Żużel. Piotr Rusiecki: Jestem w połowie studiów. Z roku na rok nauka idzie lepiej

Piotr Rusiecki od kilku lat nazywany jest Midasem polskiego żużla. Sternik Byków swoimi kolejnymi ruchami stworzył potęgę Fogo Unii Leszno, która od czterech sezonów nie może znaleźć pogromcy w PGE Ekstralidze. Sam jednak przyznaje, że nie wystrzega się błędów i wciąż uczy się działania w czarnym sporcie.

Sezon 2020 był niemal perfekcyjny dla leszczyńskiej Unii. Podopieczni Piotra Barona przegrali jedynie cztery spotkania przez całe rozgrywki i pewnie sięgnęli po kolejne mistrzostwo Polski. Okres transferowy jest jednak trudnym momentem dla wszystkich osób związanych z klubem ze stadionu im. Alfreda Smoczyka. Z drużyną pożegnali się bowiem Bartosz Smektała i Dominik Kubera, którzy od lat kojarzą się z Fogo Unią.

– Tak, jak każdy człowiek popełniam błędy. Mogę jednak szczerze powiedzieć, że z roku na rok tych błędów jest mniej. Robimy postępy. Ze względu na zmiany w regulaminie na sezon 2021 nie mogliśmy zatrzymać w Lesznie wszystkich chłopaków na kolejny rok. Takie jest jednak życie i natura tego biznesu. Musimy się przystosować do nowej sytuacji. Będziemy mieli nowego zawodnika, który w mojej opinii będzie perfekcyjnym transferem dla naszej drużyny – mówi Rusiecki w rozmowie z brytyjskim Speedway Starem.

W Lesznie zostaje jednak inny młody zawodnik, który ma predyspozycje do tego by w przyszłości stać się legendą klubu ze Strzeleckiej. Mowa oczywiście o Jaimonie Lidseyu. Australijczyk to zdecydowanie jeden z ulubionych zawodników prezesa. Rusiecki traktuje go jak syna, przez co ten nazywany jest często Jaimonem Rusieckim. 21-latek pod opieką sternika Byków przejechał świetny debiutancki sezon w PGE Ekstralidze. Rozgrywki zwieńczył natomiast triumfem w indywidualnych mistrzostwach świata juniorów.

– Płakałem, kiedy wygrał te zawody. Byłem z nim przez cały ten czas. Naturalnie nie mogę pomóc mu we wszystkim, ponieważ nie wiem aż tyle o żużlu, ale myślę, że wiedza Jaimona już pozwala mu na świetną jazdę na arenie międzynarodowej – ocenia prezes. – Oczywiście, jeśli chce mojej pomocy w kwestiach kulinarnych, mogę przygotować mu coś dobrego i ochronić przed byciem głodnym – dodaje.

Mimo kolejnych sukcesów i wprowadzania na żużlowy rynek wielu australijskich talentów, Rusiecki zapewnia, że wciąż ma w sobie głód wygrywania. W rozmowie z Tomaszem Lorkiem szef firmy Polcopper użył ciekawego, akademickiego porównania. W jego opinii jest on dopiero w połowie studiów żużlowych.

– Powiem szczerze, że jestem dopiero w połowie moich studiów żużlowych. Wyobraź sobie co się stanie, kiedy pójdę dalej. Jeśli zdam moje egzaminy doktorskie, wszystko będzie gotowe. Wtedy nikt nie zdetronizuje Fogo Unii –  kończy sternik Byków.