Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Papierowy wybór żużlowej kadry Polski został rozdmuchany podobnie jak baśniowe rzekomo buty polskich skoczków. Ktoś palnął, że mogą wydłużać lot o siedem, osiem metrów i większość zaczęła powtarzać. Zupełnie zapominając, że przede wszystkim to trzeba mieć silny łeb, kopyto i kilka innych umiejętności oraz lotnych predyspozycji. A dobry skoczek to i bez butów poleci, na drzwiach od stodoły. Jak polscy lotnicy.

A propos lotników. Był taki dowcip, jak to zatroskana mama przypomina synowi, wybierającemu się na wojnę, by zachował wszelkie środki ostrożności. – Tylko, synku, lataj nisko i powoli – pouczała go.

W żużlu mogłoby to brzmieć bardziej sensownie: – Tylko startuj, proszę, szybciutko, by nie wdawać się w żadne przepychanki i od razu do krawężniczka.

W mediach kręcimy aferę, bo zawodnicy, którzy sami zrezygnowali wcześniej z kadry, nie znaleźli się w niej. A ta kadra istnieje tylko teoretycznie, jakby rzekł klasyk. Nie obrażając tych, którzy nominację do niej poczytują sobie za wielki osobisty sukces i honor. Piękna, wzorcowa postawa.

Czy Janowski nie jest reprezentantem Polski? Jest jak najbardziej, bo przecież w cyklu Grand Prix startował będzie pod biało-czerwoną flagą. I nic mu nie grozi, bo dopiero za rok Polski Związek Motorowy zamierza wprowadzić przepis, w myśl którego uczestnik cyklów Grand Prix i SEC musi być członkiem kadry narodowej z oficjalną nominacją. Zresztą – wciąż się poruszamy w oparach teorii, bo o przynależności do reprezentacji decyduje w tym sporcie tor, nie kawałek kartki. Patrz Piotr Protasiewicz, który powołania nie dostał, a przecież sam je sobie wywalczył w finale Złotego Kasku. I wiosną, w kwalifikacjach do Grand Prix 2021, wystartuje nie jako reprezentant Republiki Zielonego Przylądka czy też Antiguy i Barbudy, lecz Rzeczypospolitej Polskiej. No właśnie – a co, jeśli sobie ten awans wywalczy? Nic, po prostu za rok będzie trzeba mu tę nominację wręczyć. Bo przecież nikt go złośliwie nie pozbawi spełniania marzeń. Tak jak nikt złośliwie nie wprowadził tego przepisu już teraz, by wywołać globalną burzę i wyrzucić na margines wielkiego speedwaya Janowskiego.   

Osobiście dziwię się, że taki Piotrek Pawlicki na złość Cieślakowi, czy też na złość komuś innemu, chce odmrozić sobie uszy i rezygnuje z międzynarodowej kariery. Zresztą różnią się te przypadki nieco od siebie, bo nikt mnie nie przekona, że Maksym Drabik rezygnuje z pozycji trzeciego rezerwowego w Grand Prix 2020 na złość komukolwiek. A już na pewno nie na złość sobie. Po prostu – tak wybrał, trzeba to przyjąć do wiadomości. I nie oczekuję żadnych specjalnych wyjaśnień, choć kilku kibiców z pewnością chciałoby posiąść wiedzę, co młodym człowiekiem powodowało.

Przy okazji. Wrzuciliśmy kilka dni temu na facebookowy profil zdjęcie Sławka Drabika z dwuletnim synkiem. A więc fotkę bodaj najbardziej lubianego zawodnika w historii z malutkim dzieckiem. Ciepły, sympatyczny obrazek, dla wielu zapewne niezwykle wartościowy. Ktoś mnie później zapytał, czy widziałem, co za dyskusja pod tą fotką rozgorzała. Zerknąłem. I wiecie, co? Jestem Wami, internauci, przerażony! Tam płynął ściek. Szambo. Skoro i jeden nie ma zamiaru mówić o sprawach rodzinnych, i drugi, znaczy to, że tematu tykać nie wypada.

