Autor tekstu i Tomasz Gollob.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nic dziwnego, że kilka klubów jest mocno zdeterminowanych, by zakończyć ten sezon na wierzchu. Rozgrywki o Drużynowe Mistrzostwo Pandemii mogą się długo nie powtórzyć, zatem to jedyna taka okazja, by wcisnąć się na karty historii.

Możemy złorzeczyć, że w tych wszystkich obostrzeniach dotyczących sportu brakuje konsekwencji i logiki, ale to przecież sytuacja wyjątkowa. Która dopadła nas nagle, nie dając wiele czasu na przeformatowanie życia. A nie jest też tak, że nie leci z nami żaden pilot, skoro najpierw mają przywrócić do życia salony fryzjerskie, a dopiero później wrócą na boiska piłkarze PKO Ekstraklasy. Problem mielibyśmy wtedy, gdyby było odwrotnie.   

Dworowałem sobie ostatnio, że Gleb Czugunow nie powinien mieć problemów z dotarciem do Polski, bo to teraz… Polak wracający do kraju z zagranicy. I okazało się to słuszną ścieżką rozumowania. Otóż jego na pokład wynajętego samolotu wpuścili, natomiast mającego z nim lecieć kolegi Łogaczowa, wedle moich informacji, już nie.

Nie wiem, kto zapłacił za ten lot do Polski, lecz podtrzymuję swoje zdanie, że Betard Sparta jest obecnie najbogatszym klubem żużlowym w kraju. Gdy w 1993 roku rozpoczynała marsz po hat-trick, lubiła odbierać rywalowi nieco ochoty do walki jeszcze przed rozpoczęciem spotkania. A pomagał w tym Otto Weiss, który dał się przekonać do służenia WTS-owi na wyłączność. Gdy się więc rozstawiał ze swoim sprzętem przy boksach wrocławian, przyodzianych w kolorowe skóry będące jeszcze spuścizną po wcześniejszym sezonie, przeciwnicy mieli zakładać pieluchy. A gdy jeszcze za chwilę prezes Rusko przylatywał na wyjazdowe spotkanie helikopterem i lądował na murawie sadionu, np. w Gorzowie, nie było już wątpliwości, że trzeba stawić czoło żużlowemu Realowi Madryt.   

Teraz sprawa wygląda dość podobnie. Wrocławianie nie narzekali w czasie pandemii, tylko konsekwentnie przedstawiali kolejnych sponsorów. I nie ma znaczenia, że większość tych umów została wynegocjowana wcześniej. Trzeba też dodać, że spartanie mają bardzo oddanych kibiców. I nie biednych. Co wyszło, gdy wrocławski klub opublikował cztery możliwości, jak rozwiązać sprawę unieważnionych karnetów. Pierwszą z tych opcji zatytułowano „Najwierniejsi 2020”. W czym rzecz? Nie dość, że kasa za karnety miałaby przepaść, to jeszcze ludzie mieliby płacić za bilet na każdy pojedynczy mecz tego sezonu, o ile otwarte zostaną trybuny. Ktoś może powiedzieć, że ze strony klubu to bardziej oferta sponsorska, lecz pamiętajmy, że to tylko jedna z opcji. Dobrowolna. I, co ciekawe, internetowa reakcja kibiców może świadczyć o tym, że znajdą się chętni na takie wsparcie klubu w potrzebie. W ogóle dostrzegam, że zmieniła się świadomość kibiców, otóż kiedyś każdy tylko patrzył, jak wejść na krzywy ryj i oszwabić ukochany klub. Co wynikało z wrodzonego kombinatorstwa Polaków, ale poniekąd też ze zwykłej biedy. Dziś natomiast stać ludzi na to, by rozumieć, że własne barwy wymagają wsparcia. Również finansowego. I wiem, że w innych ośrodkach wygląda to dość podobnie. Swoją drogą – internetowa zrzutka kibiców na Unię Leszno nie jest niczym niezwykłym, dawno temu odbywały się podobne, tyle że do czapki na trybunach. Sam jako dzieciak wrzucałem na Olimpijskim ostatnie kieszonkowe, odłożone na palucha z makiem. Gdy sprzedawca tych paluchów, w białym kitlu, był jedną z trzystu osób na trybunach.

Wracając jednak do Gleba. Wiemy już, że aby dostać polską licencję, nie będzie musiał podchodzić do egzaminu praktycznego. I słusznie, przecież to głupota, by klasowy zawodnik musiał udowadniać, że potrafi się zmieścić w limicie czasu dla lewusów. Albo że nie spanikuje w kontakcie z trójką mniej doświadczonych kolegów. Natomiast nie zamierzam popadać w paranoję i chwalić WTS-u za obrotność oraz sprawną akcję, bo jednak momentami za dużo tu niepotrzebnego cwaniactwa i jazdy na farmazonie. Otóż chwalić zamierzam te kluby, które otrzymują znacznie niższe subwencje miejskie, a jednak znajdują pieniądze, czas i chęci, by szkolić młodych chłopców z miasta i okolicy. Naprawdę, a nie tylko na postach w internecie.   

