Piotr Żyto w rozmowie z Martinem Vaculikiem, fot. Łukasz Forysiak / Falubaz Zielona Góra
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

RM Solar Falubaz Zielona Góra zrewanżował się Eltrox Włókniarzowi Częstochowa za porażkę z początku sezonu i wygrał na stadionie przy Olsztyńskiej 47:43. Zielonogórzanie dołożyli do swojego dorobku dwa punkty meczowe i umocnili się na pozycji wicelidera. Po meczu radości z postawy swoich zawodników nie krył opiekun ekipy spod znaku Myszki Miki – Piotr Żyto. Trener siedmiokrotnych mistrzów Polski opowiedział nam o tajemnicy świetnego rozpoczynania meczów wyjazdowych, zdradził o czym rozmawiał z Piotrem Protasiewiczem przed i po czternastym wyścigu, a także podkreślił, że wciąż będzie stawiał na Antonio Lindbaecka.

Znów rozmawiamy, gdy jest Pan w znakomitym humorze. Wiem, że nie lubi Pan takich stwierdzeń, ale RM Solar Falubaz wygrał w Częstochowie i zrobił ogromny krok w stronę play-offów…

Ja to muszę powiedzieć, że prawie zawsze jestem w dobrym humorze, zwłaszcza w tym sezonie. To się zgadza, jakiś tam krok do tego zadania zrobiliśmy. Nie wpadamy jednak w hurraoptymizm, bo wiemy, że w żużlu jeszcze wiele rzeczy może się wydarzyć. Widać, że podchodzenie do każdego meczu na luzie daje efekty. Chciałbym podziękować każdemu chłopakowi z drużyny, bo każdy te punkty dołożył.

Antonio Lindbaeckowi również?

Oczywiście. Antonio zdobył dwa punkty, a w tym meczu każdy punkt bardzo się liczył. Antonio miał trochę problemów. Szukał prędkości na różnych motocyklach. Nie wychodził najlepiej ze startów, a potem już trudno było na tym torze coś zrobić. Praca wszystkich zawodników w drużynie złożyła się na 47 punktów, które dały wygraną. Bardzo się z tego zwycięstwa cieszymy.

Ponownie świetnie rozpoczęliście mecz. Po pierwszej serii było sześć punktów przewagi, w kolejnych biegach to prowadzenie powiększyliście nawet do dziesięciu oczek. Znów bezbłędnie odczytaliście tor gospodarzy?

Myślę, że tak. Ja staram się dokładnie analizować poprzednie mecze naszych kolejnych rywali. Oglądam ten tor i w tygodniu poprzedzającym mecz przygotowuję w miarę podobną nawierzchnię u nas. To się sprawdziło we Wrocławiu, w Lesznie i sprawdziło się teraz. Jeździmy na tych treningach, robimy notatki i potem nie gubimy się na wyjazdach. Gdy coś nie gra, patrzymy w notatki i wiemy, że tu musimy dać coś wyżej, a tutaj niżej. Ten nasz tor czujemy już tak dobrze, że stał się on dla nas takim punktem odniesienia na meczach wyjazdowych.

Był taki moment, że częstochowianie prawie wyrównali stan meczu. To kwestia jakiejś zadyszki czy roszad taktycznych Marka Cieślaka?

To były dwa biegi, w których Marek postawił na zawodników, którzy mu jechali. Został mu jeszcze Rune Holta, ale tam już nie było takiej przewagi, żeby mógł nim pojechać z taktycznej. Jechaliśmy wtedy z mocnymi rywalami. Dwa razy jechał świetnie dysponowany Fredka Lindgren. Przegraliśmy te biegi, ale Marek wystrzelał się z taktycznych. W kolejnych wyścigach już nie miał tylu możliwości.

W tych biegach nominowanych trener Włókniarza nieoczekiwanie postawił na Pawła Przedpełskiego. Otworzył Pan oczy ze zdumienia, jak zobaczył Pan, że właśnie z nim pojadą Pana podopieczni w czternastym wyścigu?

To nie był mój problem w tamtej chwili i nie mi oceniać ten wybór, ale byłem trochę zdziwiony. Spojrzałem w program, zobaczyłem, że chłop zrobił dwa zera i został wycofany, a nagle jedzie. Ja bym tak nie zagrał, ale jak mówię, ja takiego problemu wtedy nie miałem.

fot. Patryk Kowalski/PGE Ekstraliga

Przed powtórką biegu czternastego mieliście już pewny remis i Martina Vaculika w ostatnim wyścigu. Nie przeszło przez myśl, że lepiej dać odpocząć Piotrowi Protasiewiczowi po takim upadku?