Mamy jednak w sporcie sytuacje, gdy – takie moje zdanie – zawodnicy są coś swoim kibicom winni. Przykład? Kubica po fatalnej kontuzji. Wiem, jak bardzo zabolał go świat na zakręcie tej samochodowej ściganki we Włoszech. Jak bardzo go doświadczył. Gdyby spotkało to zwykłego śmiertelnika, byłby już dziś bez ręki. Nikt by o nią tak nie walczył. Uważam jednak, że wtedy, po jakimś czasie, rajdowiec był swoim kibicom winny choćby trzy zdania pisemnego oświadczenia. Zakochanym w nim fanom, którzy jego śladem podążali po całym świecie. Brak przez dłuższy czas choćby jednej lakonicznej informacji poruszył lawinę medialnych plotek i nieprawdziwych informacji. Co, rzecz jasna, tych mediów absolutnie nie usprawiedliwia, wręcz przeciwnie, ujawnia ich ciemną stronę. Brak informacji nie jest bowiem powodem do ich wymyślania. Tak jednak ten świat działa – milczenie ma swoje skutki uboczne. Są nimi informacje fałszywe i nieprawdziwe. Po prostu trzeba się z tym liczyć.

Przed nami ostatni rok pracy z kadrą Marka Cieślaka, bez wątpienia bogatej w złoto i metale szlachetne. Co prawda wcześniej informowano, że do sztabu dołączy Rafał Dobrucki, ale z tego, co wiem – to już nieaktualne. Dobrucki na to poszedł i w sumie nic dziwnego. Ma swoje poletko do uprawy przy młodzieżowej kadrze. Cieślak natomiast, skoro odpowiada za całość, woli podejmować decyzje po bijatyce własnych myśli, nie czyichś. I gra. Już za niecały rok biznes ten weźmie Jego Wysokość Rafał i wprowadzi swoje rządy. Jestem przekonany, że jeśli tylko wartość sportowa grupy L-4 będzie zbliżona do obecnej, to znajdzie miejsce w kadrze dla jej członków. Nie dlatego, że z Janowskim i Drabikiem pracował we Wrocławiu, wypowiadając się o nich w samych superlatywach, a Pawliccy to jego krajanie z Leszna. Po prostu zapowie, że u niego wszyscy mają na początku czystą kartę. Trudno przecież zaczynać selekcjonerską przygodę od wojenki z tymi, którzy mają na ciebie pracować. Lepiej mieć do dyspozycji wszystkich najlepszych, a nie tylko liczyć na szczęście. Choć następcy też mogą mieć regularnego farta. Kazimierz Górski mawiał, że gdy szczęście się powtarza, to już nie jest szczęście…    

A kadrowicze poza kadrą mają czas dla siebie. I na przemyślenia. Czy dobrze im tak, czy jednak czegoś brakuje.

Aha, zdziwiłem się nieco, że w młodzieżowej kadrze zabrakło kolegi Turowskiego. Nie wiem, czym ustępuje, jeśli w ogóle, takim nazwiskom jak – nic im nie ujmując – Żupiński, Cierniak czy Kopeć-Sobczyński. No ale to papierowa kadra tylko, prawda? A o prawdziwe nominacje walka dopiero się zacznie. Na torze, w krajowych kwalifikacjach. I kto wie, może to Turowski powalczy o medale IMŚJ. Niby będąc poza kadrą, a jednocześnie z orzełkiem na piersi.

WOJCIECH KOERBER

One Thought on Po bandzie. Przyjdzie Dobrucki i wyczyści karty
    Balbincia
    29 Nov 2019
     1:07pm

    Najśmieszniejsze jest to,że wszyscy spekulują na temat buntowników, ale tak naprawdę nic nie wiemy. Nie wierzę,że taka decyzja podjęta została pochopnie,ot jakaś tam fanaberia. Za tym wszystkim może kryć się poważny problem, a postępowanie GKSZ nie pomaga, wręcz zaognia konflikt. Nie wiem co chcą osiągnąć panowie w garniturach , ale to nie prowadzi do dobrego rozwiązania. Polecam tekst na ten temat w Przeglądzie Sportowym, warto się nad tym zastanowić.

Skomentuj

One Thought on Po bandzie. Przyjdzie Dobrucki i wyczyści karty
    Balbincia
    29 Nov 2019
     1:07pm

    Najśmieszniejsze jest to,że wszyscy spekulują na temat buntowników, ale tak naprawdę nic nie wiemy. Nie wierzę,że taka decyzja podjęta została pochopnie,ot jakaś tam fanaberia. Za tym wszystkim może kryć się poważny problem, a postępowanie GKSZ nie pomaga, wręcz zaognia konflikt. Nie wiem co chcą osiągnąć panowie w garniturach , ale to nie prowadzi do dobrego rozwiązania. Polecam tekst na ten temat w Przeglądzie Sportowym, warto się nad tym zastanowić.

Skomentuj