowadziła rozgrywki to nie byłoby problemu. Mamy jednak Nc+ i Eleven i ktoś zadecydował o tym, gdzie je zobaczymy. Coś mi się wydaje, że najprościej byłoby zrobić losowanie w TV kto z kim i na jakiej antenie. Na kogo padło na tego – bęc!

        Mario
        18 Jun 2020
         10:56pm

        Z tego co mi wiadomo to są ustalenia między stacjami, że piątkowe mecze transmituje Eleven a niedzielne nsport. Więc jeśli w kalendarzu Leszno z Wrocławiem jadą w piątek to transmisja jest w Eleven.

    Roszady w Motorze Lublin. Jamróg stracił miejsce w składzie! | PoBandzie
    18 Jun 2020
     1:16pm

    […] rozwiązanie sugerowaliśmy już TUTAJ. Paweł Miesiąc był rewelacją poprzedniego sezonu. Czy okaże się lekiem na całe zło w meczu […]

    Dżokej
    18 Jun 2020
     4:47pm

    A Miruś Jabłoń dalej będzie walił głową w blat stołu i rżał jak klacz w stadninie w Janowie?

    Slawek
    18 Jun 2020
     7:58pm

    Jeśli mogę skromnie zabrać swój głos, to sądzę że póki nie mamy faworytów do „czwórki” , a póki co nie mamy, gdyż jesteśmy po prologu jedynie, to jedna jak i druga telewizja nie do końca wie, gdzie będą „fajerwerki ” to wygląda trochę na wzajemne badanie, trochę wyczucia, sugetowania się skladami i ewentualnym potencjałem… Myślę, że po czwartej kolejce to trochę się zmieni, będą po dwa wyjazdy i dwie chaty, a wtedy wyjdzie kto będzie transmitowal mecze piątkowe, a kto niedzielne. Moim zdaniem głos decydujący ma C+ …chyba niestety, ale czas pokaże;)

Skomentuj

17 komentarzy on Po bandzie. Zmarzlik dał lekcję Pawlickiemu? Nie, kolegom oszustom
    Gość
    18 Jun 2020
     9:54am

    Czekano dłużej, a nie dużej.

      Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
      18 Jun 2020
       1:11pm

      Chodzi tylko o wytkniecie błędu, czy o reprymendę treści merytorycznej?
      OK, redaktor Koerber nie dał rady, zrobił błąd w kilkudziesięciu zdaniach, to niedopuszczalne!!!
      Jednak czy masz coś do napisania odnośnie powyższego artykułu? Jeśli nie, po co ten post? Jednak nie ma problemu, napisz trzy zdania, wykaż się.

        ElmerT
        19 Jun 2020
         7:29pm

        Kiedyś, drogi muchomorku, redaktor był autorytetem, co go do czegoś zobowiazywało. Dziś redaktorkom muchomorkom nawet się nie chce korekty w Wordzie odpalić. Celebryci.

    czapka12
    18 Jun 2020
     10:19am

    Z tym dzieleniem transmisji nie byłbym taki pewien pierwszeństwa C+. W tej kolejce najciekawiej zapowiada się mecz Leszno – Wrocław, a pokazuje go Eleven.

    maneta gazu
    18 Jun 2020
     11:58am

    Nejmar trochę przykozaczył w Gorzowie. Było na żyletki. Trafi na Dzika i będzie po Nejmarze, Dzik mu sypnie szpryce spod deflektora.

    Pan Demia
    18 Jun 2020
     12:23pm

    No właśnie też mecz Leszna z Wrocławiem i fakt, że jest pokazywany w Eleven skłania mnie do wniosku, że chyba w tym roku już C+ nie ma takiego pierwszeństwa jak w zeszłym. Ale to tylko takie tam moje wnioski.
    W sumie fajnie by było, bo jednak chyba „jedenastka” lepiej te mecze pokazuje. No i magazyn mają lepszy. Na nsport+ to już w magazynie tylko analizują czy taśma poszła klatkę filmu wcześniej niż zawodnik, czy jednak nie.

      Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
      18 Jun 2020
       1:21pm

      To tylko taki twój sposób widzenia i zresztą się nie dziwię. Kibice innych klubów sądzą pewno inaczej i wśród nich jestem także ja. Oczywiście to subiektywne, gdyż mecz mojej ulubionej drużyny powinien być w niedzielę o 18-ej, ale tak się nie da.
      Gdyby jedna stacja prowadziła rozgrywki to nie byłoby problemu. Mamy jednak Nc+ i Eleven i ktoś zadecydował o tym, gdzie je zobaczymy. Coś mi się wydaje, że najprościej byłoby zrobić losowanie w TV kto z kim i na jakiej antenie. Na kogo padło na tego – bęc!

        Mario
        18 Jun 2020
         10:56pm

        Z tego co mi wiadomo to są ustalenia między stacjami, że piątkowe mecze transmituje Eleven a niedzielne nsport. Więc jeśli w kalendarzu Leszno z Wrocławiem jadą w piątek to transmisja jest w Eleven.

    Roszady w Motorze Lublin. Jamróg stracił miejsce w składzie! | PoBandzie
    18 Jun 2020
     1:16pm

    […] rozwiązanie sugerowaliśmy już TUTAJ. Paweł Miesiąc był rewelacją poprzedniego sezonu. Czy okaże się lekiem na całe zło w meczu […]

    Dżokej
    18 Jun 2020
     4:47pm

    A Miruś Jabłoń dalej będzie walił głową w blat stołu i rżał jak klacz w stadninie w Janowie?

    Slawek
    18 Jun 2020
     7:58pm

    Jeśli mogę skromnie zabrać swój głos, to sądzę że póki nie mamy faworytów do „czwórki” , a póki co nie mamy, gdyż jesteśmy po prologu jedynie, to jedna jak i druga telewizja nie do końca wie, gdzie będą „fajerwerki ” to wygląda trochę na wzajemne badanie, trochę wyczucia, sugetowania się skladami i ewentualnym potencjałem… Myślę, że po czwartej kolejce to trochę się zmieni, będą po dwa wyjazdy i dwie chaty, a wtedy wyjdzie kto będzie transmitowal mecze piątkowe, a kto niedzielne. Moim zdaniem głos decydujący ma C+ …chyba niestety, ale czas pokaże;)

Skomentuj