Ja nigdy nie robię nic na wariata, więc jak wracaliśmy z toru po upadku, to zapytałem Piotra, czy jest w stanie jechać w powtórce. Powiedział: „Trener, spokojnie, dam radę”, więc nie było dyskusji. To jest prawdziwy kapitan.

To w takim razie, co mu Pan powiedział po tym, jak przywiózł w powtórce trójkę i przypieczętował zwycięstwo?

Przede wszystkim bardzo się z tego zwycięstwa cieszyliśmy. Piotrek był obolały, ale też było widać u niego wielką radość. Powiedziałem mu po prostu: „Dziękuję”. On mi na to szybko odpowiedział: „Trener, daj spokój”. Zresztą muszę powiedzieć, że to niejedyny przykład tak świetnego zachowania moich zawodników. W pewnym momencie meczu podszedł też do mnie Martin Vaculik i chyba widział, że się denerwuje, bo powiedział: „Nie denerwuj się, idź gdzieś tutaj w pobliżu na ryby i odpocznij. My damy radę”.

Skoro już o Martinie Vaculiku mowa, to o mały włos znów nie zdobyłby kompletu punktów. Mimo rozstrzygniętego meczu, ścigał się z Leonem Madsenem o zwycięstwo tak, jakby to był jeden z najważniejszych wyścigów…

Martin taki jest. On, mimo zdobycia tych 14 punktów, był niepocieszony na koniec, że przegrał z Madsenem. To zawodnik niesamowicie waleczny. Bardzo chce jeździć i dobrze mu to wychodzi.

Zwycięstwem w Częstochowie rozpoczęliście serię trudnych wyjazdów. Teraz Falubaz czeka mecz w Grudziądzu, a GKM w Rybniku zaprezentował się bardzo dobrze.

Tak jak mówiłem, do każdego rywala podchodzimy z respektem i tak będzie w tym przypadku. Grudziądzanie nie będą mogli skorzystać z Krystiana Pieszczka, ale jest chociażby Przemek Pawlicki, który z pewnością będzie chciał pokazać, że jazda mu się należy.

Skoro to jest mecz w Grudziądzu, to może w końcu odpali wspomniany na początku Antonio Lindbaeck? Patrzy Pan z uśmiechem w jego stronę przed tym starciem?

Ja cały czas patrzę na niego z uśmiechem. Dużo ludzi mówi mi, żeby wpuszczać za niego Jana Kvecha, ale to nie ta pora. Janek jest związany z Falubazem i jest przyszłością klubu, ale to jeszcze nie ten czas. Pozytywnie oceniam wszystkich zawodników, którzy u nas jeżdżą. Antonio również. Dalej mam do niego zaufanie i będę na niego stawiał. Widzę też to, czego obserwatorzy nie widzą, a więc to, jak on pracuje na treningach. W meczu w Grudziądzu na pewno nam pomoże.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

3 komentarze on Piotr Żyto: Dalej mam zaufanie do Lindbaecka. Protasiewicz to prawdziwy kapitan (wywiad)
    Ateksf
    9 Aug 2020
     3:32pm

    Dobrze że dbamy o dobre samopoczucie zawodników ( tzn.Linbecka) inni nie mają sentymentów. Grudziądz, Wrocław, Gorzów sporo zyskali na „gościach”
    W takiej sytuacji brak takiej decyzji może okazać się po prostu frajerstwem.
    Moim zdaniem Lindbeck to kolejny Kildemand- to już jest koniec jego przygody w EL.

Skomentuj

3 komentarze on Piotr Żyto: Dalej mam zaufanie do Lindbaecka. Protasiewicz to prawdziwy kapitan (wywiad)
    Ateksf
    9 Aug 2020
     3:32pm

    Dobrze że dbamy o dobre samopoczucie zawodników ( tzn.Linbecka) inni nie mają sentymentów. Grudziądz, Wrocław, Gorzów sporo zyskali na „gościach”
    W takiej sytuacji brak takiej decyzji może okazać się po prostu frajerstwem.
    Moim zdaniem Lindbeck to kolejny Kildemand- to już jest koniec jego przygody w EL.

Skomentuj