Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Schyłek roku, za chwilę początek nowego, nadejdzie czas zgrupowań. Przez najbliższe tygodnie będziemy czytali, jak to zawodnicy harują, brocząc w śniegu i błocie po pachy. Jak wchodzą do przerębla z lodowatą wodą. Jak ładują akumulatory, a czasem też… rozładowują. Będą filmiki, kaloryfery na brzuchu i termofory (też służą do grzania, choć nieco inaczej wyglądają), kogoś ochrzczą na obozie. No a wcześniej będzie mnóstwo, mnóstwo życzeń. Więc i ode mnie kilka słów:

Bartkowi Zmarzlikowi – by pojechał śladem Rickardssona oraz Pedersena i też zdołał obronić złoto IMŚ. I byśmy doczekali się w języku polskim nowego stopniowania: „Mróz-Mrozek-Zmarzlik”.

Markowi Cieślakowi – by jak najdłużej pozostał jeżdżącym trenerem Włókniarza. Jeżdżącym na rowerze, rzecz jasna. W pierwszej piątce klasyfikacji końcowej GP 2019 mamy przecież aż czterech zapalonych kolarzy (Zmarzlik, Madsen, Lindgren, Vaculik).

Wojciechowi Stępniewskiemu i PGE Ekstralidze – tłumów na stadionach.

Stacjom nSport+ i Eleven Sports – tłumów w domach.

Szefom Sparty – rozszerzenia młodzieżowego skautingu o kontynenty afrykański i południowoamerykański. To by oznaczało coraz lepszy klimat dla światowego żużla. I by nie nasyłali już policji ani na nas, ani tym bardziej na krasnala.

Przemkowi Liszce – by już 3 kwietnia ci, którzy głoszą, że Betard Sparcie brakuje juniorów, poczuli się żużlowymi dyletantami.

Sędziom – jak najmniej telefonów z parku maszyn i reklamacji typu „panie sędzio, dotknął mnie!”. Bo, jak przekonują arbitrzy, to są zgłoszenia na Niebieską Linię bardziej.

Michałowi Świącikowi – eksponowanego miejsca w parlamencie. Ale najpierw eksponowanego miejsca na pudle Drużynowych Mistrzostw Polski z Włókniarzem.

Jasonowi Doyle’owi – mistrzowskiej suplementacji i boskiej ambrozji, która pomoże przeżyć kompilację startów w lidze polskiej, angielskiej, szwedzkiej, duńskiej i lidze Grand Prix.

Piotrowi Protasiewiczowi – syna w Grand Prix Formuły 1, siebie w Grand Prix formuły żużlowej.

Unii Leszno – by po sezonie 2020 eksperci znów narzekali, że nudna ta liga.

Konkurencji i sobie – sportowych faktów.

Jerzemu Kanclerzowi – by mu mecze Polonii nie przeszkadzały w wyjazdach na kolejne rundy Grand Prix (jeszcze żadnej nie opuścił!). Jak to mówią – jeśli ci praca przeszkadza w pasji, to rzuć pracę.

GKM-owi Grudziądz – by ścieżka pod płotem dla nikogo nie okazała się zbyt wąska oraz zbyt „wciągająca”. I byście należeli wreszcie do wielkiej czwórki.

Ostrovii Ostrów – by pokazała światu, że na żużlu największe sukcesy osiągają… juniorzy starsi.

Speed Car Motorowi – by pokazał światu, że w ligowym żużlu po rzeczy wielkie można sięgać wyłącznie przy pomocy juniorów.

ROW-owi Rybnik – by zdobył mistrzostwo Polski, świata i okolic. Czyli by utrzymał się w elicie.  

Rune Holcie – wyższej punktówki niż miał pod Jasną Górą za wcześniejszej swojej kadencji.

Grupie Discovery – przekonania do speedwaya koncernów yamaha, honda, suzuki i kawasaki. Wtedy już biznes sam pojedzie.

Kubie Jamrogowi – więcej serca i zrozumienia ze strony otoczenia po pierwszym nieudanym biegu.

Kibicom w Lublinie – by Pan Bóg wysłuchał codziennych modlitw o zdobycie karnetu.

Kibicom w Częstochowie – numerowanych miejsc na stadionie i jak najmniej takich numerów, że wchodzą na trybuny, a tam na ławce 15-metrowy koc równoznaczny z napisem „zajęte”.

Markowi Grzybowi – cashu na utrzymanie stalowej armii i dotacji z MON-u na zakup F-16 dla całej eskadry poza Zmarzlikim. Bo ten i z komarka wyciśnie coś ekstra.

Władysławowi Komarnickiemu – by patrząc na jazdę Zmarzlika, z cygarem w ustach, nadal mógł wypowiadać sakramentalne „pacz pan, jak nam ten Bartek pięknie zapier…”

Leszkowi Demskiemu – jak najwięcej kontrowersji. W pracy, nie w domu.

Mirkowi Dudkowi – by wreszcie wynalazł coś, co żużlowy świat kupi. I dutków. Jak nam wszystkim.

Wszystkim zawodnikom – by pracodawcy mieli świadomość, że ta robota to nie tylko „pięć minut pracy w niedzielę”, jak zauważył swego czasu pewien groźny, choć niezwykle zasłużony mecenas speedwaya z ziemi leszczyńskiej.

Falubazowi Zielona Góra – fruwającego Dudka i jak najrzadziej tańczącego Krakowiaka. Z motocyklem.

Organizatorom – perfekcyjnych maszyn startowych.

Kibicom i amatorom damskich wdzięków – perfekcyjnych maszyn na starcie.

WOJCIECH KOERBER