Tai Woffinden i Sam Masters. FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tegoroczne święta będą wyjątkowe dla wielu zawodników. Żużlowcy często podkreślają, że, ze względu na pandemię koronawirusa, nie spędzą Bożego Narodzenia w tak licznym gronie jak zazwyczaj. Sam Masters z kolei postanowił, iż nie wróci na okres świąteczny do Australii.

29-latek podjął taką decyzję ze względu na panujące obostrzenia. Jeśli Masters poleciałby do Australii, musiałby przejść obowiązkową kwarantannę i spędziłby święta w hotelu. – To będzie dziwne spędzać święta tutaj w Anglii zamiast wrócić do domu w Australii i cieszyć się tym australijskim słońcem. Jestem jednak z rodziną, więc nie jest tak źle – mówi Masters w rozmowie z brytyjskim Speedway Starem.

Zawodnik spędzi zatem święta w miejscu, w którym mieszka podczas europejskiego sezonu żużlowego. Dzięki temu ma on możliwość poznania uroków hrabstwa West Midlands, położonego w środkowo-zachodniej Anglii. – Pogoda jak na razie jest dla nas łaskawa, więc razem z moją rodziną zwiedzamy różne części naszego miasteczka. Podczas sezonu, ze względu na częste starty, nie jest to możliwe – opowiada żużlowiec.

Australijczyk nie ukrywa, że część restrykcji jest dla niego uciążliwa. Wierzy on jednak, że już niebawem świat wróci do normalności. – Ograniczenia dotyczące na przykład braku możliwości wyjścia na posiłek nie są niczym wspaniałym, ale tak wygląda życie w tej chwili. Wszyscy musimy być bezpieczni, rozważni i miejmy nadzieję, że wkrótce wrócimy do normalnego życia – podsumowuje Masters.

Przypomnijmy, że 29-latek w sezonie 2021 będzie reprezentował w Polsce ekipę Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego. Masters przeszedł do drużyny z Podkarpacia z OK Bedmet Kolejarza Opole. W minionych rozgrywkach Australijczyk był siódmym najskuteczniejszym zawodnikiem 2. Ligi Żużlowej i wykręcił średnią 2,295 punktu na bieg.