Podium Kryterium Asów w 2007 roku, fot. wikipedia
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Sezon żużlowy niebawem ruszy, a mnie znowu zbiera się na sentymenty. Bywało, że przed oficjalną inauguracją odbywały się pierwsze próbne galopy, czasem jakiś sparing, obecnie zwany treningiem punktowanym, ale otwarcie sezonu od lat 80. to zawsze było Kryterium Asów Polskich Lig Żużlowych w Bydgoszczy.

Sam turniej korzeniami sięgał jeszcze wcześniej, bo lat 50. Wtedy to, w listopadzie (sic!) 1951 roku, rozegrano pierwsze zawody pod nazwą Criterium Asów. Wygrał miejscowy idol Zbigniew Raniszewski, zaś ostatnią, dziesiątą edycję w roku 1960, legendarny Marian Rose z LPŻ Toruń. Potem idea przepadła, aż do sezonu 1982, kiedy z inicjatywy Gazety Pomorskiej reaktywowano zawody, zaś żużlowcy za zwycięstwo otrzymywali, na rok, wieczystą nagrodę tejże gazety.

W tamtym czasie zmodyfikowano datę imprezy. Kryterium odbywało się jako pierwsze oficjalne zawody w Polsce. Wyobraźcie sobie tę ucztę. Miesiące zimowego oczekiwania, ledwie marzec, a w Bydgoszczy kwiat posiadania polskiego sportu żużlowego. Od początku nowe Kryterium było bowiem turniejem prestiżowym, zaś głodni żużla zawodnicy i kibice licznie, chętnie nawiedzali gród nad Brdą. Był to więc swego rodzaju przedwczesny finał IMP za poprzedni sezon, a ściślej jego drugą część, bo uczestników zapraszano według, siłą rzeczy, osiągnięć z końcówki poprzedniego roku.

28 marca 1982 roku gospodarze mieli podwójne powody do satysfakcji. Kryterium zgarnął, jak w 1951, miejscowy idol, tym razem Marek Ziarnik, wyprzedzając Piotra Pysznego z Rybnika i kolegę klubowego Bolesława Procha. Od 1986 roku Kryterium przyjęło imię Mieczysława Połukarda, zawodnika, trenera, legendy, pierwszego w historii polskiego finalisty IMŚ, który rok wcześniej zginął w dramatycznych okolicznościach na bydgoskim stadionie. Podczas treningu adeptów został uderzony motocyklem, gdy stał na murawie. Maszyny nie opanował nieopierzony kandydat na żużlowca.

Przez ponad dekadę w zawodach rywalizowali tylko Polacy, ale już rok 1994 przyniósł pierwsze podium dla obcokrajowca. Zaszczytu dostąpił reprezentujący Włókniarza Joe Screen, nieustępliwy, waleczny i zadziorny Anglik, który musiał uznać wyższość jedynie nowej bydgoskiej siły w osobach Tomasza i Jacka Gollobów. Z Tomaszem i Kryterium wiążą się zresztą inne fascynujące rekordy. Gollob wygrywał w Bydgoszczy 14-krotnie, w tym dziewięć razy z rzędu, zaś aż dziesięć razy dokonywał tej sztuki z kompletem punktów! Zaiste, statystyka co się zowie! Niedościgniona dla konkurentów. Dość wspomnieć, że kolejny na tej liście, Roman Jankowski z Leszna, wygrywał trzykrotnie, ale to on właśnie przerwał serię Tomasza i nie pozwolił na jubileuszowy, dziesiąty triumf z rzędu bydgoszczanina. Gollob był wtedy drugi, by w kolejnych czterech edycjach ponownie zwyciężać. Kozak!

W latach 2004 i 2005 Kryterium wygrywał Rysiek Holta, trudno jednak sprecyzować, czy był to inauguracyjny sukces obcokrajowca, czy swojaka. Przyjmijmy więc, że pierwsze zwycięstwo w Kryterium odniósł Słoweniec… Matej Ferjan. W 2007 roku, wtedy gorzowianin, sprawił wszystkim prima aprillis, bowiem zawody przeprowadzono 1 kwietnia i pokonał kieszonkowego Wiesia Jagusia oraz… Michała Szczepaniaka z… Polonii Bydgoszcz. Prawda, że się pozmieniało?

Historycznym zwycięzcą jest Darcy Ward, który triumfował w 2012 roku i była to trzydziesta pierwsza, jak dotąd, ostatnia edycja imprezy. I tak się teraz zastanawiam. Dopóki nie było reklam w tv, biedni ludzie nie mieli pojęcia, jak mawiał Sokrates przechodząc przez targ „ileż jest rzeczy, których ja nie potrzebuję”. To teraz dla odmiany, skąd biedni kibice, bez Kryterium, wiedzą, że sezon czas zacząć? Może warto wrócić do idei i ponowić turniej, stanowiący oficjalną inaugurację, z udziałem najlepszych z najlepszych? Emocje gwarantowane.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI