RM Solar Falubaz Zielona Góra pewnie zwyciężył w starciu 7. kolejki PGE Ekstraligi. Zielonogórzanie wygrali 52:38 z Motorem Lublin i pokazali, że nie mają już większych problemów z dopasowaniem się do toru przy W69. Piotr Żyto, w wywiadzie, mówi nam o kulisach przygotowania toru na starcie z Koziołkami, podsumowuje postawę swoich zawodników, a także opowiada o kładzeniu nacisku na lepszą jazdę w końcowych fragmentach spotkań.
Po jednostronnym starciu Betard Sparty Wrocław z PGG ROW-em Rybnik wszyscy liczyli na to, że spotkanie w Zielonej Górze będzie bardzo emocjonujące i rozstrzygnie się w ostatnim wyścigu. Pana RM Solar Falubaz jednak bardzo szybko rozwiał nadzieje kibiców na wyrównane spotkanie z Motorem Lublin…
No i cóż ja mogę z tym zrobić (śmiech). Moi zawodnicy po raz kolejny świetnie pojechali i bardzo dobrze dopasowali się do naszego toru. Z wyniku spotkania i tego, jak się ono dla nas ułożyło bardzo się cieszę. Nie jestem jednak zadowolony z tego, że zawody nie były atrakcyjne. Chcieliśmy zrobić tor atrakcyjny, dobry do walki, ale trochę nam to uniemożliwił komisarz toru. Przed zawodami było twardo, a potem dostaliśmy polecenie, żeby jeszcze bardziej ubić nawierzchnię.
Czyli to nie było tak, że specjalnie uniemożliwił Pan mijanie po szerokiej Matejowi Zagarowi i Grigorijowi Łagucie?
My nigdy nie robimy takiego toru, żeby w czymś komuś przeszkodzić. Robimy tor taki, żeby nam idealnie pasował. Zresztą potwierdzeniem tego, co mówię są słowa chłopaków. Martin Vaculik wspominał, że w końcu ma tor, który jest powtarzalny na treningach i na zawodach. Skargi na tor od zawodników ustały, więc można powiedzieć, że jest dobrze. Poza tym, mamy przecież Piotrka Protasiewicza, który słynie z jazdy po szerokiej, czy Patryka Dudka, który też bardzo lubi wyprzedzać w Zielonej Górze. Taki ten tor wyszedł i już teraz nic nie zrobimy. Na pewno nie chcieliśmy nikomu niczego utrudnić.
RM Solar Falubaz ma wygraną 52:38 i z podniesioną głową może jechać na ostatni mecz rundy zasadniczej do Lublina. Ten jeden punkt w rewanżu będzie celem minimum?
A tu już różnie może być, bo każdy mecz w żużlu jest inny. Lublinianie mogą się sprężyć i pojechać na swoim torze jeszcze lepiej niż my w piątek. My raczej nie podchodzimy do meczów z taką presją, że tu musimy zdobyć jeden punkt, a tu dwa. Jedziemy po prostu odjechać dobre zawody i po wynikach widać, że takie podejście jest dobre.
W meczu z Motorem nie było powtórki ze starcia derbowego i Pana drużyna nie przespała końcówki meczu. Kładł Pan na to nacisk podczas przedmeczowych rozmów z zawodnikami?
Tak, rozmawialiśmy o tym, bo po meczu z Gorzowem mieliśmy niedosyt. Wtedy mieliśmy plus 18, goście odrobili 8 punktów i skończyło się na 10-punktowym zwycięstwie. Teraz było plus 16, a wygraliśmy 14-punktami, więc jest postęp. Nie ukrywam jednak, że poświęcamy trochę czasu na to, aby te końcówki meczów były lepsze.
Podobnie, jak i w całym tym sezonie trudno w tym spotkaniu wskazać wyraźne rozczarowania w Pana drużynie. Antonio Lindbaeck zdobył co prawda trzy punkty, ale w pierwszym wyścigu bardzo wyraźnie popracował dla zespołu.
Do tego trzeba dodać też to, że on w swoim trzecim starcie mógł przywieźć to 5:1. Gdyby się za bardzo nie wyniósł, to myślę, że Zagar i Łaguta by mu się tam nie wcisnęli. Ze startu wychodzi świetnie, pracuje, więc nie mam co na niego narzekać. Podobnie jest z Michaelem Jepsenem Jensenem, który też może nie robi szału punktowego, ale na przykład w biegu, w którym ograł Mikkela Michelsena spisał się rewelacyjnie. Wszyscy w mojej drużynie robią swoje. Punktują liderzy, druga linia i juniorzy. Mamy się z czego cieszyć.
Po tych sześciu rozegranych meczach macie na koncie dziewięć punktów i zajmujecie pozycję wicelidera. Przed sezonem pomyślałby Pan o takiej lokacie na półmetku rundy zasadniczej?
Wie pan, nas wszyscy eksperci stawiali na tym siódmym miejscu. Mieliśmy być drudzy, ale od końca. My jednak nie kalkulujemy i nie liczymy sobie miejsca przed sezonem, bo to nie ma sensu. Ja mówiłem od samego początku, że wierzę w tę drużynę. To, że stawiano nas w takiej roli tylko nas motywowało. Mamy za sobą sporo dobrych meczów. Poza Częstochową, której ciągle sobie nie mogę darować, jeździmy bardzo dobrze u siebie. Super, że przywieźliśmy ten punkt z Wrocławia. Jest dobrze, ale zachowujemy spokój i jedziemy bez zbędnej napinki. Mamy świetną atmosferę, zawodnicy też czują się dobrze. Dostają pieniążki na bieżąco i wszystko świetnie się układa.
Jak Pan wspomniał, RM Solar Falubaz czeka teraz trudniejsza część sezonu. Który mecz będzie kluczowy w kontekście walki o play-offy?
To bardzo trudno wskazać. Wiemy, że żadnej drużyny nie możemy zlekceważyć, bo każda potrafi sprawić psikusa. Mamy teraz sporo wyjazdów. Będzie Lublin, Grudziądz, Częstochowa. Teraz jedziemy do Leszna i oczywiście też postaramy się tam o dobry wynik. Wybieranie konkretnego kluczowego meczu raczej nie ma sensu.
A po tak dobrej rundzie pojawił się gdzieś z tyłu głowy plan dotyczący zdobycia medalu?
Ja już trochę w żużlu przeżyłem i wiem, że na razie o tak dalekich planach nie ma co myśleć. W sezonie 2008 w Częstochowie mieliśmy super drużynę, wygrywaliśmy mecz za meczem. Potem przyszły kontuzje i dobra passa się skończyła. Odpadliśmy w półfinale z Lesznem, a sezon skończyliśmy bez medalu. W żużlu różnie może być. Ja chucham na zimne, a jak będzie, to zobaczymy.
Rozmawiał BARTOSZ RABENDA
Pietrek, dzisiaj z bauerami nie wygracie. Puszczą kultywator na tor, potem snopowiązałka i po sprawie.
Żyto!!Pogoń Lindbeka,wstaw za niego Krakowiaka i Osyczkę albo Ragusia do składu juniorskiego ciulu!!Czym za rok bedziesz jezdził na juniorce?
Żużel. Fajfer nie myślał o zmianie klubu. Spędzi tam piąty sezon
Żużel. Wielki dzień bydgoskiego talentu. Stanął u boku Zmarzlika
Żużel. Dlaczego Woryna nie dostał powołania? Dobrucki tłumaczy
Żużel. Mecze Stali dla bogaczy, na Spartę w promocyjnej cenie! (RANKING KARNETÓW)
Żużel. Widziane zza Odry. O wejściu podatku żużlowego i nabranych (FELIETON)
Żużel. Nietypowy podarunek! Gorzowski szpadel na licytacji!