To symptomatyczne, że Czugunow, wybierając jazdę pod polską flagą, odbiera sobie szansę na medal IMŚJ jako zawodnik żegnający się z kategorią młodzieżowca. Chociaż znając trochę życie mam prawo przypuszczać, że dowiedział się o takich konsekwencjach dopiero niedawno. Ale może Rafał Dobrucki znajdzie dla niego miejsce w kadrze młodzieżowej, która powalczy o drużynowe mistrzostwo świata? O ile, rzecz jasna, takie rozgrywki się w ogóle odbędą w czasie zarazy. Ja jestem na nie, ale to ciekawe zagadnienie. Selekcjonera kadry młodzieżowej łączą ostatnio z prezesem WTS-u bardzo dobre stosunki.

A więc spoceni piłkarze będą się dotykać przez 90 minut bez maseczek, tymczasem żużlowcy i ich mechanicy muszą trzymać dystans społeczny w maseczkach. No ale nie narzekajmy, zwiększa się przecież powierzchnia reklamowa do dyspozycji zawodników. Dla przykładu Emil Sajfutdinow, jeśli dobrze pamiętam, wypuścił linię swoich teamowych osłon na usta i nos. Ciekawe, czy się przydadzą. Nie narzekajmy też, że nie będzie spikera i muzyki, za to cztery maszyny płci żeńskiej pod maszyną startową. Bo te dziewczęta też przecież dysponują niezłą powierzchnią reklamową. A największą z reguły w miejscu, które najskuteczniej przykuwa uwagę. No i, poza wszystkim, ile to etatów uratowanych. Cztery dziewczyny razy osiem klubów – to już 32 stanowiska. A przecież każda z tych dziewczyn musi się uczesać (fryzjer – spokojnie, w podziemiu działają cały czas), popracować nad ciałem (trener personalny), duszą (trener mentalny) i z choreografem. O paznokciach nie wspominając. A to już konkretna stymulacja gospodarki, gwarancja roboty dla wielu branż.

Zobaczycie, że rozgrywki o Drużynowe Mistrzostwo Pandemii będą się w telewizji świetnie oglądać. A głodnych sukcesu jest naprawdę wielu i tylko jeden syty – Unia Leszno. We Wrocławiu bez wątpienia apetyt mają, choć to także sezon, w którym szefowie klubu po raz kolejny powiedzą sprawdzam. Sprawdzam, czy z Woffindenem i Janowskim można sięgnąć po złoto, czy po raz kolejny się okaże, że trzeba jednak doczepić do pozostałych wagoników inne lokomotywy. Głodni są też w Lublinie, Gorzowie, Zielonej Górze i Częstochowie. Trzech muszkieterów (Madsen, Doyle, Lindgren) musiało kosztować, zresztą w każdym klubie dołożono gwiazdom mniej lub więcej ponad to, co wynegocjował związek zawodowy Krzyśka Cegielskiego, gdzieniegdzie nazywany stowarzyszeniem Metanol (200 000 zł za podpis, 2 500 zł za punkt). Prezesi to ludzie ambitni, którzy chcą zdobywać szczyty i jestem przekonany, że prezes Świącik też by się chętnie zobaczył w lektyce niesionej na barkach kibiców na Jasną Górę. Rzecz jasna, z wieńcem laurowym na głowie i z doparowym Markiem Antoniuszem Cieślakiem u boku, jednakowoż przyodzianym. Tego im życzę.

Choć są też tacy, mniej ofensywni, którzy wyznają w życiu inną zasadę, mianowicie po pierwsze – nie skompromitować się. A jeśli się uda ugrać coś więcej, to super.

WOJCIECH KOERBER  

9 komentarzy on Po bandzie. DMP 2020, czyli Drużynowe Mistrzostwa Pandemii. Można przejść do historii
    Marcin Kleinowski
    14 May 2020
     7:45am

    Panie Redaktorze,
    a czy nie jest tak, że jeżeli Czugunow nie może wystartować w sezonie dopóki nie dostanie polskiej licencji, gdyż jeżeli będzie występował w meczu z rosyjską licencją to wówczas z polską będzie mógł startować dopiero w następnym sezonie ?

    hrafn
    14 May 2020
     9:20am

    W przypadku paluchów z makiem, to warto nadmienić, że nie zawsze były pierwszej świeżości. Te najlepsze zostały opędzlowane dzień wcześniej na Ślęzie. W południe piłkarskiej, wieczorem koszykarskiej. I przepite oranżadą z woreczka, którą szerokim gestem fundował ojciec. Oczywiście warunkiem było nieklepanie w domu, co i z kim na tych meczach spożywał. Romantyczne czasy. A wracając do obecnych. Osobiście wolałbym, aby parę młodzieżową stanowili w Sparcie Liszka z Paniczem. Nawet kosztem medalu. No, ale co ja tam mogę.

      Noga71
      14 May 2020
       11:40am

      Spokojnie, Panicz to melodia przyszłości, za rok z Liszką jak najbardziej ich widzę w duecie juniorskim. Nie jest też powiedziane, że Gleb nie będzie wrzucany do składu jako Polak senior, w przypadku problemów z Drabikiem i brakiem zakontraktowania gościa np. w osobie Miedziaka.

    Pablo Sarachman
    14 May 2020
     9:34am

    Ja uważam, że takie kombinacje z obywatelstwem są strasznie słabe. Ale Rusko jest tak obsesyjnie zaostrzony w złoto, że zrobi wszystko żeby je osiągnąć. Automatyczne znika moja sympatia do Czugunowa bo to, że jest młody go nie tłumaczy. W imię wymiernych korzyści finansowych zmienia obywatelstwo. Coś jak Rokosowski, Jaruzelski czy Walter.

    Big Lebowski
    14 May 2020
     11:58am

    Rusko nigdy nie stawiał na szkolenie. Liczy się tu i teraz, a nie inwestycja w przyszłość. Metody mało etyczne ale skuteczne. Czy młody Rusek pomoże staremu Ruskowi zdobyć mistrzostwo? Mam cichą nadzieję, że nie. Chociażby dla szacunku wobec klubów wykonujących pracę u podstaw z młodzieżą. Czyli w imię zasad. Pzdr!

    xy
    14 May 2020
     3:29pm

    W sporcie powinna sie liczyc narodowsoc nie obywatelstwo. Jak zawodnik wybierze raz barwy to powinien im pozostac wierny. Szczegolnie w zuzlu gdzie inne nacje nie maja tylu klasowych zawodnikow. Sytuacja z Glebem moim zdaniem jeszcze bardziej oslabia sytuacje swiatowego speedwaya, a polskiemu za duzo nic nie daje oprocz Wroclawowi.

Skomentuj

9 komentarzy on Po bandzie. DMP 2020, czyli Drużynowe Mistrzostwa Pandemii. Można przejść do historii
    Marcin Kleinowski
    14 May 2020
     7:45am

    Panie Redaktorze,
    a czy nie jest tak, że jeżeli Czugunow nie może wystartować w sezonie dopóki nie dostanie polskiej licencji, gdyż jeżeli będzie występował w meczu z rosyjską licencją to wówczas z polską będzie mógł startować dopiero w następnym sezonie ?

    hrafn
    14 May 2020
     9:20am

    W przypadku paluchów z makiem, to warto nadmienić, że nie zawsze były pierwszej świeżości. Te najlepsze zostały opędzlowane dzień wcześniej na Ślęzie. W południe piłkarskiej, wieczorem koszykarskiej. I przepite oranżadą z woreczka, którą szerokim gestem fundował ojciec. Oczywiście warunkiem było nieklepanie w domu, co i z kim na tych meczach spożywał. Romantyczne czasy. A wracając do obecnych. Osobiście wolałbym, aby parę młodzieżową stanowili w Sparcie Liszka z Paniczem. Nawet kosztem medalu. No, ale co ja tam mogę.

      Noga71
      14 May 2020
       11:40am

      Spokojnie, Panicz to melodia przyszłości, za rok z Liszką jak najbardziej ich widzę w duecie juniorskim. Nie jest też powiedziane, że Gleb nie będzie wrzucany do składu jako Polak senior, w przypadku problemów z Drabikiem i brakiem zakontraktowania gościa np. w osobie Miedziaka.

    Pablo Sarachman
    14 May 2020
     9:34am

    Ja uważam, że takie kombinacje z obywatelstwem są strasznie słabe. Ale Rusko jest tak obsesyjnie zaostrzony w złoto, że zrobi wszystko żeby je osiągnąć. Automatyczne znika moja sympatia do Czugunowa bo to, że jest młody go nie tłumaczy. W imię wymiernych korzyści finansowych zmienia obywatelstwo. Coś jak Rokosowski, Jaruzelski czy Walter.

    Big Lebowski
    14 May 2020
     11:58am

    Rusko nigdy nie stawiał na szkolenie. Liczy się tu i teraz, a nie inwestycja w przyszłość. Metody mało etyczne ale skuteczne. Czy młody Rusek pomoże staremu Ruskowi zdobyć mistrzostwo? Mam cichą nadzieję, że nie. Chociażby dla szacunku wobec klubów wykonujących pracę u podstaw z młodzieżą. Czyli w imię zasad. Pzdr!

    xy
    14 May 2020
     3:29pm

    W sporcie powinna sie liczyc narodowsoc nie obywatelstwo. Jak zawodnik wybierze raz barwy to powinien im pozostac wierny. Szczegolnie w zuzlu gdzie inne nacje nie maja tylu klasowych zawodnikow. Sytuacja z Glebem moim zdaniem jeszcze bardziej oslabia sytuacje swiatowego speedwaya, a polskiemu za duzo nic nie daje oprocz Wroclawowi.

Skomentuj